Rozpoczęta 24 lutego rosyjska ofensywa na Ukrainie przyczyniła się do zwiększenia napięć na Bałkanach. Chińczycy postrzegają kwestię niepodległości Kosowa jako podobną do kwestii Tajwanu. A Rosjanie robią wszystko, co w ich mocy, by uniemożliwić albo przynajmniej opóźnić maksymalnie integrację tego regionu ze strukturami UE i NATO. Ostatnie napięcia w północnej części Kosowa, które oddzieliło się od Serbii w 2008 roku, odzwierciedla dążenie mocarstw do utrzymania wpływów w regionie.
Od kilku dni media światowe donoszą o blokadach tworzonych przez Serbów żyjących w podzielonym etnicznie mieście Mitrovica na terenie północnego Kosowa. Belgrad postawił swoją armię w stan najwyższej gotowości bojowej na granicy administracyjnej z Kosowem, zarzucając tamtejszym władzom prześladowanie Serbów. W międzyczasie doszło do zatrzymania przez władze Kosowa byłego oficera policji oraz do masowej rezygnacji ze stanowisk burmistrzów, policjantów i sędziów etnicznych Serbów w kosowskich gminach, a także do wymiany ognia na obszarze patrolowanym przez siły pokojowe NATO KFOR. Kosowo nie od dziś dostarcza powodów do zmartwień Zachodowi.
Wesprzyj nas już teraz!
26 grudnia br. serbskie ministerstwo obrony ostrzegło, że Kosowo rzekomo przygotowuje się do ataku na buntujących się i do siłowego usunięcia barykad, wzniesionych w związku z protestem przeciwko zmianie tablic rejestracyjnych Serbów, którzy tam zamieszkują. Prezydent Aleksandar Vucić nakazał najwyższą mobilizację armii i policji. – Nie ma powodu do paniki, ale są powody do niepokoju – oznajmił w poniedziałek późnym wieczorem w telewizji RTS minister obrony Milos Vucevic.
Barykady są wznoszone od 10 grudnia w północnym Kosowie, uniemożliwiając poruszanie się w Mitrovicy i wokół niej. Doszło także do wymiany ognia z policją po aresztowaniu byłego serbskiego policjanta za rzekomą napaść na funkcjonariuszy podczas poprzedniego protestu.
W północnej części Kosowa, które odłączyło się w 2008 roku, wraz z większością albańską mieszka około 50 tys. Serbów, którzy nie chcą uznać zwierzchności obecnego rządu. Mniejszość wspierają władze w Belgradzie.
„Kosowo nie może angażować się w dialog z gangami przestępczymi i należy przywrócić swobodę przemieszczania się. Na żadnej drodze nie powinno być barykad” – podkreślił w poniedziałkowym oświadczeniu rząd cieszący się poparciem USA i UE.
Władze zaznaczyły, że policja jeszcze do tej pory nie zareagowała i nie próbowała usunąć blokad, ponieważ chce, aby zrobiły to siły pokojowe NATO.
Siły KFOR jedynie wezwały wszystkie strony sporu do zapewnienia bezpieczeństwa i swobody przemieszczania się, a także, by nie eskalować napięcia.
Tymczasem we wtorek rano w Mitrovicy ciężarówki zablokowały drogę łączącą część miasta z większością serbską i część z większością albańską. Mniejszość domaga się uwolnienia zatrzymanego oficera. Ma też więcej żądań, od spełnienia których uzależnia usunięcie blokad.
Etniczni Serbowie pełniący funkcje burmistrzów w północnych gminach wraz z lokalnymi sędziami i około 600 policjantami złożyli rezygnację ze stanowiska w związku z decyzją rządu Kosowa o zastąpieniu tablic rejestracyjnych samochodów wydanych przez Serbię odpowiednikami wydanymi przez Prisztinę. Jak donoszą agencje światowe, blokad przybywa. Są one nie tylko w Mitrovicy, ale także w Zvecan.
W Kosowie co jakiś czas dochodzi do eskalacji konfliktów etnicznych w związku z oderwaniem się regionu po wojnie na Bałkanach w latach 1998–1999. Belgrad nigdy nie uznał separacji i zachęca 120 tys. etnicznych Serbów do przeciwstawienia się władzy centralnego rządu Kosowa.
