Czy Afryka może być „laboratorium przyszłości całego Kościoła katolickiego” jak sugerują niektórzy? Czy słusznie pokłada się nadzieję w dynamicznie rozwijającym się tam katolicyzmie? Czy tamtejsi biskupi obronią tradycyjne nauczanie na temat rodziny, małżeństwa, celibatu i Eucharystii? – to jedne z podstawowych pytań, jakie rodzą się pośród hierarchii i wiernych Kościoła katolickiego na świecie, również w kontekście zakończonej niedawno wizyty apostolskiej papieża Franciszka na Czarnym Lądzie.
Według danych statystycznych opublikowanych przez Stolicę Apostolską w październiku 2022 roku a obejmujących rok 2021, w Afryce mieszka 256 mln katolików, co stanowi około 18 procent populacji kontynentu. To o 5,2 mln więcej niż w 2020 r.
Pod względem pozyskiwania wiernych, tamtejszy Kościół rozwija się najszybciej na świecie. W tej kolebce chrześcijaństwa przybywa księży (+1116) i seminarzystów (+1282).
Wesprzyj nas już teraz!
W lipcu 2022 r. papież Franciszek przyznał, iż „Afryka wciąż go zaskakuje”, a liberalny francuski dziennik „Le Monde” zasugerował w styczniu obecnego roku, że chociaż katolicyzm w Afryce dynamicznie się rozwija, to jest „niedojrzały”, ponieważ zanadto trzyma się tradycyjnych wartości, w tym broni rodziny, tradycyjnie pojmowanego małżeństwa itp. Wizyta apostolska papieża Franciszka w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym na początku lutego miała – w przekonaniu redakcji francuskiego pisma – nie tylko przekazać przesłanie pokoju i pojednania w dwóch afrykańskich krajach ogarniętych walkami, ale także rzucić wyzwanie zbyt tradycyjnemu rozumieniu Magisterium Kościoła, w szczególności odnośnie homoseksualizmu. Franciszek jednak unikał bezpośrednich wypowiedzi na ten temat do wiernych, natomiast tradycyjnie już w samolocie, w drodze powrotnej do Watykanu wyraził ubolewanie z powodu istnienia anty-homoseksualnych regulacji w państwach Czarnego Lądu.
Z Afryki wywodzi się m.in. kardynał Robert Sarah, były szef Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Po ukończeniu 75 lat złożył – zgodnie z wymogami watykańskimi – rezygnację z pełnienia urzędu w 2021 roku a papież Franciszek ją przyjął. Tenże kardynał odważnie głosi tradycyjne katolickie nauczanie w wielu kwestiach. Przypomina, że „jesteśmy w punkcie zwrotnym historii Kościoła”. Potrzebuje on „głębokiej, radykalnej reformy, która musi rozpocząć się od reformy życia jego kapłanów”. Duchowni muszą starać się być świętymi, by „pozwolić Kościołowi w końcu ukazać się takim, jakim stworzył go Bóg”.
Hierarcha zaznaczył, że to nie reformy strukturalne zmieniają historię Kościoła, lecz święci. Struktury zaś pojawiają się później i utrwalają to, co oni przynieśli.
Historia ewangelizacji Afryki
Dzieje ewangelizacji Czarnego Lądu sięgają epoki narodzin samego Kościoła. Proces ten odbywał się w kilku fazach. Pierwsza przypada na pierwsze wieki chrześcijaństwa (ewangelizacja Egiptu, Afryki Północnej). Druga objęła regiony kontynentu położone na południe od Sahary i miała miejsce na przełomie XV oraz XVI stulecia. Trzecia faza rozpoczęła się w XIX w. wraz z kolonizacją i rozwijaniem misji w krajach kolonialnych.
Pierwsza faza związana była z nauczaniem ewangelisty świętego Marka. W okresie od II do IV stulecia w północnych regionach Afryki kwitło bujne życie chrześcijańskie. Z Afryki Północnej pochodzi wielu świętych i męczenników, „awangarda studium teologicznego i twórczości literackiej”, doktorzy Kościoła i tacy pisarze jak: Orygenes, św. Atanazy czy św. Cyryl – wybitni przedstawiciele Szkoły Aleksandryjskiej. Na drugim krańcu afrykańskiego wybrzeża Morza Śródziemnego działali: Tertulian, św. Cyprian i przede wszystkim św. Augustyn. Z tego obszaru pochodzą święci pustyni: Paweł, Antoni, Pachomiusz, pierwsi założyciele monastycyzmu, dzięki którym rozpowszechnił się on potem na Wschodzie i Zachodzie. Stąd wywodził św. Frumencjusz, zwany Abba Salama, który przyjął święcenia biskupie z rąk św. Atanazego i stał się apostołem Etiopii. Ale świadectwo Prawdzie dawały też święte: Felicyta, Perpetua, Monika czy Tekla.
