Na aukcji w Berlinie wystawiono na sprzedaż dzieło rosyjskiego malarza, skradzione z Polski przed 38 laty. Niemców nie powstrzymała nawet interwencja polskiej dyplomacji, która w przesłanych komunikatach wskazywała na fakt, że obraz został zrabowany z naszego kraju. Postepowanie zachodniego sąsiada skomentowali rzecznik rządu i minister kultury.
– Sytuacja skandaliczna – powiedział w piątek Piotr Müller, komentując sprzedaż na aukcji w Berlinie skradzionej z Muzeum Narodowego w Warszawie akwareli Kandinskiego. – Mimo tego, że Polska dyplomacja informowała zarówno władze niemieckie, jak i władze domu aukcyjnego, że to dzieło pochodzące z kradzieży, doszło do jego sprzedaży – podkreślił przedstawiciel władz Rzeczypospolitej.
W czwartek MKiDN poinformowało, że w ofercie niemieckiego domu aukcyjnego Grisebach odnaleziono akwarelę Wassilego Kandinskiego „Kompozycja” skradzioną ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 r. Pomimo działań podjętych przez MKiDN oraz Ambasadę RP w Berlinie dzieło zostało sprzedane za 310 tys. euro.
Wesprzyj nas już teraz!
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapewniło, że „podejmie wszelkie możliwe kroki prawne w celu odzyskania dzieła”. Jednocześnie resort kultury podkreślił, że „transakcję przeprowadzoną świadomie przez dom aukcyjny Grisebach uważa za wysoce nieetyczną i stojącą w sprzeczności ze standardami, które powinny obowiązywać na międzynarodowym rynku dzieł sztuki”.
Jak wyjaśniał Piotr Müller, Polska może podjąć próby odzyskania obrazu na drodze prawa cywilnego, jednak sprawa będzie wtedy przedmiotem niemieckiego orzecznictwa.
Do bulwersującego wydarzenia odniósł się także Piotr Gliński, polski minister kultury. „Niemiecki dom aukcyjny zachował się jak zwykły paser: sprzedał Kandinskiego, mimo że wiedział, że pochodzi z kradzieży z polskiego muzeum…”, napisał członek rady ministrów na Twitterze.
(PAP)/ oprac. FA