Serbia umieściła swoje oddziały bezpieczeństwa na granicy w „pełnym stanie gotowości bojowej”, ignorując apele NATO o deeskalację sporu. Minister spraw wewnętrznych Bratislav Gasić poinformował, że „zarządził pełną gotowość bojową” policji i innych jednostek bezpieczeństwa oraz oddanie ich pod dowództwo szefa sztabu armii zgodnie z „ich planem operacyjnym”. Wyjaśnił, że działał na rozkaz prezydenta Aleksandara Vučicia, chcącego „chronić naród serbski w Kosowie”.
Serbowie przekonują, że ich kosowscy rodacy są prześladowani przez etnicznych Albańczyków, wyznawców islamu.
W poniedziałek nie wpuszczono do Kosowa Porfiriji, patriarchy Serbskiej Cerkwi Prawosławnej. Twierdził on, że chciał wygłosić pokojowe orędzie na Boże Narodzenie, obchodzone 7 stycznia.
Doszło również do ataku na kosowskich dziennikarzy w Serbii i interweniował ambasador Stanów Zjednoczonych w Kosowie, Jeffrey Hovenier.
W związku z wszczęciem inwazji rosyjskiej na Ukrainie. Stany Zjednoczone i większość krajów Unii Europejskiej, które uznały niepodległość Kosowa, podnosiły alarm, że Moskwa i Pekin, wspierające Serbię i nieuznające niepodległości Kosowa, będą chciały podsycać napięcia na Bałkanach.
Rosja na Bałkanach była zaangażowana od dawna. O chińskiej ingerencji zadecydował m.in. incydent z 7 maja 1999 r. W wyniku trwającego wówczas ostrzału sił NATO Allied Force, który miał na celu zakończenie walk w Kosowie, jedna z rakiet „przypadkowo” trafiła w ambasadę Chin w Belgradzie, uśmiercając trzech chińskich dziennikarzy. Od tego momentu Pekin bardziej zaangażował się w sprawy bałkańskie. Chiny nie uznały m.in. niepodległości Kosowa i blokowały w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przedłużenie „operacji pokojowych” w innych krajach bałkańskich. Kwestia Kosowa jest postrzegana przez Pekin niemal jak kwestia Tajwanu. Chińczycy sprzeciwiają się odrywaniu terytoriów od państw na podstawie referendum. Jest ono dopuszczalne jedynie w kontekście rządów kolonialnych lub obcej okupacji.
W miarę jak Chiny i Serbia rozwijały w ostatnich latach coraz bliższe partnerstwo, Serbia coraz głośniej domagała się od Chin odgrywania bardziej znaczącej roli w kwestii Kosowa. Prezydent uważa, że to nie Kosowo jako takie, a rządzący w nim Amerykanie realizują plan włączenia do struktur NATO i UE. Serbski przywódca w swoim niedawnym oświadczeniu apelował o interwencję Chin i „ochronę prawa międzynarodowego oraz Karty Narodów Zjednoczonych”.
Sami Rosjanie nie rezygnują ze swoich wpływów i wspierają lokalne grupy nacjonalistyczne oraz separatystyczne, by podsycać napięcia między Serbią a Kosowem oraz w Bośni i Hercegowinie, uniemożliwiając ich włączenie do struktur NATO i UE.
Belgrad jest uzależniony od Rosji obecnie stara się zdywersyfikować dostawy energii. Przyłączył się także do rezolucji ONZ potępiającej inwazję na Ukrainę i odmawiającej uznania rosyjskich aneksji. Nie poparła jednak sankcji. Belgrad ma za złe Putinowi, że stara się wykorzystać kwestię referendum Kosowa, które oddzieliło się od Serbii w 2008 r. do uzasadnienia aneksji Krymu i innych obszarów Ukrainy. Stąd serbscy liderzy obecnie bardziej przychylnie spoglądają na Chiny.
Od czasu inwazji na Ukrainę misja pokojowa UE w Bośni i Hercegowinie (EUFOR) niemal podwoiła swoje siły. Bruksela zintensyfikowała działania w celu przyjęcia wszystkich krajów bałkańskich do UE.
W lipcu 2022 r. państwa członkowskie osiągnęły porozumienie w sprawie odblokowania trwających od dawna rozmów w sprawie przystąpienia Albanii i Macedonii Północnej do UE i NATO, by przeciwdziałać wpływom zarówno Rosji, jak i Chin.
Źródła: politico.eu, cfr.org, thediplomat.com, news.sky.com, fxempire.com
AS