Spełniła się zapowiedź Donalda Trumpa, który przed listopadowymi wyborami powtarzał, że już wkrótce Republikanie „zwolnią szaloną Nancy Pelosi”. Ale wybór republikańskiego spikera nie był łatwy, a Kevin McCarthy – oskarżany przez konserwatystów o konszachty z waszyngtońskim establishmentem – otrzymał stanowisko dopiero w 15. głosowaniu.
Nowym spikerem niższej izby amerykańskiego Kongresu został Kevin McCarthy z Kalifornii. Wokół jego wyboru powstał ogrom emocji i kontrowersji. Do najzagorzalszych przeciwników jego kandydatury należeli Matt Gaetz z Florydy i Lauren Boebert z Kolorado, którzy wskazywali, że nie posiada on dość zdecydowanego planu naprawy kraju oraz nie daje nadziei na gruntowną reformę skorumpowanych elit w Waszyngtonie. To kandydat establishmentu, a nie narodu – przekonywali, wskazując, że lepszym kandydatem byłby choćby konserwatysta o anty-establishmentowym nastawieniu – Jim Jordan. Spora część opozycji wobec jego wyboru skupiła się również wokół klubu Freedom Caucus, którego współzałożycielem był obecny gubernator Florydy Ron DeSantis.
McCarthy’ego zdecydowanie popierał były prezydent Donald Trump oraz około połowa kongresmenów. Poparcie dla tego kandydata wyraził publicznie również Elon Musk, twierdząc, iż nie ma obecnie alternatywy dla jego wyboru. Potrzeba zorganizowania więcej niż jednego głosowania nie miała miejsca od roku 1923.
Wesprzyj nas już teraz!
„McCarthy, długoletni członek republikańskiego przywództwa Izby Reprezentantów, jest niepopularny wśród konserwatywnej bazy partii z powodu jego słabości do «małżeństw» osób tej samej płci, powiązań z Big Tech i Światowym Forum Ekonomicznym oraz wspierania pomocy wojskowej dla Ukrainy” – ocenia Raymond Wolfe na łamach LifeSiteNews.
Również stosunek nowego spikera do aborcji nosi na sobie cień wątpliwości. Na początku lat 2000. popierał on bowiem pewien zakres „legalnego” dzieciobójstwa, a sprzeciwiał się jedynie finansowaniu tego procederu z pieniędzy podatników. Obecnie wydaje się, że poszedł z duchem czasu i deklaruje się po stronie wyborców, opowiadając się za ochroną życia.
Jak wskazuje publicysta LifeSiteNews, wybór McCarthy’ego nastąpił dopiero po tym, jak obiecał bardziej konserwatywnym kolegom partyjnym zdecydowane działania w kwestiach takich jak pociągnięcie FBI do odpowiedzialności za prześladowanie działaczy pro-life czy też zabezpieczenia budżetu przed socjalistyczną rozrzutnością.
Źródło: lifesitenews.com
FO