Byli święci papieże: Wiktor I, Melchiades i Gelazy I, a „pisma afrykańskich autorów chrześcijańskich do dziś mają fundamentalne znaczenie dla refleksji nad historią zbawienia w świetle słowa Bożego” – przypomina Jan Paweł II, dodając, że tam narodził się grecki Kościół Patriarchatu Aleksandrii, koptyjski Kościół Egiptu i Kościół etiopski, które „dzielą z Kościołem katolickim wspólne początki oraz doktrynalne i duchowe dziedzictwo wielkich Ojców i Świętych, wywodzących się nie tylko z ich ziem, ale z całego starożytnego Kościoła. Kościoły te wiele uczyniły i wycierpiały, aby pośród dziejowych wydarzeń imię chrześcijańskie pozostało żywe w Afryce” i „do dziś dają one świadectwo chrześcijańskiej żywotności, którą czerpią ze swych apostolskich źródeł, zwłaszcza w Egipcie i Etiopii, a do XVII w. także w Nubii”.
Po podbojach muzułmanów w VII i VIII wieku islam wyparł chrześcijaństwo. Panowała swoista stagnacja, ale wraz z erą odkryć geograficznych i przybyciem Portugalczyków rozpoczęła się druga faza ewangelizacji, obejmująca przełom XV i XVI wieku. Zajęli się oni apostolstwem w regionach Afryki położonych na południe od Sahary: obszary dzisiejszego Beninu, Wyspy Św. Tomasza, Angoli, Mozambiku i Madagaskaru. Ewangelizowano Kongo. Konsekrowano m.in. Don Enrica, syna króla Konga Alfonsa I, na biskupa tytularnego Utica w 1518 r. Don Enrico został tym samym pierwszym biskupem rodem z Czarnej Afryki. W 1622 r. Grzegorz XV utworzył na stałe Kongregację De Propaganda Fide, aby zapewnić sprawniejszą organizację i rozwój misji. Druga faza ewangelizacji Afryki zakończyła się w XVIII w. likwidacją prawie wszystkich misji w regionach na południe od Sahary.
Faza trzecia rozpoczęła się w XIX w. wraz z postępującą kolonizacją i był to okres niezwykłej aktywności misyjnej, która doprowadziła do szybkiego wzrostu liczby wiernych. W 1964 r. papież Paweł VI – podczas obchodów Światowego Dnia Misyjnego w Bazylice Św. Piotra – kanonizował męczenników ugandyjskich, ofiary króla-homoseksualisty. Chodzi oczywiście o Karola Lwangę i Towarzyszy należących do królewskiego dworu i do straży przybocznej króla Bugandy (dzisiejszej Ugandy), Mwangi II. Rozwiązły władca chciał ich wykorzystać do aktów homoseksualnych! Ci neofici, wierni katolicy nie zgodzili się na spełnienie nikczemnych żądań, więc z jego rozkazu zostali spaleni żywcem na wzgórzu Namugongo.
Warto zauważyć, że misjonarze sprzed minionego stulecia – na co zwracają uwagę badacze rozwoju katolicyzmu w Afryce – to byli bardzo gorliwi duchowni, głęboko wierzący i autentycznie świadczący o świętości Kościoła. Religia chrześcijańska w owym czasie była przyjmowana z entuzjazmem, mimo że wymagała od rodzimych mieszkańców zerwania z bałwochwalstwem, wielożeństwem i barbarzyńskimi praktykami, w tym z homoseksualizmem, jak w Bugandzie, co skłoniło tamtejszego władcę Mwangę II do prześladowania chrześcijan. Jednak bynajmniej nie powstrzymały one rozwoju chrześcijaństwa, a męczeństwo pierwszych wierzących stało się zarzewiem wiary.
