W nocy z 31 grudnia 2022 r. na 1 stycznia 2023 r. izraelskie siły przeprowadziły zmasowany atak na lotnisko w Damaszku. Zginęło dwóch syryjskich żołnierzy i przełożono wizytę prezydenta Iranu w Syrii. Jednocześnie Turcja pod koniec ub. roku zagroziła przeprowadzeniem ofensywy przeciwko kurdyjskim milicjom. 28 grudnia 2022 r. odbyło się także pierwsze od 2011 r. trójstronne spotkanie szefów obrony i wywiadu Rosji, Turcji i Syrii. Czy czeka nas przełom w syryjskiej wojnie, pojednanie, czy też kolejna operacja wojskowa i perturbacje w relacjach amerykańsko-tureckich? Ponadto – co z Iranem?
Agencja Jewish Indicate Syndicate poinformowała o śmierci dwóch syryjskich żołnierzy zabitych w wyniku izraelskich nalotów na międzynarodowe lotnisko w Damaszku w nocy z niedzieli na poniedziałek. Syryjskie media donoszą z kolei, że Tel Awiw przeprowadził setki nalotów na cele w pobliżu Damaszku, tłumacząc się koniecznością rozbicia irańskich bojówek, które próbują zdobyć przyczółek w Syrii.
11 grudnia 2022 r. izraelskie siły powietrzne miały zaatakować syryjską wojskową stację radarową w południowo-zachodniej części kraju. Wcześniej, w październiku ub. roku Izrael kilkakrotnie przeprowadzał naloty na domniemane składy broni i amunicji na lotnisku w Syrii, które miały należeć do wspieranych przez Iran sił oraz do Hezbollahu.
Wesprzyj nas już teraz!
We wrześniu 2022 r. w nalocie w regionie Damaszku zginęło pięciu syryjskich żołnierzy. W czerwcu 2022 r. izraelskie naloty wyłączyły międzynarodowe lotnisko w Damaszku z eksploatacji na prawie dwa tygodnie. Izraelskie służby przekonują, że Iran ostentacyjnie transportuje broń do Syrii lotami cywilnych samolotów. Szef Izraelskich Sił Obronnych generał broni Aviv Kochavi przyznał się do niektórych nalotów np. z 8 listopada 2022 r. na konwój ciężarówek z Iraku do Syrii.
Wraz z tymi działaniami, Moskwa zintensyfikowała zabiegi dyplomatyczne, by z jednej strony skłócić Turcję z USA, a z drugiej doprowadzić do pojednania Turcji i Syrii. W tym celu Kreml zorganizował spotkanie ministrów obrony trzech krajów: Hulusi Akara z Turcji, Ali Mahmouda Abbasa z Syrii i Siergieja Szojgu z Rosji; towarzyszyli im szefowie wywiadów tych trzech państw.
Według arabskich źródeł, Ankara zgodziła się na całkowite wycofanie się z północnej Syrii pod warunkiem zaangażowania Rosji i Syrii w zwalczanie terroryzmu ze strony kurdyjskich milicji. To pierwsze ustępstwo ze strony rządu w Ankarze od początku wojny domowej w Syrii, która rozpoczęła się niemal 12 lat temu.
Turcja od lat prowadzi operacje wojskowe przeciwko Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) na terenie Syrii i Iraku. Ankara uważa zarówno YPG (Powszechne Jednostki Ochrony, kurdyjską milicję w Syrii), jak i PKK za jeden terrorystyczny podmiot. To był pretekst do zaangażowania się w wojnę w Syrii w ostatnich latach. PKK dopuszcza się aktów terrorystycznych na terytorium Turcji, z których ostatni miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku. YPG z kolei finansują Amerykanie. Jej bojownicy okazali się skuteczni w walce z dżihadystami Państwa Islamskiego.
Podczas trójstronnego spotkania w Moskwie ustalono, że powstanie komisja, która będzie monitorować wypełnianie zobowiązań podjętych przez trzy kraje. Chociaż nie wiadomo, co dokładanie uzyskała Rosja w negocjacjach z Turcją i Syrią, turecka gazeta „Sabah” poinformowała, że delegacja turecka, w której skład wchodzili Akar i szef wywiadu Hakan Fidan, wysłała „trzy wiadomości do Damaszku”.
