1 listopada 2022

O. Jan Strumiłowski OCist: Nie mamy innej nadziei niż Chrystus. Jak świętować Uroczystość Wszystkich Świętych?

Około V w. na Wschodzie zaczęto celebrować dzień upamiętniający wszystkich męczenników, co po pewnym czasie przekształciło się w Uroczystość Wszystkich Świętych. Z tego właśnie względu historia rozwoju chrześcijańskich wspomnień ukazuje nam także sens tego święta, które obchodzimy pierwszego listopada. W komentarzach liturgicznych i na kazaniach coraz częściej możemy usłyszeć w tym dniu pewnego rodzaju napomnienie, że jest to dzień triumfu i nie jest to ściśle ten dzień, który powinniśmy poświęcić odwiedzaniu cmentarzy. Pewna racja w tym jak najbardziej się kryje. Jednakże rozważania duszpasterskie wydają się iść swoją drogą, a praktyka wiernych swoją – pisze O. Jan Strumiłowski OCist.

Kiedy spojrzymy w jaki sposób kształtował się chrześcijański kalendarz liturgiczny, to zauważyć możemy, że najważniejsze dla nas święta jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie pojawiły się w nim stosunkowo późno. Pierwszym świątecznym dniem, który chrześcijanie celebrowali właściwie od samego początku była Niedziela – ze względu na Zmartwychwstanie Pana w tym dniu. Jednak stosunkowo szybko do kalendarza zaczęto włączać dni upamiętniające śmierć, a właściwie zwycięstwo nad śmiercią, męczenników. Męczeństwo było postrzegane jako zwycięstwo chrześcijan nad śmiercią, jako akt swoistej konsekracji i przebóstwienia, w którym chrześcijanin doskonale upodabniał się w swojej ofierze za wiarę do swojego Mistrza. Zatem męczenników czczono ze względu na fakt, że w męczeńskiej śmierci stawali się oni święci, wchodzili dosłownie w stan, w którym nie żyli już sami, ale żył w nich Chrystus. To podobieństwo męczennika do Chrystusa jest już zaznaczone w Dziejach Apostolskich w opisie śmierci św. Szczepana.

Męczennik zatem to nie tylko człowiek o harcie ducha, człowiek doskonały, ale człowiek, który stał się synem Bożym w Jednorodzonym Synu, człowiek, który doskonale zrealizował Ewangelię, a swoją śmiercią dowiódł, że rzeczywiście w sobie samym przeżywał życie łaski, życie nadprzyrodzone, które pozwala przekroczyć naturę.

Wesprzyj nas już teraz!

Około V w. na Wschodzie zaczęto celebrować dzień upamiętniający wszystkich męczenników, co po pewnym czasie przekształciło się w Uroczystość Wszystkich Świętych. Z tego właśnie względu historia rozwoju chrześcijańskich wspomnień ukazuje nam także sens tego święta, które obchodzimy pierwszego listopada.

W komentarzach liturgicznych i na kazaniach coraz częściej możemy usłyszeć w tym dniu pewnego rodzaju napomnienie, że jest to dzień triumfu i nie jest to ściśle ten dzień, który powinniśmy poświęcić odwiedzaniu cmentarzy. Pewna racja w tym jak najbardziej się kryje. Jednakże rozważania duszpasterskie wydają się iść swoją drogą, a praktyka wiernych swoją.

Oczywiście dzień, w którym wspominamy zwycięstwo i świętość milionów chrześcijan, którzy nas poprzedzili, rzeczywiście powinno być skoncentrowane właśnie na świętości. Należy jednak się zastanowić, czy spontaniczne praktyki wiernych nie kryją jednak w sobie pewnej słusznej intuicji.

Wydaje się, że w naszych zeświecczonych czasach zmienia się znaczenie celu chrześcijaństwa, czyli świętości. Coraz częściej wierni przeświadczeni są, że religia jest ukierunkowana na doczesność. Modlimy się, żeby Bóg nam błogosławił, żeby kształtował i porządkował nasze życie. Jednym słowem, chrześcijaństwo staje się coraz bardziej horyzontalne.