Jan Paweł II beatyfikował m.in. Klementynę Anwarite, dziewicę i męczennicę z Zairu, Wiktorię Rasoamanarivo z Madagaskaru i M. Józefinę Bakhita z Sudanu czy Izydora Bakanja, męczennika z Zairu…
Zdaniem polskiego papieża, który kilkanaście razy odwiedził Czarny Ląd, jak pisał w 1995 r. w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Africa, po pierwszym Synodzie ds. Afryki, w minionym stuleciu dokonał się „wspaniały wzrost” tamtejszego Kościoła, zaś „jego owoce świętości znajdują tylko jedno wytłumaczenie: wszystko to jest darem Bożym, ponieważ ludzie własnymi siłami nie mogliby dokonać tak wielkiego dzieła w tak krótkim okresie”. Jan Paweł II nie zapomniał, podobnie jak i Benedykt XVI w swojej adhortacji Africae Munus po II Synodzie ds. Afryki w 2010 r. zwrócić uwagę na heroiczne i bezinteresowne poświęcenie całych pokoleń misjonarzy, których groby można odnaleźć na całym kontynencie.
Jednak Afryka to bardzo bogata i złożona ziemia, a proces jej ewangelizacji – jak sugerują statystyki – chociaż odbywa się najszybciej na świecie, związana jest z licznymi wyzwaniami.
Wyzwania i inkulturacja
Podczas pierwszego Synodu ds. Afryki w 1994 r. biskupi zastanawiali się, co zrobić, aby poradzić sobie z problemami, jakie tam napotykali, starając się szerzyć wiarę. Wskazano wówczas na wartości kulturowe, które mogą pomóc w ewangelizacji. W adhortacji posynodalnej Ecclesia in Africa czytamy: „Afrykanie mają głęboki zmysł religijny, poczucie sacrum, świadomość istnienia Boga Stwórcy i świata duchowego. Ludy Afryki są też głęboko świadome rzeczywistości grzechu w jego postaciach indywidualnych i społecznych oraz odczuwają także potrzebę aktów oczyszczenia i zadośćuczynienia. W afrykańskiej kulturze i tradycji powszechnie uznaje się fundamentalną rolę rodziny. Afrykanin, otwarty na wartość rodziny, miłości i życia, kocha dzieci, które przyjmuje z radością jako dar Boży. Synowie i córki Afryki miłują życie. To właśnie miłość życia każe im tak wielką wagę przywiązywać do kultu przodków. Instynktownie wierzą, że ci zmarli żyją nadal, pozostają w obcowaniu z nimi (…) Ludy Afryki szanują życie, które się poczyna i rodzi. Cieszą się tym życiem. Nie dopuszczają myśli o tym, że można by je unicestwić, nawet wówczas kiedy ta myśl jest im narzucana ze strony tak zwanych cywilizacji postępowych. A praktyki wrogie życiu bywają im narzucane przy pomocy systemów ekonomicznych, służących egoizmowi bogatych (…). Afrykanie okazują szacunek dla życia aż do jego naturalnego końca i pozostawiają w swoich rodzinach miejsce dla starców i krewnych. Kultury afrykańskie mają wyostrzony zmysł solidarności i życia wspólnotowego”.
Wskazano wówczas na potrzebę inkulturacji i dialogu z rodzimymi wierzeniami, o ile nie sprzeciwiają się Ewangelii, by móc lepiej realizować misję ewangelizacyjną u progu roku 2000. Zastanawiano się także, co zrobić, aby afrykańscy chrześcijanie mogli się stawać coraz wierniejszymi świadkami Pana Jezusa i jak ewangelizować niechrześcijan. Podkreślono potrzebę pogłębiania wiary, przezwyciężania podziałów, będących następstwem sztucznego wyznaczenia granic kolonialnych na kongresie w Berlinie w 1885 r. Zaapelowano o dialog z afrykańską religią tradycyjną i z islamem, a także mądre rozeznawanie powołań kapłańskich, właściwą formację rodzimych misjonarzy i świeckich katechistów.
Inkulturację zdefiniowano jako „proces, poprzez który „katecheza wciela się w różne kultury”. „Inkulturacja ma dwa wymiary: z jednej strony oznacza wewnętrzne przekształcenie autentycznych wartości kulturowych przez ich integrację w chrześcijaństwie; z drugiej strony jest zakorzenianiem chrześcijaństwa w różnych kulturach”.
