26 października 2022

Apostazja. Dlaczego Polacy odrzucają Boga?

(fot. Pixabay)

W katolickiej Polsce niewiele jest katolickiej wiary. Podobnie jak na całym niemal świecie, wyjąwszy Afrykę. Widać to nie tylko po pustoszejących kościołach. Pustoszeją także kołyski. Dlaczego w historycznie katolickich krajach nie rodzą się dzieci? I jaki to ma związek z zanikiem wiary?

Tekst ukazał się w magazynie „Polonia Christiana” (numer 80, maj-czerwiec 2021)

Jak wygląda sytuacja religijna w Polsce? Z powodu zadekretowanego reżimu pandemicznego tak naprawdę nie wiadomo. Musimy posiłkować się statystykami za rok 2019. Te zaś bynajmniej nie podnoszą na duchu.

Wesprzyj nas już teraz!

Kiedy kościoły były jeszcze szeroko otwarte, na niedzielną Mszę Świętą chodziło 37 procent zobowiązanych do tego Polaków. Około 17 procent przystępowało do Komunii Świętej.

Coraz mniej uczniów uczęszcza na religię – w dużych miastach zaledwie 44 procent. Dla połowy studentów Kościół nie jest żadnym instytucjonalnym autorytetem. Księży też mamy coraz mniej: w roku 2019 w polskich seminariach kształciło się 3015 mężczyzn (dla porównania w roku 2004 było ich 7465).

Wcale nie lepiej jest z życiem według prawideł wiary. Od lat rozpada się co trzecie małżeństwo. Polacy masowo odrzucają też nauczanie Kościoła. Przykładowo, sztuczne ograniczanie liczby dzieci w małżeństwie niedopuszczalne jest tylko dla 20 procent naszych rodaków.

No i wreszcie: apostazja. W roku 2010 aktów apostazji było w całym kraju 459. W roku 2020 tyle samo potrafiło być w jednej tylko diecezji.

W Polsce dzieje się to samo, co wcześniej na Zachodzie. Co jednak właściwie?

Zachód nie chce Chrystusa

Królestwo Niderlandów kilkadziesiąt lat temu słynęło z misjonarzy. Jeszcze w latach siedemdziesiątych 40 procent populacji tego kraju należało do Kościoła katolickiego. Nastąpiła jednak gwałtowna katastrofa. Obecnie do Kościoła należy tylko 22,9 procent Holendrów. Reszta umarła – albo odeszła. Praktykuje dziś tylko jeden procent populacji (czyli niespełna dwieście tysięcy osób). W roku 2015 jedynie 17 procent Holendrów wierzyło w Boga osobowego. Rok wcześniej do Królestwa Niderlandów chciał przyjechać papież. Miał odwiedzić Amsterdam. Jednak jak informuje portal „Trouw”, po rozmowie z kardynałem Willemem Eijkiem, prymasem kraju, pomysł zarzucono, uznawszy, że papieska wizyta nie wzbudziłaby w kraju większego zainteresowania, a jeżeli już, to głównie negatywne.

W Niemczech fenomen apostazji rozpoczął się na dobre w czasach nazistowskich. W latach 1937–1939 występowało z Kościoła co roku około stu tysięcy osób. Później zjawisko to uległo ograniczeniu; masowe apostazje wróciły dopiero z końcem lat sześćdziesiątych. W roku 1965 w RFN z Kościoła katolickiego wystąpiło 22 tysiące osób; w roku 1970 już prawie 70 tysięcy; w roku 1989 – 93 tysiące. Po zjednoczeniu Niemiec liczby te oczywiście wzrosły. W roku 2019 z Kościoła w Niemczech wystąpiło rekordowe 272 tysiące wiernych. Spowodowały to bezpośrednio głośne skandale pedofilskie; ale przecież i wcześniej, zanim ktokolwiek o nich słyszał, apostatów nie brakowało. Woleli odłączyć się od Mistycznego Ciała Chrystusa, niż płacić miesięcznie kilkanaście euro podatku kościelnego.

Tak samo jest w innych krajach niemieckojęzycznych. W roku 2019 w Austrii wystąpiło z Kościoła ponad 67 tysięcy wiernych, w Szwajcarii prawie 32 tysiące. Motywacje są wszędzie te same: brak zainteresowania Kościołem oraz brak wiary. W roku 2019 tylko 28 procent niemieckich katolików przyznało, że wierzy w cielesne zmartwychwstanie Pana Jezusa. Na niedzielną Mszę za Odrą uczęszczało przed pandemią jedynie dziewięć procent zobowiązanych.

We Francji zanik wiary dokonuje się bardziej skrycie. W latach pięćdziesiątych 25 procent Francuzów chodziło co tydzień na Mszę Świętą; dzisiaj już tylko kilka procent. Nad Sekwaną zresztą kryzys wiary był już wyraźny na długo przed Soborem Watykańskim II. O ile w roku 1948 udzielono 1800 święceń kapłańskich, to w roku 1956 już tylko 825, w 1968 – 461, a w 1977 roku – 77. W roku ubiegłym zaś 126.