„Po pierwsze, Turcja szanuje integralność terytorialną Syrii i suwerenne prawa. Po drugie, jedna trzecia Syrii jest kontrolowana przez organizacje terrorystyczne, a żołnierze tureccy przebywają w tym kraju, by walczyć z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), Ludowymi Jednostkami Ochrony (YPG) i ISIS, a także zapobiegać masowej migracji. Trzecia wiadomość jest taka, że Ankara chce, aby Syryjczycy znajdujący się na jej terytorium wrócili do swojej ojczyzny dobrowolnie, bezpiecznie i z godnością” – napisano.
Z pewnością kwestia powrotu blisko 4 mln syryjskich uchodźców znacznie poprawiłaby nastroje wśród społeczeństwa tureckiego, które już nie raz wyrażało frustrację w związku z pogorszeniem sytuacji ekonomicznej i bezpieczeństwa, winiąc syryjskich uchodźców za swój los. Wiadomość zaś dotycząca „organizacji terrorystycznych”, które Ankara jest gotowa zdecydowanie zwalczać jest o tyle istotna, że tureckie władze winią za niedawny zamach w Turcji siły kurdyjskie operujące w Syrii i Ankara jest zdeterminowana, by zapobiec powstaniu tuż przy swojej granicy enklawy kurdyjskiej. Chce zapobiec tworzeniu „korytarza terroryzmu”.
Przedstawiciele delegacji tureckiej zaznaczyli, że chociaż do spotkania z liderami reżimu Baszara al-Asada doszło pierwszy raz od 11 lat, to jednak „nie można oczekiwać, że wszystko zostanie rozwiązane od razu”.
Przeciwko ustaleniom trójstronnego szczytu w Moskwie tuż przed Sylwestrem protestowała tzw. syryjska opozycja demokratyczna, która nie chce słyszeć o normalizacji stosunków z rządem Asada. Grozili, że będą kontynuować rewolucję, aż rząd Asada zostanie obalony. Syryjska Rada Islamska opublikowała gniewne oświadczenie o spotkaniu w Moskwie.
O sytuacji w Syrii rozmawiali ostatnio turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu i prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, którzy są w Brazylii w związku z zaprzysiężeniem na prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy.
W rezultacie trójstronnych negocjacji w Moskwie ma dojść jeszcze w styczniu tego roku do spotkania szefów dyplomacji tureckiej i syryjskiej, by omówić dalsze kroki na rzecz porozumienia. Turecki minister spraw zagranicznych w sobotę poinformował, że jego kraj „pozytywnie odpowiedział” na ofertę rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa dotyczącą zorganizowania trójstronnego spotkania czołowych tureckich, syryjskich i rosyjskich dyplomatów w drugim tygodniu stycznia.
Turecki minister obrony Hulusi Akar zaapelował do społeczeństwa, by nie oczekiwać, że wszystko, co uzgodniono w Moskwie, zostanie zrobione od razu i szybko. Przyznał jednak, że stosunki między Damaszkiem a Ankarą są obecnie lepsze niż rok czy dwa lata temu. Potwierdził również, że trwają rozmowy pokojowe między obu krajami i nie wykluczył nawet możliwości wspólnego udziału obu krajów w operacjach antyterrorystycznych.
Ostatecznie w planie jest bezpośrednie spotkanie prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana z prezydentem Syrii Baszarem al-Asadem przed wyborami w tym roku. Miałby w nim uczestniczyć także prezydent Rosji Władimir Putin.
Stosunki między Turcją a Syrią zmieniły się latem 2011 r. po wybuchu antyreżimowych protestów w Syrii. W wojnie domowej Turcy wsparli opozycję syryjską, przeciwstawiając się YPG, które wespół z milicjami irańskimi walczyły po stronie rządu w Damaszku. W 2015 r. w bezpośrednie walki zaangażowało się lotnictwo rosyjskie, zmieniając bieg wojny. Ankara podjęła współpracę z Moskwą. Z czasem Turcja przeprowadziła ofensywy w północnej części kraju pod pretekstem zapobiegania powstaniu enklawy kurdyjskiej na swoich południowych granicach. Zawarła szereg porozumień, w tym z Rosją, które położyły kres kurdyjskim ambicjom i udało im się przejąć kontrolę nad syryjskim obszarem o powierzchni ponad 20 tys. kilometrów kwadratowych, mniej więcej dwa razy większym niż Liban.
