Od początku miesiąca do niemieckich organów ścigania nie docierają informacje o nielegalnej migracji. Jak przekonuje szef zaodrzańskiej policji, państwowe instytucje utraciły kontrole nad napływem obcokrajowców oraz danymi o tym procesie.
O braku odpowiednich statystyk ze strony ministerstwa spraw wewnętrznych alarmuje również opozycja parlamentarna.
Policjanci podkreślają, że od października nie są już publikowane wewnętrzne raporty i analizy policji federalnej na temat nielegalnej imigracji. „Sprawozdania te dawały funkcjonariuszom straży granicznej informacje, dotyczące nielegalnych przekroczeń granicznych. Od 2018 roku były one publikowane co miesiąc w intranecie policji federalnej, w październiku nagle raportu zabrakło” – informuje dziennik „die Welt”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak potwierdziła policja federalna, ilość „potwierdzonych nielegalnych wjazdów do Niemiec” wyraźnie zaczęła rosnąć od czerwca. We wrześniu odnotowano 12,7 tys. takich przekroczeń granicy – jest to prawie o 50 proc. więcej, niż w sierpniu (8,8 tys.) i prawie dwukrotnie więcej, niż w miesiącach letnich: czerwcu (6,6 tys.) i lipcu (6,9 tys.). Większość uchodźców to obywatele Syrii i Afganistanu. „Fakt, że raport za wrzesień nie został opublikowany na początku następnego miesiąca, jak to zwykle bywało, wywołał niezadowolenie funkcjonariuszy policji federalnej na granicach” – dodaje medium.
Raport, oprócz aktualnych danych liczbowych i tras migracji, zawierał również raporty sytuacyjne i szczególne obserwacje, np. dotyczące preferowanych środków transportu, co było szczególnie ważne dla pracowników operacyjnych w terenie i ich zwierzchników.
MSW nie chciało skomentować braku październikowego raportu, informując jedynie, że „raporty wewnętrzne Policji Federalnej powstają zgodnie z potrzebami, służąc wyłącznie do komunikacji wewnętrznej”. Szef Związku Policji Federalnej Heiko Teggatz oskarża minister MSW o „utratę kontroli nad danymi” podczas obecnego szczytu nielegalnych wjazdów.
Wiceszefowa grupy parlamentarnej CDU/CSU, Andrea Lindholz, podkreśliła „brak transparentności ze strony pani Faeser” i „zamazywanie polityki migracyjnej obecnego rządu”. Wystosowała też do Kancelarii pytanie o powody braku publikacji aktualnych danych po wrześniu 2022.
– W związku z gwałtownym wzrostem liczby nielegalnych wjazdów, władze, a szczególnie policja federalna, potrzebują więcej analiz i informacji, a nie mniej – podkreśliła Lindholz. Jak dodał Heiko Teggatz, odkąd od sierpnia liczby zaczęły znacząco wzrastać, rząd „chce zamieść problem pod dywan”. – Nawet jeśli problem istnieje, nikt nie powinien zdaniem rządu tego zauważyć – dodał Teggatz.
– Pierwsze miasta i gminy leżące przy granicy nie są już w stanie przyjmować uchodźców. To, co mówi pani Faeser, nie pasuje do raportów, które otrzymujemy z regionów przygranicznych – potwierdziła Lindholz po rozmowach z burmistrzami.
W ocenie Teggatza, obecna sytuacja przypomina 2015 rok. – Jedyna różnica polega na tym, że wówczas wiele osób przybyło jednocześnie. Tej jesieni przybysze dzielą się na wiele mniejszych grup – stwierdził.
W 2015 roku policyjne statystyki wykazały 153,6 tys. osób, które nielegalnie wjechały do kraju. – Biorąc pod uwagę jedynie wybiórcze kontrole graniczne, liczby te w niewielkim stopniu odzwierciedlają ówczesną sytuację. W 2015 roku złożono bowiem około miliona wniosków o azyl – przypomina „die Welt”, dodając, że w bieżącym roku do Niemiec tylko z Ukrainy przybyło prawie milion osób.
MSW przekonuje, że sytuacja nie jest tak zła jak 7 lat temu, ponieważ Ukraińcy są uznawani za legalnych uchodźców wojennych. – Jednak łączna liczba uchodźców stanowi obciążenie podobne do tego z 2015 roku – podkreśla „Welt”.
(PAP)/ oprac. FA