To „zadanie trudne i delikatne, ponieważ wiąże się z nim kwestia wierności Kościoła wobec Ewangelii i Tradycji apostolskiej w kontekście nieustannie zmieniających się kultur”. Ojcowie Synodalni zauważyli, że „w związku z szybkimi przemianami kulturowymi, społecznymi, gospodarczymi i politycznymi Kościoły lokalne muszą wciąż na nowo podejmować wysiłek inkulturacji, kierując się dwiema zasadami — zgodności z orędziem chrześcijańskim i komunii z Kościołem powszechnym. (…) W każdym przypadku należy się wystrzegać wszelkiego synkretyzmu”.
„Jako droga do pełnej ewangelizacji, inkulturacja ma sprawić, aby człowiek mógł przyjąć Jezusa Chrystusa całym swoim życiem osobowym, kulturowym, ekonomicznym i politycznym, dążąc do pełnej wierności Bogu Ojcu i do świętości życia dzięki działaniu Ducha Świętego”.
Zwrócono uwagę na konieczność studiowania różnych wierzeń afrykańskich, aby odrzucić z nich to, czego nie da się pogodzić z katolicyzmem, jednocześnie przyznano, że wciąż – mimo udanej ewangelizacji – istnieją „poważne problemy duszpasterskie, zwłaszcza w dziedzinie życia sakramentalnego” i zaapelowano o „dochowanie wierności nauczaniu Kościoła”.
Wielkim problemem okazały się kwestie poligamii, kultu przodków i świata duchów. Ubolewano także, że „nauczanie prawd wiary (…) zbyt często zatrzymuje się na poziomie elementarnym i sekty z łatwością wykorzystują tę ignorancję”. Zatem uznano, że konieczne jest „autentyczne pogłębienie wiary” i nie tylko „wpojenie chrześcijanom technicznej umiejętności sprawnego przekazywania prawd wiary, ale także głębokiego osobistego przekonania, które pozwala skutecznie dawać świadectwo wiary w życiu”.
W adhortacji Africae Munus po II Synodzie ds. Afryki papież Benedykt XVI pisał o wciąż aktualnych problemach obejmujących m.in. głębokie przywiązanie do pogańskich obrzędów pojednania. Zwrócił uwagę na wyzwania stwarzane przez nowe ruchy religijne, sekty łączące elementy chrześcijańskie z tradycyjnymi kulturami afrykańskimi.
Benedykt XVI ganił szerzenie się czarów. „Opierając się na religiach tradycyjnych czary przybierają obecnie na sile. Lęki odradzają się i tworzą więzy paraliżującego zniewolenia. Troski związane ze zdrowiem, dobrobytem, dziećmi, klimatem, ochroną przed złymi duchami, prowadzą od czasu do czasu do uciekania się do praktyk tradycyjnych religii afrykańskich, niezgodnych z nauczaniem chrześcijańskim. Problem podwójnej przynależności – do chrześcijaństwa i tradycyjnych religii afrykańskich – pozostaje wyzwaniem. Kościół w Afryce musi przez katechezę i pogłębioną inkulturację prowadzić ludzi do odkrycia pełni wartości Ewangelii. Należy ukazać głębokie znaczenie tych praktyk czarnoksięstwa, rozeznając wyzwania teologiczne, społeczne i duszpasterskie, jakie niesie z sobą ta plaga”.
Innym wyzwaniem okazał się także radykalny islam. To na co zwracali uwagę Ojcowie soborowi i zarówno Jan Paweł II w 1995 r., jak i Benedykt XVI w 2011 r., wciąż pozostaje problematyczne i sprawia, że chociaż pokłada się nadzieję w afrykańskim kontynencie, gdzie przybywa wiernych, to jednak wiara tamtejszego ludu stale wymaga odnawiania i pogłębiania.
Statystycznie Afryka to kontynent przyszłości
Statystycznie Afryka jawi się jako kontynent przyszłości Kościoła. Jak sugeruje Pew Research Center, Czarny Ląd ma trzecią co do wielkości populację katolików na świecie, po obu Amerykach i Europie (około 19 proc.), a liczba chrześcijan żyjących na południe od Sahary, w tym katolików, podwoi się do 2050 roku.
I chociaż katolicyzm w Afryce rozrósł się dynamicznie w czasach europejskiego kolonializmu w XIX i XX wieku, a korzenie Kościoła w Afryce sięgają jego najwcześniejszych dni, katolików nie przybywa obecnie tak dużo jak ponad 100 lat temu.
Dziś wyzwaniem są – podobnie zresztą jak w Ameryce Południowej – bardziej dynamicznie rozwijające się wspólnoty ewangelików i zielonoświątkowców.
