Jak donoszą brazylijskie media, pewnym jest już, że prezydent Bolsonaro uznał wyniki niedzielnych wyborów i zgodzi się przekazać władzę Luli da Silvie. Do spotkania szefa gabinetu ustępującej głowy państwa z zastępcą wyborczego zwycięscy ma dojść jeszcze dzisiaj.
W swoim pierwszym powyborczym wystąpieniu we wtorek 3 listopada Jair Bolsonaro nie odniósł się do porażki, jaka poniósł w ostatnich wyborach prezydenckich, co wzbudziło spekulacje o możliwym podjęciu przez niego próby utrzymania się na urzędzie.
Szef jego gabinetu, Ciro Nogueira podkreślał jednak od samego początku, że podobnym pogłoskom nie należy dawać wiary – a Bolsonaro zgadza się przekazać władzę Luli. Sąd najwyższy zinterpretował to stanowisko jako oficjalne stwierdzenie, że ustępujący prezydent uznał wynik wyborów.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z przepisami południowo- amerykańskiego kraju, za przekazanie władzy elektowi odpowiedzialny jest właśnie szef gabinetu Bolsonaro. Do spotkania Nogueiry z wiceprezydentem Luli Geraldo Alckminem ma dojsć jeszcze w czwartek 3 listopada.
Tymczasem w całym kraju trwają protesty przeciwko nowo- wybranym władzom. Tysiące obywateli kontynuuje pikiety na terenie 11 stanów, m.in. w Parana, Amazonas, Minas Gerias, Mato Grosso i Rio Grande do Sul.
Tymczasem według danych brazylijskiej policji drogowej (PRF) w czwartek rano tysiące osób kontestujących wygraną Luli prowadzi pikiety na drogach 11 stanów, w tym m.in. w Parana, Amazonas, Minas Gerais, Mato Grosso oraz Rio Grande do Sul.
Władze PRF podały, że dotychczas funkcjonariuszom udało się usunąć z dróg manifestantów w 834 miejscach kraju.
W środę Bolsonaro po raz kolejny podziękował 52 mln wyborców za oddanie głosów na niego, zapewniając swoich zwolenników, że solidaryzuje się z nimi. Wezwał ich również do opuszczenia dróg, nazywając blokady organizowane na znak protestu przeciwko zwycięstwu Luli działaniem „nielegalnym”.
Lula da Silva był prezydentem Brazylii dwukrotnie, w latach 2003-2011. W 2018 r. rozpoczął odsiadywanie kary ponad 8 lat więzienia za udział w aferze korupcyjnej. Trzy lata później Sąd Najwyższy Brazylii unieważnił ten wyrok, a niebawem lewicowy polityk ogłosił swój start w wyborach prezydenckich.
(PAP)/ oprac. FA