Nowa prezydent Peru Dina Boluarte, powołała w sobotę gabinet reklamowany jako złożony z fachowców mało zaangażowanych dotąd w politykę. W całym kraju demonstranci domagają się natomiast rychłego rozpisania przyspieszonych wyborów powszechnych.
Po nieudanym autogolpe – „autozamachu stanu” – jak określają miejscowe media próbę rozwiązania nieposłusznego parlamentu przez lewicowego eksprezydenta, byłego nauczyciela Pedra Castillo, rozpisania nowych wyborów pragnie, według sondażowni Instytut Studiów Peruwiańskich, aż 87 procent społeczeństwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Nowy rząd składa się niemal w połowie z zawodowych urzędników administracji państwowej, w odróżnieniu od większości ministrów, których powołał przebywający obecnie w areszcie były prezydent Castillo.
Prezydent Baluarte odebrała już przysięgę od siedemnastu ministrów swego rządu, z których ośmiu to kobiety, wśród nich szefowa resortu ochrony środowiska, uznana specjalistka w tej dziedzinie.
Nowa prezydent Peru poparła swe wezwania do zaprzestania protestów na ulicach miast peruwiańskich deklaracją, że „celem jej rządu będzie ustanowienie sprawiedliwości ekonomicznej i sprawiedliwości społecznej” a wśród podstawowych celów, które pragnie osiągnąć są „konsolidacja demokracji i państwa prawa, równowaga między władzą wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą oraz przywrócenie stabilizacji w kraju”.
Latynoamerykańskie portale internetowe i stacje telewizyjne, komentując w sobotę na gorąco wystąpienie prezydent Baularte podkreślają, że ma ona przed sobą niezwykle trudne zadanie. Jej poprzednika wyniósł bowiem do władzy bunt społeczeństwa przeciwko korupcji, która panoszyła się w Peru od 2000 roku, za panowania siedmiu kolejnych prezydentów.
Wobec eksprezydenta Castillo poza oskarżeniem o próbę dokonania „autozamachu stanu” prowadzonych jest także kilka innych dochodzeń związanych z podejrzeniami o korupcję lub jej tolerowanie.
Źródła: PAP, PCh24.pl