Pierwsza Dama Ukrainy poświęciła część swojej wypowiedzi podczas tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego na przybliżenie sytuacji sierot wojennych. Jednocześnie ani słowem nie wspomniała o rozpowszechnionym na Ukrainie antyludzkim, instrumentalizującym człowieka przemyśle „zamawiania dzieci”.
„Dla nas – najważniejsi są ludzie. Ukraiński pokój to rodzice i dzieci, które wróciły z frontu. Ponownie zjednoczone rodziny. Dzieci – bezpieczne w domu. Wierzę, że nastąpi to w 2023 roku. Odniesiemy sukces” – Zełenska komentowała swoje wystąpienie na Twitterze. W mediach społecznościowych poinformowała również o działalności swojej fundacji, wspierającej rozwój rodzinnych form opieki, w celu „pozbycia się domów dziecka”.
„Dom i rodzina dla każdego dziecka – to najszlachetniejszy cel, do którego powinniśmy wspólnie dążyć” – podkreślała. Pierwsza Dama Ukrainy zwróciła również uwagę na zbrodnie wojenne, polegające na przekazywaniu ukraińskich dzieci do adopcji Rosjanom: „są tysiące dzieci, które musimy chronić przed zerwaniem ich więzi z ojczyzną… tak właśnie robi Rosja, oddając tysiące ukraińskich dzieci do adopcji rosyjskim rodzinom…” .
Wesprzyj nas już teraz!
During the #wef23 meeting, I expressed gratitude to EU Commission President @vonderleyen once again for attention to Ukraine. The €100 million collection for 🇺🇦 schools restoration initiated by her — an invaluable help to return our children proper education and decent future. pic.twitter.com/oJJauPtb8q
— Olena Zelenska / Олена Зеленська (@ZelenskaUA) January 17, 2023
Podkreślając troskę o dobro rodzin i dzieci, żona prezydenta Ukrainy nie wspomniała jednak o „słoniu w menażerii”, a mianowicie rozpowszechnionym za naszą wschodnią granicą przemyśle wynajmu matek, które sztucznie zapłodnione, rodzą dzieci dla głównie bogatych par – również jednopłciowych – na Zachodzie. Kobiety noszące 9. miesięcy pod sercem dziecko, po narodzinach nigdy nie widzą go ponownie.
Ukraina posiada jedno z najbardziej liberalnych praw surogacyjnych na świecie. Art. 278 ust. 7 Kodeksu Cywilnego Ukrainy stanowi, że każda „dorosła kobieta lub mężczyzna mają prawo do uczestniczenia w programach technologii reprodukcyjnych zgodnie z trybem i warunkami ustanowionymi przez prawo”.
Jak informuje Jakub Korus, autor książki „Surogatki. Kobiety, które „rodzą po cichu”, klinik, które zajmują się surogacją, jest na Ukrainie oficjalnie około 20, działa też około 40 klinik tzw. medycyny reprodukcyjnej. „Trzy tysiące Ukrainek decyduje się na rodzicielstwo zastępcze w kraju, drugie tyle wyjeżdża za granicę, by urodzić dziecko. Za zostanie surogatką dostają 15-16 tys. dolarów, plus 400 dol. na lekarstwa, ubrania, utrzymanie” – informował w rozmowie z PAP.
Ukraińskie „kliniki” w większości zostały założone przez kapitał zagraniczny. Do tego trzeba doliczyć działające prężnie, również w Polsce, tzw. podziemie surogacyjne.
Mimo wojennych zawirowań, jak informuje instytut Ordo Iuris, Ukraina chce jeszcze bardziej ugruntować pozycję „fabryki reprodukcyjnej” dla Zachodu. W styczniu b.r. poseł prezydenckiego ugrupowania Sługa Narodu wniósł projekt ustawy, stanowiący, że na Ukrainie „dopuszcza się rozwój zarodków i noszenie płodów ludzkich metodą ektogenezy – w sztucznym środowisku poza organizmem człowieka”. Projekt został przyjęty przez Radę Najwyższą i przekazany do dalszych prac.
Źródło: lifesitenews.com / Twitter.com / własne PCh24.pl / ordoiuris.pl
PR
Eksperci KEP: projekt „sztucznych macic” budzi poważne zastrzeżenia moralne