13 grudnia br. do Waszyngtonu przybyło 49 przywódców afrykańskich z liczną delegacją biznesmenów i młodzieży na trzydniowy szczyt USA-Afryka. Jego celem jest pozyskanie większej przychylności dla USA ze strony państw afrykańskich, o względy których zabiegają zarówno Chińczycy, jak i Rosjanie.
Amerykanie pierwszy szczyt USA – Afryka zorganizowali za prezydentury Baracka Obamy w 2014 r. Jego rezultatem było zwiększenie wydatków na szkolenie i zbrojenie regularnych armii, które miały walczyć z terrorystami. Uruchomiono kilka projektów biznesowych, ale nie osiągnięto zakładanych celów, na przykład dotyczących elektryfikacji i dostaw prądu dla ponad 650 mln osób.
Tym razem szczyt z udziałem prezydenta Joe Bidena i wiceprezydent Kamali Harris ma przede wszystkim pomóc ograniczyć wpływy Chin i Rosji, przynieść poparcie krajów afrykańskich, które stanowią jedną czwartą ONZ w sprawach kluczowych głosowań w ramach ONZ, a ponadto ustabilizować sytuację wewnętrzną i zapewnić dostęp do cennych surowców naturalnych istotnych dla cyfryzacji i tzw. ekologizacji gospodarki.
Wesprzyj nas już teraz!
Z punktu widzenia Afrykańczyków, ważne jest, by Unia Afrykańska zyskała członkostwo w grupie G20 największych gospodarek świata. Chodzi o to, by kraje afrykańskie były reprezentowane w rozmowach międzynarodowych dotyczących globalnej gospodarki, demokracji i sprawowania rządów, polityki klimatycznej, zdrowotnej i bezpieczeństwa.
Ponadto afrykańscy przywódcy zabiegają o co najmniej dwa stałe miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jest to ważne chociażby z tej przyczyny, że na kontynencie afrykańskim toczy się wiele sporów ponadnarodowych, transgranicznych, szaleje terroryzm, przestępczość międzynarodowa itp. Kraje te chcą mieć większy wpływ na decyzje, które bezpośrednio je dotykają. O reformie Rady Bezpieczeństwa mówiło się już w 2005 r.
Afrykanie chcą także mieć większy wpływ na decyzje dotyczące regionu Indo-Pacyfiku. Ponadto zabiegają o pomoc finansową na inwestycje infrastrukturalne. Chcą skorzystać na tym, że wzrasta zainteresowanie kontynentem ze strony głównych mocarstw.
Zgodnie z sugestią Departamentu Stanu, szczyt ma zademonstrować trwałe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Afryce i podkreślić znaczenie stosunków amerykańsko-afrykańskich oraz ściślejszej współpracy w zakresie wspólnych globalnych priorytetów. Ma wspierać nowe zaangażowanie gospodarcze, promować pokój, bezpieczeństwo i dobre rządy, wzmocnić zaangażowanie na rzecz demokracji, praw człowieka i społeczeństwa obywatelskiego, wzmocnić regionalne i globalne bezpieczeństwo zdrowotne, promować bezpieczeństwo żywnościowe, reagować na kryzys klimatyczny, wzmacniać więzi diaspory i promować edukację oraz przywództwo wśród młodzieży.
O ile Obama w 2014 r. zaoferował na współpracę z Afryką 20 miliardów dolarów, które miały pójść na inwestycje w elektryczność, 7 miliardów dolarów finansowania rządowego w celu pobudzenia amerykańskiego eksportu i inwestycji w Afryce oraz roczne wydatki w wysokości 110 milionów dolarów na pomoc krajom afrykańskim w rozwijaniu sił pokojowych, o tyle Biden proponuje 55 miliardów dolarów na różne inicjatywy, oprócz środków ze wspólnego programu infrastrukturalnego grupy G7, któremu przewodzą USA o wartości 600 miliardów dolarów. Ma on być przeciwwagą dla chińskiej inicjatywy „Pasa i Szlaku”, projektu infrastrukturalnego, który ma rozciągać się od Azji Wschodniej po Europę.
Środki z partnerstwu G7 przeznacza się na usprawnienie finansowania oraz współinwestowania, aby realizować przełomowe projekty w celu wzmocnienia gospodarek, dywersyfikacji łańcuchów dostaw oraz zwiększenia bezpieczeństwa narodowego.
Dotychczasowe inicjatywy amerykańskie w Afryce: Prosper Africa, Power Africa, Feed the Future uzupełni nowa inicjatywa na rzecz transformacji cyfrowej.
Zainicjowano już projekty dotyczące energii słonecznej w Angoli, zakładu produkcji szczepionek w Senegalu, czy kładzenie podmorskich kabli telekomunikacyjnych łączących Singapur i Francję, które przechodzą przez Egipt i Róg Afryki.
Amerykańskie media podkreślają, że szczyt USA-Afryka ma miejsce w czasie, gdy niektóre kraje afrykańskie nie poparły rezolucji antyrosyjskiej w związku z atakiem na Ukrainę w lutym 2022 r., obawiając się o dostawy żywności i taniej broni rosyjskiej.
Według analityków, największym wyzwaniem dla Bidena będzie udowodnienie afrykańskim przywódcom, że mogą liczyć na Amerykę i że będzie ona długoterminowym partnerem dla szybko rozwijającego się kontynentu, który ma znaczący wpływ na światową gospodarkę i społeczność dyplomatyczną.
