Nowo wybrany przewodniczący Izby Reprezentantów USA Kevin McCarthy skrytykował Demokratów za sposób prowadzenia śledztwa w sprawie znalezienia tajnych dokumentów w biurze i rezydencji Joe Bidena. Nazwał to hipokryzją w zestawieniu z podobnym dochodzeniem dotyczącym Donalda Trumpa.
W wywiadzie udzielonym w niedzielę telewizji Fox News argumentował, że czas dzielący znalezienie materiałów i powołanie specjalnego niezależnego prokuratora przez ministerstwo sprawiedliwości pokazuje, „dlaczego amerykańskie społeczeństwo nie ufa swojemu rządowi”.
Jak podkreślił McCarthy, Kongres ma konstytucyjny obowiązek nadzorowania wszystkich aspektów działania ministerstwa sprawiedliwości, a to obejmuje również mianowanie specjalnych doradców i prokuratorów.
Wesprzyj nas już teraz!
– Będziemy pełnić rolę w nadzorowaniu tego, co się tutaj dzieje. To, co mnie naprawdę niepokoi, to sposób, w jaki wdrażana jest sprawiedliwość i czy jest ona wcielana jednakowo – mówił spiker.
Zastanawiał się, przez ile lat wiceprezydent, który wcześniej przez dekady był senatorem USA, posiadał tajne dokumenty i kto miał do nich dostęp. Zwrócił też uwagę ilu agentów (FBI) było zaangażowanych w badanie sprawy tajnych dokumentów u byłego prezydenta Trumpa w Mar-a-Lago w zestawieniu z przydzielonymi do sprawy Bidena.
– To jest po prostu hipokryzja – ocenił.
Złem w rządzie nazwał działania resortu sprawiedliwości motywowane przekonaniami politycznymi.
Zapowiadał też dążenie Republikanów do zmian. Ma temu służyć – na przykład – monitorowanie FBI, tego co robiło m.in. na Twitterze, by „zmienić kurs, by można zaufać naszym organom ścigania”.
Prokurator generalny USA Merrick Garland powierzył śledztwo w sprawie tajnych dokumentów znalezionych u Bidena specjalnemu prokuratorowi Robertowi Hurowi. Z nominacji Trumpa pełnił on wcześniej funkcję prokuratora federalnego w Maryland. Spiker Izby Reprezentantów wzywał jednak wtedy, aby przesłuchać Hura w związku z jego powiązaniami z Rosjanami.
– Dojdziemy do sedna sprawy bez względu na to, jak długo nam to zajmie i jak ciężką będziemy musieli prowadzić batalię – zapewniał. Przypominał też swoją postawę w czasie wielokrotnego głosowania zanim zdołał objąć o przewodnictwo nad Izbą Reprezentantów.
– Jest jedna rzecz, z której myślę, mam nadzieję, amerykańskie społeczeństwo zdało sobie sprawę w trakcie oglądania batalii o stanowisko spikera: Nigdy się nie poddam. Oznacza to też, że nigdy nie zawiodę was w kwestii dochodzenia do prawdy – przyrzekł McCarthy.
Źródło: Andrzej Dobrowolski (PAP)