Rosyjski przywódca Władimir Putin podjął starania zmierzające do pojednania Erdogana i Asada już w 2017 r. (rozmowy w Astanie między Rosją, Iranem i Turcją).
Na początku 2020 roku Moskwa zorganizowała spotkanie szefa bezpieczeństwa narodowego Syrii Alego Mamlouka z szefem tureckiego wywiadu Hakanem Fidanem. Syryjczyk zażądał wycofania się wojsk tureckich z regionów syryjskich i ponownego otwarcia autostrady Aleppo-Latakia. Szef tureckiego wywiadu domagał się ściślejszej współpracy syryjskich służb przeciwko YPG.
Od czasu tego spotkania nie było przełomu, a turecki lider wielokrotnie groził wszczęciem nowej ofensywy wojskowej na terenie Syrii.
Obecnie w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Turcji istnieje większa szansa na osiągniecie porozumienia, ponieważ Ankarze zależy na tym, by syryjscy uchodźcy opuścili kraj. Przedstawiciel rządu Asada ponownie zabiega o odblokowanie autostrad Aleppo-Latakia i Bab al-Hawa-Idlib, o wycofanie wojsk tureckich, podjęcie działań przeciwko zachodnim sankcjom i wsparcie odbudowy Syrii.
Z kolei turecki przedstawiciel chce ścisłej współpracy z Damaszkiem w celu zwalczania YPG i PKK, ustanowienia strefy bezpieczeństwa wykluczającej obecność bojowników obu tych organizacji z obszaru 23 kilometrów w głąb Syrii oraz ustanowienia bezpiecznych stref, do których mogliby powrócić uchodźcy. Turcy chcą współpracy w Komitecie Konstytucyjnym i rozwiązania kryzysu syryjskiego poprzez rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2254.
Prezydent Erdogan w ostatnich miesiącach wielokrotnie deklarował gotowość spotkania się z Asadem, by rozwiązać wiele spornych kwestii jeszcze przed wyborami w Turcji.
Pod koniec grudnia turecki prezydent zagroził przeprowadzeniem kolejnej ofensywy przeciwko siłom syryjsko-kurdyjskim PKK i YPG w Syrii, co zaniepokoiło Amerykanów. Magazyn „Foreign Policy” sugeruje, że chociaż nie zapadła ostateczna decyzja prezydenta Turcji w sprawie nowej ofensywy, to jednak można spodziewać się „jakiejś formy operacji lądowej, która w zależności od miejsca i sposobu osłabi w mniejszym lub większym stopniu stosunki dwustronne”. Chodzi oczywiście o relacje amerykańsko-tureckie, bo USA i Turcja mają pewne sprzeczne interesy. Ponadto Turcja, ze względu na swoją wagę gospodarczą i militarną oraz położenie strategiczne, jest kluczowym partnerem USA w Eurazji.
Generalnie turecko-amerykański cele dotyczące Syrii są dość zbieżne i oba kraje koordynowały działania, w tym w zakresie poparcia politycznego rozwiązania konfliktu zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2254, wsparcia prawie 4 mln syryjskich uchodźców w Turcji oraz sprzeciwu wobec postępów prezydenta Syrii w walce z opozycją w enklawie Idlib.
Ankara i Waszyngton współpracowały, gdy USA zdecydowały się wesprzeć SDF w Kobani, czyli w mieście z większością kurdyjską na granicy tureckiej w północnej Syrii, gdy prowadziły one zacięte walki z dżihadystami Państwa Islamskiego we wrześniu 2014 r.
Potem sytuacja zmieniła się. W 2015 r. wraz z większym zaangażowaniem Rosji, Ankara zdecydowała się zerwać zawieszenie broni z PKK, które obowiązywało przez dwa i pół roku, a USA rozszerzyły wsparcie dla SDF jako głównych sił lądowych zdolnych do wypierania wpływów Państwa Islamskiego w Syrii wzdłuż rzeki Eufrat. SDF ostatecznie kontrolowało około 25 procent terytorium Syrii, w tym większość pól naftowych i znaczną część gruntów ornych.