Jednakże w istocie cała misja Chrystusa, wraz z Jego ofiarą jest ukierunkowana na pojednanie człowieka z Bogiem. Nieszczęście grzechu polega na tym, że przez grzech tracimy Boga – źródło i cel naszego istnienia. I nie ma takiego sposobu, żeby człowiek sam zmazał swoją winę i wyzwolił się z grzechu. Potrzebna była ofiara Chrystusa. Skutkami grzechu, czyli odłączenia się człowieka od Boga są wszelkie nasze nieszczęścia. Ten świat i nasze życie są skaleczone, gdyż jesteśmy od Boga odwróceni. Największym skutkiem grzechu jest nasza śmierć doczesna. Dlatego znakiem zwycięstwa Chrystusa było właśnie Jego Zmartwychwstanie.

W takim kontekście być może rzeczywiście coś właściwego jest w naszej pielgrzymce na cmentarze w dzień Wszystkich Świętych. Oczywiście nie w tym sensie, że nawiedzamy naszych bliskich zmarłych, ale w tym, że nasze spojrzenie kieruje się poza to, co doczesne. Nasza nadzieja jest gdzie indziej. Święty Paweł dosadnie przecież napominał mówiąc, że gdyby Chrystus nie zmartwychwstał i gdybyśmy pokładali w Nim nadzieję jedynie w tym życiu, to bylibyśmy godni pożałowania niż wszyscy inni ludzie. Więc w naszej wierze chodzi o zjednoczenie z Bogiem, chodzi o powrót do Boga, do Tego, który jest Życiem i który obdarowuje nas życiem wiecznym. Świętość jest natomiast przekroczeniem doczesności. Jest takim przylgnięciem do Boga i wejściem w Jego Życie, że nasza doczesność staje się naprawdę tylko preludium do życia prawdziwego.

Ponadto nie bez znaczenia jest również fakt, że właśnie w jednym dniu czcimy wszystkich świętych. Celebrujemy prawdziwą wspólnotę i komunię tych, którzy dotarli do Boga. Wszystkich świętych widzimy wtedy jako zjednoczonych we wspólnym celu, jakim jest Bóg. I to również objawia nam pewien charakter chrześcijaństwa. Wszak są to święci, których odróżniają czasy i okoliczności życia. A jednak, bez względu na ich osobiste historie życiowe, problemy, klimat kulturowy, który ich otaczał, wszyscy dążyli do tego samego celu. Chrześcijaństwo jest bowiem uniwersalne i nie ma takich okoliczności życia, które kazałyby nam stwierdzić, że Ewangelię trzeba zmienić, bo nie jest ona przystająca do naszych czasów: niezależnie czy jest to starożytne, wrogie chrześcijaństwu Imperium Rzymskie, średniowiecze, Oświecenie, czy obecny nam postmodernizm. Chrześcijaństwo zwycięża świat, przekracza świat, sięga poza czas i przestrzeń.

Celebracja wszystkich świętych w jednym dniu mówi nam również dużo o naturze jedności między ludźmi, która również przez grzech została zniszczona. W Ewangelii nie chodzi o budowanie wzajemnego i powszechnego braterstwa na poziomie czysto ludzkim. To, co nas dzieli, to nie abstrakcyjne zło, brak sympatii lub animozje wynikające z naszych indywidualności. To, co nas dzieli, to grzech. Jeśli zatem chcemy prowadzić świat do zjednoczenia, to chrześcijanin nie zna innego pełnego i autentycznego zjednoczenia niż jedność w jedynym i prawdziwym Bogu.

Zatem jeśli chcemy doprowadzić nasze życie do prawdziwego sensu, to ten sens jest tylko w Bogu. Jeśli chcemy żyć pełnią życia, to ta pełnia jest w Bogu. Jeśli chcemy osiągnąć cel naszego istnienia, to ten cel jest poza i ponad doczesnością w Bogu. Jeśli chcemy budować lepszy i zjednoczony świat, to ta jedność również jest tylko w prawdziwym Bogu. Nie mamy innej nadziei niż Chrystus, dlatego też innej nadziei nie wolno nam pod żadnym pozorem głosić.

 

O. Jan Strumiłowski OCist

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie