Kardynał Robert McElroy, którego Franciszek wyróżnił w ubiegłym roku, wzywa do odrzucenia dotychczasowej moralności Kościoła. Jak komentuje ks. Raymond J. de Souza, w praktyce musiałoby to się wiązać z likwidacją cnoty czystości.
Kilka dni temu na łamach jezuickiego magazynu America ukazał się obszerny artykuł kardynała Roberta McElroya, który zaproponował szereg zmian, jakie miałyby zostać wprowadzone w Kościele synodalnym. Purpurat stwierdził, że należy odejść od rygoryzmu w dziedzinie moralności seksualnej.
Chodziłoby o to, aby dopuszczać do Komunii świętej rozwodników czy homoseksualistów, bo według kardynała nie jest to kwestia doktrynalna, ale duszpasterska. Purpurat uznał ponadto iż nadszedł czas na wprowadzenie diakonatu kobiet oraz na rozmowę o kapłaństwie kobiet.
Wesprzyj nas już teraz!
Robert McElroy jest kardynałem od 2022 roku; pozostaje ordynariuszem diecezji San Diego w metropolii Los Angeles.
Jego tezy skomentował teraz na łamach National Catholic Register ks. Raymond J. de Souza, założyciel magazynu Convivium. Kapłan skupił się na problematyce LGBT; jego zdaniem propozycja McElroya oznacza w istocie, że tak zwaną społeczność LGBT należałoby uznać za niezdolną do życia w czystości i głosić jej w efekcie niepełną Ewangelię.
Ks. Raymond J. de Souza zauważył, iż głos tego typu w Kolegium Kardynalskim nie jest wprawdzie niczym nowym, bo podobne propozycje zgłasza również kard. Jean-Claude Hollerich. Według kapłana pozycja, na jakiej stanął kardynał McElroy, jest jednak szczególna, bo jej konsekwencją musiałoby być odrzucenie cnoty czystości.
Kardynał zaproponował bowiem zniesienie rozróżnienia na orientację i aktywność; jego zdaniem niepotrzebne jest dzielenie środowiska LGBT na tych, którzy żyją w czystości i tych, którzy tego nie robią. Takie rozróżnienie jest jednak stosowne również dla innych grup.
Jak wskazał ks. Raymond J. de Souza, można wskazać na pary przygotowujące się do małżeństwa. Są pary, które żyją w czystości, a są takie, które tego nie robią. Brak rozróżniania byłby tutaj absurdalny, bo stosunki przedmałżeńskie są grzechem.
„Odrzucanie rozróżnienia na «orientację i aktywność» w kwestiach seksualnych oznacza koniec czystości jako cnoty, do której należy dążyć. A przynajmniej zakłada pogląd, że «społeczność LGBT» nie jest zdolna do czystości i należy jej zatem głosić umniejszoną Ewangelię” – napisał.
Źródło: ncregister.com
Pach