Afryka jest źródłem kluczowych minerałów dla globalnych łańcuchów dostaw. Ma także najmłodszą populację na świecie. Około 60% mieszkańców Afryki ma mniej niż 25 lat. Do 2050 r. na kontynencie młodzi będą stanowić aż 80% ludności.
Jak na razie prezydent USA ogłosił swoje poparcie dla stałego przyłączenia Unii Afrykańskiej do Grupy 20 oraz poparcie dla włączenia stałego członka z kontynentu afrykańskiego do Rady Bezpieczeństwa ONZ. W planie jest także przyszłoroczna wizyta Bidena w kilku krajach afrykańskich. Oprócz tego Departament Stanu pracuje nad długoterminową strategią afrykańską.
W środę prezydent USA spotkał się z biznesmenami z Afryki i krajowymi, którzy inwestują w Afryce. W planie było spotkanie w sprawie wolnych i uczciwych wyborów w Afryce, uroczysta kolacja dla przywódców i małżonków. W pierwszym dniu szczytu spotkano się z młodymi liderami z Afryki. Wcześniej toczono dyskusje na wysokim szczeblu na temat wizji Unii Afrykańskiej dla kontynentu.
Sekretarz obrony gen. Lloyd Austin podczas panelu z udziałem kilku afrykańskich prezydentów na początku trzydniowego szczytu zarzucił rywalom Stanów Zjednoczonych destabilizowanie Afryki. Przekonywał, że Chiny „z dnia na dzień” poszerzają swoją obecność w Afryce dzięki rosnącemu wpływowi gospodarczemu. Z kolei Rosjanie wysyłają tanią broń do niektórych krajów. Jeśli chodzi o inwestycje chińskie, zaznaczył, że „nie zawsze są one przejrzyste” i stwarzają problemy, które ostatecznie doprowadzą do destabilizacji, jeśli już tego nie zrobiły. Dodał, że Rosja „nadal sprzedaje tanią broń” i rozmieszcza „najemników na całym kontynencie”. „I to też jest destabilizujące”.
Na uwagi szefa Departamentu Obrony zareagował Pekin. Ambasador Chin w Waszyngtonie, Qin Gang powiedział, że kontynent nie powinien być miejscem „konkurencji głównych mocarstw”. Rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin stwierdził w środę, że Waszyngton „powinien uszanować wolę narodu afrykańskiego i podjąć konkretne działania, aby pomóc Afryce w rozwoju, zamiast koncentrować swoje wysiłki na oczernianiu i atakowaniu innych krajów”.
Do Waszyngtonu przybył m.in. premier Etiopii Abiy Ahmed, były sojusznik USA, którego stosunki z Waszyngtonem gwałtownie się pogorszyły w związku z wojną z rebeliantami w Tigray. W ub. miesiącu doszło do podpisania porozumienia rządu Etiopii z buntownikami z Tigray. Szef Departamentu Stanu USA Antony Blinken wyraził nadzieję, że przyniesie ono pokój.
USA ogłosiły również pomoc w wysokości 411 milionów dolarów dla Somalii z powodu głodu. Nigeria i Rwanda zostały włączone do programu NASA w zakresie podróży na Księżyc, Marsa i dalej.
Sekretarz stanu Antony Blinken i sekretarz obrony Lloyd Austin spotkali się we wtorek z prezydentami Dżibuti, Nigru i Somalii. Blinken i Austin rozmawiali także z prezydentem Angoli, kraju bogatego w ropę, który w ostatnich latach był głównym odbiorcą chińskich inwestycji. Pekin zabiegał o utworzenie bazy morskiej.
Dżibuti z kolei jest domem dla dużej amerykańskiej bazy wojskowej, jak również chińskiego obiektu wojskowego. Niger i Somalia to epicentrum działalności terrorystycznej ze strony Boko Haram, al-Shabab i innych ugrupowań powiązanych z Państwem Islamskim (ISIS).
Blinken w trakcie rozmów wskazywał, że kluczowe są kwestie budowania bliskiego partnerstwa w zakresie bezpieczeństwa, ale i klimatu, zdrowia, edukacji, bezpieczeństwa żywnościowego.
Jake Sullivan, doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego zaznaczył, że Waszyngton nie chce zmuszać krajów afrykańskich do opowiedzenia się za współpracą z USA kosztem Chin. To ma być samodzielna decyzja tych państw.
Administracja Biden-Harris obiecała 11,5 miliarda dolarów na walkę z HIV/AIDS; ponad 2 miliardy dolarów na walkę z malarią; ponad 2 miliardy dolarów na wsparcie planowania rodziny i „zdrowia reprodukcyjnego”, czyli aborcji, a także ponad 2 miliardy dolarów na zwalczanie skutków zdrowotnych, humanitarnych i ekonomicznych COVID-19.
Administracja planuje zwrócić się do Kongresu o 4 miliardy dolarów dla pracowników służby zdrowia w Afryce, inwestując rocznie 1,33 miliarda dolarów w latach 2022-2024. Na cele klimatyczne Amerykanie chcą przeznaczyć co najmniej 1,1 miliarda dolarów.
Agnieszka Stelmach