„14 listopada dr Dorota Sienkiewicz została pozbawiona prawa wykonywania zawodu lekarza na rok. (…) Przestępstwem dr Sienkiewicz była publikacja na stronach Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców Apelu do Młodych Polaków. Dr Sienkiewicz, znając niekorzystny bilans korzyści i ryzyka szczepień, szczególnie w grupie młodszych pacjentów, ostrzega dzieci i młodzież przed nieprzebadanym i niepewnym preparatem, wstrzykiwanym masowo w ramach Narodowego Programu Szczepień”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
„Sąd, a właściwie lekarki występujące w roli sądu, nazwał apel dr Sienkiewicz szerzeniem poglądów antyzdrowotnych, jego treść niezgodną z aktualną wiedzą medyczną, a wystąpienie działaniem szkodliwym społecznie”, relacjonuje publicysta. „Po tym wszystkim, co już wiemy, po licznych nagłych zgonach młodych ludzi, po przyznaniu się przez dyrektor Pfizera na przesłuchaniu w PE, że nie było wymaganych badań, postawa tych białostockich lekarek budzi niesmak i zażenowanie. Zamiast uzasadnienia powtarzają jakieś ogólnikowe frazy”, dodaje.
W ocenie Pospieszalskiego oburzające jest to, że postępowanie wobec dr Sienkiewicz w ogóle miało miejsce. „Przewiną bowiem nie były błąd lekarski ani szkoda pacjenta (do orzekania w takich sprawach zostały powołane sądy przy izbach lekarskich), tylko wygłoszenie opinii naukowca, który na podstawie dostępnych badań, publikacji naukowych i wieloletniej praktyki zabrał głos w ważnej społecznie sprawie”, wyjaśnia.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wszystko wskazuje na to, że sentencja wyroku powstała przed rozprawą, co dodatkowo potwierdzają wyjątkowo krótkie obrady sądu. W tym czasie niemożliwe było napisanie tak obszernej, wielostronicowej sentencji. Wobec rażących naruszeń proceduralnych, niedopuszczenia wniosków dowodowych, wyłączenia jawności itp. pełnomocnik Arkadiusz Tetela zapowiedział apelację”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK