Strona ukraińska weźmie udział w śledztwie mającym zbadać pochodzenie rakiety, która uderzyła w przygraniczny Przewodów. Mimo wstępnego braku jednomyślności co do udziału ukraińskich ekspertów, władze podjęły ostateczną decyzję, by analitycy zza wschodniej granicy pojawili się na miejscu wypadku.
„Ukraińscy eksperci już pracują na miejscu tragedii w Przewodowie, którą spowodował rosyjski terror rakietowy przeciwko Ukrainie. Jestem wdzięczny stronie polskiej za danie im dostępu. Będziemy kontynuować naszą współpracę w sposób otwarty i konstruktywny, tak jak robią to najbliżsi przyjaciele” – komentował na Twitterze Ukraiński Minister Spraw Zagranicznych, Dmytro Kułeba.
Dotychczas strona ukraińska nie potwierdziła jednoznacznie, że pocisk, który uderzył we wiejską suszarnię zboża, został wystrzelony przez obronę przeciwlotniczą Kijowa. Początkowo Wołodymyr Zełenski deklarował, że z pewnością rakieta jest pochodzenia rosyjskiego. Ostatecznie jednak wycofał się z tych twierdzeń i w ostatniej wypowiedzi poświęconej tragicznemu wybuchowi przyznawał, że nie wie, co stało się w przygranicznej miejscowości.
Jeszcze w czwartek przedstawiciele obozu rządzącego byli niejednomyślni względem tej kwestii. „To jest polskie śledztwo”, mówił podczas rozmowy z Radiem Plus Paweł Soloch, były szef BBN i doradca Andrzeja Dudy, zaznaczając że wschodni sąsiad nie będzie jego współgospodarzem. Z kolei Ryszard Terlecki, marszałek Terlecki tego samego dnia gościl w studiu Polsatu i zapewniał, że eksperci z Ukrainy zostaną zaproszeni do udziału w dochodzeniu.
Źródło: dorzeczy.pl
FA