Być może trzeba rzeczywiście obywatelskiego projektu ustawy, który ma na celu ochronę dzieci przed demoralizacją poprzez utransparentnienie tego, co chcą robić organizacje pozarządowe w polskich szkołach – powiedział w niedzielę minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Na antenie TVP Info szef MEiN został między innymi zapytany o ocenę decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który zawetował nowelizację ustawy oświatowej. – Oczywiście z pełnym szacunkiem dla głowy państwa i dla kompetencji pana prezydenta – zaznaczył Czarnek. Minister przypomniał, że „prezydent ma zawsze trzy możliwości – podpisać, zawetować lub odesłać do Trybunału [Konstytucyjnego]”. – Niestety wybrał zawetowanie ustawy, która jest potrzebna w polskim systemie oświaty po to, aby utransparentnić obecność organizacji pozarządowych w polskich szkołach oraz zajęcia, które te organizacje prowadzą – podkreślił.
Przemysław Czarnek zaznaczył: – Będziemy dalej prowadzić tę sprawę w dialogu z Pałacem Prezydenckim, z panem prezydentem, po to, aby przekonać pana prezydenta do tego, że jest to potrzebne do tego, żeby wypełnić dyspozycję z art. 72 ust. 1 Konstytucji mówiącą o tym, że każdy ma prawo żądać ochrony dzieci przed demoralizacją. W ocenie szefa MEiN, „do tej demoralizacji, z uwagi na brak transparentności działań organizacji pozarządowych, niekiedy w centrach niektórych wielkich miast dochodzi”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dopytywany o obywatelski projekt zmian, minister powiedział, że „słyszał o takich ruchach już, które odbywają się w Polsce”. – Być może jest to bardzo dobry kierunek – dodał. – Być może trzeba rzeczywiście obywatelskiego projektu ustawy, który ma na celu ochronę dzieci przed demoralizacją poprzez utransparentnienie tego, co chcą robić organizacje pozarządowe w polskich szkołach – zaznaczył. – Będziemy na ten temat rozmawiać. Jestem zwolennikiem takiego ruchu i takiego działania. Myślę, że kilkaset tysięcy podpisów pod takim projektem ustawy na pewno stanowiłoby argument, który mogłyby przekonać pana prezydenta do tego, żeby na taką ustawę się zgodzić – podkreślił Czarnek.
Szef MEiN – zapytany o skalę demoralizacji – wskazał, że „na razie jest to problem jeszcze marginalny”. – To jest problem, który dotyczy niektórych szkół w centrach wielkich miast i niektórych tylko organizacji pozarządowych – dodał. Wskazał także, że „z tego powodu jest cały ten krzyk środowisk lewicowych i lewackich, że oni chcieliby rzeczywiście wchodzić do szkół zupełnie bez jakiejkolwiek kontroli”. – A my chcemy postawić tamy. Chcemy, żeby wszyscy rodzice najpierw dowiedzieli się, czego te organizacje chcą uczyć na zajęciach pozalekcyjnych i żeby nadzór nad tym miał również kurator oświaty – mówił.
Szef MEiN zaznaczył, że jeśli ktoś nie chce pedagogicznego nadzoru kuratora, to może zapraszać dzieci do domów kultury, bibliotek czy kin. – Tam nadzoru pedagogicznego kuratora nie będzie – dodał. Ocenił także, że „zawsze będziemy mieli sprzeciw środowisk lewackich, które chciałyby wprowadzać rewolucję genderową – po uniwersytetach i intytulacjach kultury – również w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych”. – To się im na razie udaje w ograniczonym zakresie i to jest ten moment, kiedy można postawić temu tamę – zaznaczył.
Źródło: PAP