Po II Soborze Watykańskim doszło do całkowitego zerwania z Tradycją. Pojawiła się niesamowita autoreferencyjność – wszystko jest odnoszone tylko do soboru, tak, jakby przeszłość nie istniała lub jakby należało ją wyłącznie odrzucić. To wyszydzanie i lekceważenie dawnych wieków jest przejawem lucyferycznej pychy, pisze abp Carlo Maria Viganò.
Abp Carlo Maria Viganò to były nuncjusz apostolski w Waszyngtonie. Kilka lat temu zaczął krytykować kierunek, jaki przyjął Kościół katolicki po II Soborze Watykańskim. Głośno o abp. Viganò zrobiło się, gdy wezwał papieża Franciszka do abdykacji na kanwie sprawy kardynała Theodore’a McCarricka. Od tego czasu arcybiskup publikuje regularne teksty komentujące bieżącą sytuację w Kościele. Wielu katolików ocenia działalność abp. Viganò jako ważną, widząc w jego artykułach i listach słowa prawdy przemilczanej przez innych.
„Soborowy Kościół uważa się za dziedzica Vaticanum II, niezależenie od innych 20 soborów ekumenicznych, które je poprzedziły na przestrzeni wieków: to jest główna przyczyna jego autoreferencyjności. Lekceważy je w sprawach wiary, proponując doktrynę przeciwną do tej, której nauczał nasz Pan, głoszonej przez Apostołów i przekazanej przez święty Kościół; lekceważy je w kwestiach moralnych, odchodząc od zasad w imię moralności sytuacyjnej; wreszcie lekceważy je w przypadku liturgii, która jako modlitewny wyraz lex credendi chciała dostosować się do nowego magisterium, jednocześnie stając się najpotężniejszym narzędziem indoktrynacji wierzących” – napisał.
Wesprzyj nas już teraz!
Według hierarchy wiara ludzi została zepsuta poprzez Novus Ordo Missae, a to z tej przyczyny, że błędy obecne w zarodku w tekstach Vaticanum II nabrały kształtu w ramach liturgii i rozprzestrzeniły się.
Doszło po II Soborze Watykańskim do radykalnego zerwania z przeszłością, które zasadza się nie tyle na odrzucaniu zewnętrznych form (choć przecież właśnie te formy są wyrazem precyzyjnej istoty, ocenił), ale które dotyczy samych podstaw wiary i prawa naturalnego, doprowadzając do rzeczywistej subwersji instytucji eklezjalnej, tak, by zaistniała sprzeczność z wolą boskiego Założyciela.
„To coś straszliwie egoistycznego, typowo lucyferyczna pycha: twierdzić, że jest się lepszym od tych, którzy nas poprzedzili” – dodał.
Współcześnie zadaje się tylko pytania, zamiast nauczać, co jest według abp. Vigano całkowitym absurdem. „Pan nie zadaje pytań, ale naucza, upomina, nakazuje i rozkazuje. Jest przecież Bogiem, Królem, Najwyższym i Wiecznym Pontifeksem. Nie pyta nas, kto jest Drogą, Prawdą i Życiem, ale wskazuje na Siebie jako Drogę, Prawdę i Życie, jako na bramę dla trzody, jako na kamień węgielny” – napisał.
Gdy Pan zadał Piotrowi pytanie, czy ten Go kocha, Piotr wiedział, co odpowiedzieć: nie była to odpowiedź opcjonalna, wymijająca, ale jasna i konkretna. Gdy to samo pytanie Pan zadaje synodalnym biskupom i ekumenicznym hierarchom, ci odpowiadają jak zaproszeni na ucztę: „Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego!” (Łk 14, 18).
„Nadszedł czas, w którym duchowni i świeccy „soborowego kościoła” powinni zadać sobie pytanie, czy „soborowy kościół” nie jest pierwszym, który zakłada, że może być samowystarczalny, karmić światowy krytycyzm wyszydzając dobrych katolików jako sztywnych i nietolerancyjnych, celowo odcinać się od jedności z Tradycją i dumnie grzeszyć autoreferencyjnością” – zakończył abp Viganò.
Źródło: lifesitenews.com
Pach