Turcja uznała, że zagraża to jej bezpieczeństwu, stąd podjęła kilka ofensyw i mocniej sprzeciwiała się polityce Waszyngtonu „tymczasowego, taktycznego i transakcyjnego” wsparcia dla SDF z silnymi siłami kurdyjskimi.
W wyniku ofensywy tureckiej w 2019 r. i zerwaniu przez Ankarę umowy z Amerykanami dot. ograniczenia obecności SDF, administracja Trumpa nałożyła daleko idące sankcje na najwyższych tureckich urzędników. Wiceprezydent Mike Pence podjął starania w celu zawieszenia broni z Turcją. Ankara i wspierane przez nią siły opozycyjne zajęły 130-kilometrowy odcinek północno-wschodniej granicy, około 30 kilometrów w głąb Syrii.
W 2019 r. prezydent Turcji negocjował porozumienie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, aby siły rosyjskie, które wkroczyły do Manbij i obszarów północno-wschodnich po tym, jak wycofały się stamtąd wojska amerykańskie, również opuściły ten teren.
Po zamachach na cele cywilne w Stambule i prowincji Gaziantep w listopadzie 2022 r., w których łącznie zginęło dziewięć osób, a o przeprowadzenie których Ankara oskarża PKK działającą z obszaru Syrii, sytuacja znowu się pogorszyła. Groźba Turcji dotycząca wszczęcia kolejnej operacji lądowej zaniepokoiła Waszyngton.
Ameryka obawia się, że nowa turecka inwazja na północnym wschodzie Syrii przyczyni się do uwolnienia tysięcy więźniów Państwa Islamskiego i członków ich rodzin, których pilnuje SDF.
Ankara chciałaby ostatecznie poznać długoterminowe zamiary Waszyngtonu względem enklawy w północno-wschodniej Syrii.
Rosja z jednej strony chciałaby zerwania stosunków amerykańsko-tureckich ze względu na kluczową rolę, jaką Turcja odgrywa w powstrzymywaniu jej zapędów nie tylko w Syrii, ale także w Libii, na Kaukazie i Ukrainie, gdzie Turcja dostarcza kluczowe systemy uzbrojenia i blokuje dostęp okrętów do Morza Czarnego. Amerykanie obawiają się, że Moskwa może zezwolić na wtargnięcie do Kobani sił tureckich, co bezpośrednio wpłynęłoby na pogorszenie się ich relacji zarówno z Turcją, jak i Kurdami, zmuszając do większego zaangażowania w regionie. W tle oczywiście pozostaje istotna rola Iranu, którego szyickie milicje nie zamierzają opuścić Syrii.
Warto zauważyć, że 3 stycznia 2023 r. z oficjalną wizytą do Damaszku miał przybyć prezydent Iranu Ebrahim Raisi. Z powodu ostrzału izraelskiego lotniska w Damaszku wizyta irańskiego lidera została przełożona.
Irański przywódca miał zaproponować szereg porozumień dotyczących udzielenia pomocy ekonomicznej dla rządu Asada w zamian za przywilej podobne do tych, jakie uzyskali Rosjanie. Jedno z porozumień przewidywało, że Irańczycy mogliby być leczeni w syryjskich szpitalach, mieliby dostęp do instytucji naukowych i prawo własności na terenie Syrii.
Syryjski reżim obecnie zmaga się z jednym z najgorszych kryzysów gospodarczych. Amerykanie i Izraelczycy obawiają się, że Iran chce wykorzystać niezwykle trudną sytuację gospodarczą Syrii i zaabsorbowanie Rosji na Ukrainie, by zyskać bazy.
Pod koniec 2015 roku doszło do zawarcia umowy między reżimem Asada a Moskwą w sprawie utworzenia rosyjskich baz wojskowych w Hmejmim i Tartousie, które daje Rosjanom szerokie przywileje wojskowe i dyplomatyczne.
Iran od 2011 r. jest zaangażowany w wojnę w Syrii, wysyłając bojówki do walki u boku armii syryjskiej z siłami opozycji, a także zapewniając pomoc finansową i dostarczając ropę. W grudniu ub. roku przedstawiciele Iranu i Syrii wszczęli rozmowy w sprawie uregulowania współpracy w wielu dziedzinach. Najistotniejsze jest jednak pozyskanie, podobnie jak Rosjanie, baz wojskowych.
Agnieszka Stelmach