W Limie protestowało kilka tysięcy osób. Peruwiańczycy domagają się uwolnienia byłego prezydenta Castillo. Są też rozgniewani rosnącą liczbą ofiar śmiertelnych protestów społecznych, jakie wybuchają w kraju od końca 2022 roku. Już mówi się, że protesty spowodowały wybuch przemocy, jakiej nie widziano w Peru od ponad 20 lat.
Na ulice Limy tym razem – według różnych szacunków – wyszło od 3 do 7 tys. osób. Ale gwałtowne protesty trwają już od miesiąca. Agencja Reutera oceniła, że protesty spowodowały wybuch przemocy, jakiej nie widziano w Peru od ponad 20 lat. W starciach ze służbami bezpieczeństwa zginęło dotąd 54 osoby a kolejne 772, w tym funkcjonariusze sił bezpieczeństwa, zostało rannych
W czwartek zastępy policjantów walczyły w Limie z rzucającymi kamieniami protestującymi. Jeden zabytkowy budynek w historycznym centrum miasta, przy placu San Martin, zajął się ogniem. Straż pożarna przekazała lokalnemu radiu, że budynek był pusty w momencie wybuchu pożaru, do którego doszło z niewyjaśnionych jak dotąd przyczyn. Minister spraw wewnętrznych Vicente Romero podał w wątpliwość twierdzenia krążące w mediach społecznościowych, że pożar został spowodowany przez granat z gazem łzawiącym rzucony przez policjanta.
Wesprzyj nas już teraz!
W mieście Arequipa na południu kraju policja użyła gazu łzawiącego wobec setek protestujących, którzy – jak pokazała lokalna telewizja – próbowali przejąć lotnisko, co skłoniło władze do zawieszenia operacji na lotniskach w Arequipie i Cusco.
W zeszłym tygodniu rząd prezydent Diny Boluarte przedłużył stan wyjątkowy w Limie i w leżących na południu kraju miastach Puno i Cusco. Boluarte powiedziała, że sytuacja jest „pod kontrolą”. Poprosiła protestujących o przebaczenie za śmierć części demonstrantów. Uczestnicy protestów określają prezydent „morderczynią” i nazywają zabójstwa dokonane przez siły bezpieczeństwa „masakrami”.
Prokuratura generalna Peru wszczęła dochodzenie wobec Boluarte dotyczące możliwości popełnienia przez nią i członków jej rządu zbrodni ludobójstwa podczas pacyfikacji protestów.
Uczestnicy trwających od grudnia wystąpień domagają się uwolnienia byłego prezydenta Peru Pedro Castillo, przywrócenia go na urząd szefa państwa i organizacji przedterminowych wyborów parlamentarnych w kraju w 2023 r. Wiele osób pochodzących z biedniejszych, wiejskich regionów kraju wyładowuje swoją złość na establishment w Limie z powodu nierówności społecznych i rosnących cen – ocenił Reuters
Zamieszki w Peru wybuchły krótko po tym, gdy 7 grudnia zatrzymano Castillo. Po odwołaniu lewicowego polityka na najwyższy urząd w państwie została powołana dotychczasowa wiceprezydent Boluarte. (PAP)
Źródło: PAP/ Oprac. MA