Kryzys wykracza poza Europę. W Stanach Zjednoczonych w roku 1955 co tydzień chodziło do kościoła 75 procent katolików. W roku 2015 już tylko 39 procent. Za oceanem najszybszy spadek nastąpił w latach 1950–1970. Odsetek dominicantes zmalał wówczas aż o 20 procent.

Odejście od wiary nie omija też katolickiej Ameryki Łacińskiej. Porzucają ją masowo nawet Brazylijczycy.
W pierwszej dwudziestce krajów świata o najwyższym odsetku chrześcijan uczęszczających regularnie do kościoła znajduje się szesnaście państw afrykańskich oraz Haiti, Jamajka, Honduras i Salwador.

Pusta kołyska – pusty kościół

Oto globalna apostazja – a przecież powyższe statystyki w większości przypadków obrazują tylko apostazję zewnętrzną. Jak wielka jest skala wewnętrznego odejścia od wiary? Ilu wiernych – w Polsce i na świecie – chodzi do kościoła, ba, przyjmuje sakramenty, a jednocześnie odrzuca w swoim życiu katolickie nauczanie? Ilu jest jeszcze w krajach zachodnich księży i biskupów, którzy wierzą po katolicku? W niektórych państwach zaledwie garstka; wiarę katolicką zastępuje afirmacja fałszerstw wywodzących się z protestantyzmu i współczesnych ideologii.

Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na jeden aspekt: ścisły związek braku praktykowania wiary w danej społeczności z jej niską dzietnością. Można wręcz powiedzieć: gdzie jest dużo wiary, tam rodzi się dużo dzieci. A czy nie działa to również w drugą stronę: gdzie rodzi się dużo dzieci, tam jest też dużo wiary?

W wielu krajach zachodnich masowy odpływ z Kościoła katolickiego rozpoczął się wraz z rewolucją seksualną. Do obiegu weszła pigułka antykoncepcyjna, seks zaczęto uznawać za najważniejszy aspekt życia. Równocześnie rozpoczął się wielki exodus wiernych z Kościoła. Antykoncepcja – zwłaszcza hormonalna czy mechaniczna, a zatem ubezpładniająca na dłuższy okres – to jeden z najbardziej wyrafinowanych diabelskich instrumentów walki z Kościołem. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dogłębnie przekształca ona bowiem całe życie. Odrywa od Chrystusa. Zamienia powszechny model życia na fundamentalnie bezbożny.

Nie ma już rodzin wielodzietnych. Małżonkowie lub pary stają się niezależne od dzieci. Mogą całkowicie inaczej niż ich przodkowie kształtować swoje działania. Kobiety przestają być przede wszystkim żonami i matkami; ich główną funkcją staje się uczestnictwo w życiu publicznym i praca zawodowa. To z kolei wpływa drastycznie na rolę mężczyzn. Całe życie narodu poddanego mentalności antykoncepcyjnej zostaje do cna przeobrażone. Nic nie jest już takie samo, jak przed seksualną rewolucją.

Po drugiej wojnie światowej niektórzy katolicy (oraz inni chrześcijanie) całym sercem opowiedzieli się za szatanem i od razu zerwali z wiarą. W miejscu Boga postawili seks. Inni próbowali trwać w rozkroku, łudząc się, że można zachować wspólnotę z Chrystusem i Belialem. Nie można – nawet jeżeli oni sami zostali w Kościele, to ich dzieci już nie.

Spirala się nakręca. To właśnie obserwujemy dziś w Polsce. Widzialna apostazja młodego pokolenia stanowi efekt ukrytej apostazji ich rodziców. Trzy tysiące seminarzystów w Polsce, zamiast siedmiu czy ośmiu tysięcy jak przed laty, wywiera przykre wrażenie. Pytanie jednak: skąd mieliby się oni wziąć? Przecież w roku 1980 urodziło się prawie siedemset tysięcy dzieci, a w roku 2000 już tylko niespełna trzysta osiemdziesiąt tysięcy. Polacy powiedzieli życiu „nie”. Odrzucili Boga. Wybrali antykoncepcję, aborcję i seks.
Kościół nigdy wiele o tym nie mówił i nie mówi do dziś. W społecznej świadomości problem nie istnieje. Program 500+ miał pomóc przezwyciężyć „kryzys demograficzny”, ale pieniądze nie zmienią życia ludzi, którzy nie przyjmują dzieci dawanych im przez Boga, tylko łaskawie je – niekiedy – dopuszczają.

W Polsce A.D. 2021 do formalnej apostazji wzywają przede wszystkim feministki i homoseksualiści. A przecież to właśnie oni idą w awangardzie seksualnej rewolty. Sami niewielu pociągną za sobą, ale też uprawiania przez nich manifestacyjność w zrywaniu z Kościołem nie jest kluczowa. Jeżeli idzie o praktykę życia, koryfeusze diabelskiej rewolucji seksualnej dzierżą już nad Wisłą rząd dusz.

Paweł Chmielewski

Tekst ukazał się w magazynie „Polonia Christiana” (numer 80, maj-czerwiec 2021)

Kliknij TUTAJ by zobaczyć pismo

 

Zobacz także:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(49)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie