Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to, co dziś obserwujemy, wynika z faktu, że po dwóch latach pandemii koronawirusa jesteśmy bardziej wyczuleni i dużo precyzyjniej przyglądamy się zakażeniom, czy wynika to z rzeczywistych danych epidemiologicznych – mówi w rozmowie z radiomaryja.pl dr Paweł Basiukiewicz, internista i elektrokardiolog, autor bloga trzyfilary.org.
Panuje powszechne przekonanie, że tak obserwowana w obecnym sezonie ostra reakcja organizmu na kontakt z patogenem to wina izolacji, powodującej niemożliwość naturalnego uodpornienia przez kontakt z wirusami. W taki sposób tłumaczył odnotowywane wzrosty zakażeń wirusami grypy, RSV i SARS-CoV-2 chociażby minister zdrowia, Adam Niedzielski.
„Niewykluczone, że taka nadmierna izolacja mogła doprowadzić do sytuacji, że wirusy, którymi stale się zakażamy, nie miały szansy na swobodną cyrkulację. W ubiegłym sezonie notowaliśmy mniej zakażeń i dlatego nasze organizmy mają obecnie słabszą odporność” – zauważa lekarz z Grodziska Mazowieckiego. Pamiętajmy, że odporność jest budowana przez cały rok czy przez lata. Ponadto są prace naukowe, które wskazują, że restrykcje, w tym izolacja, nie wpłynęły w bardzo istotny sposób na liczbę zakażeń czy na liczbę ciężkich przypadków” – przypomniał, po raz kolejny zwracając uwagę na nieskuteczność pozamedycznych metod walki z koronawirusem.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak obniżenie odporności to nie jedyna przyczyna obecnej sytuacji. Duże znaczenie ma również stopień testowania oraz dostępności opieki lekarskiej. Jako przykład dr Basiukiewicz podał dane Narodowego Instytutu Zdrowia na temat chorób zakaźnych, np. krztuśca, ospy. Jak się okazuje, w zeszłym roku liczba przypadków powiększyła się 2-, a nawet 3-krotnie.
„Jeśli w zeszłym raportowano 57 tys. zachorowań na ospę wietrzną, to w 2022 roku zaraportowano 171 tys. przypadków. Myślę, że to mało prawdopodobne, aby tak bardzo wzrosła liczba chorób zakaźnych, żeby tak znaczący wzrost wynikał tylko ze zmiany rzeczywistości biologicznej”- przekonuje.
„Uważam, że jest to raczej spowodowane spadkiem dostępności opieki lekarskiej w 2021 roku i obecnym zwiększeniem zainteresowania. Zwłaszcza że – porównując 2022 z 2019 rokiem – nie widać istotnej zmiany” – podkreślił.
Po pandemii zmieniło się również nastawienie lekarzy. Dzisiaj znacznie częściej lekarze starają się dociec przyczyny infekcji, wzrósł też poziom raportowania chorób. Jak przypomina Basiukiewicz, przeziębienia wraz z ciężkimi przebiegami dla pacjentów z wielochorobowością i immunosupersją „były zawsze”. Dlatego nie sądzi, abyśmy w tym sezonie mieli do czynienia z czymś nadzwyczajnym, choć nie podważa samego wzrostu zakażeń.
Elektrokardiolog ostrzega również, że sezony grypowe przebiegają tym ciężej, im starsze jest społeczeństwo. „Ciężkie przypadki grypy i chorób grypopodobnych wiążą się z tym, że z każdym rokiem nasze społeczeństwo jest starsze, a ta grupa jest bardziej narażona na cięższy przebieg każdej choroby” – podkreśla.
Źródło: Nasz Dziennik
PR