Przykładowo w 1970 r. zielonoświątkowcy stanowili mniej niż 5 procent wszystkich Afrykanów, a obecnie 12 proc. populacji afrykańskiej to wyznawcy tej sekty. W samym Mozambiku są oni drugą co do wielkości społeczność chrześcijańską po katolikach, których udział populacji wynosi nieco ponad 30 proc. ludności. Zielonoświątkowcy mają być bardziej ortodoksyjni w swojej wierze.
Przybywa też wyznawców islamu, którzy się radykalizują. Jak niegdyś chrześcijaństwo – które pojawiło się w Afryce wśród społeczności żydowskich żyjących w I wieku w Aleksandrii (Egipt) i podupadło wraz z islamskim podbojem Afryki Północnej w latach 634 – 711 r. (islam rozwijał się szybciej niż chrześcijaństwo, co uczyniło go dominującą religią regionu) – tak i dzisiaj po kilkunastu stuleciach, radykalny islam znów zyskuje na znaczeniu, a założone w przez francuskich i portugalskich misjonarzy wspólnoty podupadają.
O czasach świetności przypominają wspaniałe barokowe świątynie jak np. wzniesiona największa na kontynencie afrykańskim Basilique Notre-Dame de la Paix na Wybrzeżu Kości Słoniowej, mogąca pomieścić 18 tys. wiernych, która w tegoroczne Święto Trzech Króli na porannej Mszy św. była pusta…
Sukces Vaticanum II?
Pośród wielu współczesnych analityków badających historię ewangelizacji Czarnego Lądu, panuje przekonanie, że to otwarcie na nowe kultury i wyznania Soboru Watykańskiego II zadecydowało o sukcesie Kościoła katolickiego w Afryce. Na przykład prof. Elizabeth Foster, wykładowczyni historii z Tufts University optymistycznie patrzy na przyszłość Kościoła powszechnego, który – jej zdaniem – powinien czerpać inspirację od Afrykanów. Badaczka wskazuje, że to lobby afrykańskie miało przyczynić się do reorientacji katolicyzmu w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ub. wieku.
Foster zaznacza, że już teraz z Afryki pochodzą księża, ewangelizujący obecnie w Europie np. w 2015 r. we Francji pracowało ponad 1000 francuskojęzycznych księży afrykańskich.
O ile jeszcze w późnych latach 50. ub. wieku nie było wystarczającej liczby afrykańskich kapłanów, o tyle już dzisiaj stowarzyszenia misyjne są coraz bardziej afrykańskie pod względem składu np. Stowarzyszenie Misjonarzy Afryki założone przez francuskiego kardynała Charlesa Lavigerie i znane potocznie jako „Biali Ojcowie”, jest obecnie kierowane przez Zambijczyka, ojca Stanleya Lubungo.
Historyk zasugerowała – podobnie zresztą jak inni analitycy – że tak gwałtowna przemiana nastąpiła w drugiej połowie XX wieku i rzekome zmiany nagle przyspieszyły wykładniczo dzięki dekolonizacji Kościoła w latach 1945–1965, postawieniu na kształcenie nowych duchownych i dzięki pracy afrykańskich katolickich intelektualistów, duchownych i świeckich, którzy wezwali hierarchię do uczynienia katolicyzmu bardziej gościnnym dla Afrykanów.
Tutaj duże zasługi przypisuje się Alioune Diopowi, Senegalczykowi nawróconemu z islamu, zakulisowemu organizatorowi ruchu Negritude, zyskującego na znaczeniu wśród frankofońskich pisarzy afrykańskich i afro-karaibskich w Paryżu w połowie XX wieku. Celebrował on czarną literaturę, sztukę i kulturę, odrzucając jednocześnie kolonializm i asymilację zgodną z normami europejskimi.
Diop założył dwujęzyczne czasopismo Présence Africaine, które publikowało prace czarnych intelektualistów i artystów oraz wydawnictwo i księgarnię o tej samej nazwie, a ponadto Towarzystwo Kultury Afrykańskiej. Zorganizował też przełomowe międzynarodowe konferencje czarnych artystów i intelektualistów w Paryżu w 1956, w Rzymie w 1959 r. i w Dakarze w 1966 r. Diop dążył do nowej, bardziej inkluzywnej wizji katolicyzmu. Miał zyskać posłuch u papieży Jana XXIII i Pawła VI. Przyczynił się wreszcie do reform zaproponowanych podczas Soboru Watykańskiego II. Założone przez niego towarzystwo lobbowało za reformą myśli teologicznej, duchowości i liturgią, aby bardziej odzwierciedlać afrykańskiego ducha i by bardziej otworzyć się na inne wyznania, np. islam.
Foster ocenia, że chociaż istnieje silny związek dekolonizacji kontynentu z reorientacją katolicyzmu na Soborze Watykańskim II, „nie wynika z tego jednak, że afrykańscy katolicy są teraz sprzymierzeni z postępowymi Europejczykami, mimo że te dwie grupy były sprzymierzone przeciwko kolonializmowi i rasizmowi w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Wielu dzisiejszych afrykańskich prałatów, duchownych i świeckich, choć z pewnością nie wszyscy, jest bardziej konserwatywnych społecznie niż ich europejscy odpowiednicy. Niektórzy afrykańscy przywódcy katoliccy są zaś sceptyczni wobec poczynań Franciszka, np. kard. Robert Sarah, wybitny tradycjonalista z Gwinei, który potępił bałwochwalstwo zachodniej wolności jako apokaliptyczną bestię i skrytykował małżeństwa osób tej samej płci, płynność płci, rozwody, aborcję czy eutanazję”. Hierarcha niepochlebnie wypowiada się także m.in. na temat walki z ubóstwem w Afryce i migracji, którą uznał za „współczesną formę niewolnictwa”.
Profesor Foster wskazuje, że biorąc pod uwagę wzrost liczby wiernych w Afryce, rozsądne wydaje się oczekiwanie, iż mieszkaniec Czarnego Lądu może kiedyś zająć miejsce Franciszka i europejska dominacja Kolegium Kardynałów nie będzie trwać w nieskończoność.
Afrykańscy przywódcy duchowi mogliby zaś – pod pewnymi względami – poprowadzić Kościół w bardziej progresywnym kierunku (kwestie społeczne), ale w innych – w bardziej konserwatywnym.
Jednak tenże afrykański katolicyzm wciąż ma problem z fetyszyzmem, animizmem i pogańską religią tradycyjną. Co więcej, dawniejsi misjonarze, którzy odnotowywali spektakularne nawrócenia w XIX i pierwszej połowie XX wieku, zdecydowanie potępiali religijne korzenie tamtejszych ludów, przejawiające się w ich rytuałach (przejście w dorosłość; kult śmierci; kult przodków; obcowanie z duchami), ich muzyce i tańcu oraz modlitwach i innych obrzędach. Uznawano je za barbarzyństwo, fetyszyzm, bałwochwalstwo, coś diabolicznego. Zakazywali więc tych praktyk i nabożeństw wśród wiernych pod groźbą wykluczenia ze wspólnoty chrześcijańskiej. I pierwsi nawróceni Afrykańczycy przestrzegali zaleceń misjonarzy, niestety niektórzy wracali do praktyk swoich przodków.
W czasie Vaticanum II zastanawiano się, jak żyć zgodnie z zaleceniami nowego wyznania mówiącego o miłości braterskiej, sprawiedliwości, równości i pokoju, nie wyrzekając się „religijnych korzeni”, które posłużyły do scementowania plemion.
Już w 1956 r. w manifeście teologicznym grupa afrykańskich kapłanów podnosiła problem kwestionowania własnej tożsamości kulturowej. Znalazło to odzwierciedlenie w kilku dokumentach soborowych, zwłaszcza w deklaracji watykańskiej Nostra aetate z 28 października 1965 r. w sprawie stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.
Odtąd można było używać afrykańskich instrumentów muzycznych w kościele, odprawiać Msze w języku narodowym, a nie po łacinie i śpiewać oraz tłumaczyć Biblię na języki afrykańskie. To zaowocowało na przykład rozkwitem chórów.
Po synodach ds. Afryki skupiono się na inkulturacji i dialogu z tradycyjnymi religiami afrykańskimi, chociaż Benedykt XVI apelował, by dokonywać rozróżnienia między kulturą a kultem i „odrzucić te magiczne elementy, które powodują podziały i ruinę rodzin, i społeczeństw”.
Z jednej strony przybywa wiernych w Afryce, ale nie w takim tempie jak ponad 100 lat temu, z drugiej – postępuje inkulturacja, która rodzi nowe wyzwania.
Stare wyzwania wciąż aktualne
18 kwietnia 2018 r. bp Renatus Nkwande opowiadał w Bielsku Białej, jak dynamicznie rozwija się Kościół w Tanzanii (wzrost powołań kapłańskich, rosnąca liczba katolików i energiczny rozwój struktur). Przyznał jednak, że wyzwaniem jest zradykalizowany islam.
15 lutego 2013 r. abp Henryk Hoser, z wykształcenia m.in. lekarz, który znaczną część kapłańskiego życia spędził w Afryce, optymistycznie w rozmowie z KAI wskazał, że trzeba przygotować się na papieża z Afryki i że jest tam kilku gruntownie wykształconych hierarchów, poliglotów, którzy mają także doświadczenie kurialne. Wymienił m.in. kard. Petera Turksona, byłego arcybiskupa Cape Coast w Ghanie, przewodniczącego Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”; kard. Roberta Saraha, wówczas byłego arcybiskupa Conakry – stolicy Gwinei, przez prawie 10 lat sekretarza watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, a potem przewodniczącego Papieskiej Rady „Cor Unum” i reformatora Caritas, dbającego nie tylko o sprawność działania tej największej na świecie organizacji charytatywnej, ale przede wszystkim o jej ducha. To także doskonały biblista. Wśród innych kardynałów afrykańskich wskazał jako potencjalnego papabile kard. Polycarpa Pengo z Tanzanii, który był m.in. przewodniczącym Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru, ówczesnego członka kongregacji Nauki Wiary i Ewangelizacji Narodów oraz Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. W rozmowie tej padło również nazwisko kard. Wilfrida Fox Napiera, arcybiskupa Durbanu w Południowej Afryce, franciszkanina, poligloty, gruntownie wykształconego i kard. Laurenta Pasinya Monsengwo, który uważany jest za najlepiej wykształconego afrykańskiego hierarchę – arcybiskupa Kinszasy, stolicy Demokratycznej Republiki Konga, dawnego Zairu, znanego biblisty, poligloty, doskonałego znawcę kultury europejskiej, m.in. muzyki poważnej i mającego duże doświadczenie polityczne.
Chociaż abp Hoser zwrócił uwagę, że Afryka jest nadzieją dla Kościoła powszechnego, to podkreślił, że jest to także młody Kościół, który dopiero dojrzewa. W wywiadzie z 27 lutego 2009 r. zaznaczył, że jest jeszcze bardzo dużo pracy do zrobienia, w szczególności jeśli chodzi o właściwe rozeznanie powołań kapłańskich i właściwą formację przyszłych duchownych, a także świeckich katechetów. To zwłaszcza ci ostatni prowadzą apostolat. Świeccy lokalni katecheci znający sytuację miejscową, dostosowują przekaz ewangeliczny, również w formach niewerbalnych, poprzez całą kulturę muzyczną, literaturę do lokalnych wymagań. I tutaj pojawiają się nadużycia.
W przypadku licznych powołań ważne jest zaś rozpoznanie, czy dana osoba motywowana jest religijnie, czy chodzi jej o poprawienie statusu społecznego. Kościołowi trudno jest utrzymać i zapewnić odpowiednie wykształcenie na poziomie uniwersyteckim pierwszego cyklu nowym kandydatom do kapłaństwa. Brakuje nie tylko książek, komputerów, sal wykładowych, kaplic, ale co też istotne – dobrze wykształconych kadr, profesorów itd.
Abp Hoser wskazał ponadto, że wielkim problemem w Afryce jest szerzenie się czarnoksięstwa i wielobóstwa, zwłaszcza „kult duchów zmarłych przodków, które interweniują w życiu żywych, w życiu codziennym i właściwie determinują wszystkie jego szczegóły”. Te tradycyjne wyznania przekazywane z pokolenia na pokolenie, są zdominowane przez czarowników czy wróżbitów.
Statystyki a praktyki
John Allen z Cruxnow 31 stycznia 2023 przywołał statystyki dotyczące praktyk religijnych krajów katolickich. Wciąż ze względu na liczbę ochrzczonych osób największe kraje katolickie to: 1) Brazylia (120 mln), 2) Meksyk (90 mln), 3) Filipiny (80 mln), 4) Stany Zjednoczone (67 mln), 5) Włochy (47 mln), 6) Demokratyczna Republika Konga (45 mln), 7) Kolumbia (35 mln), 8) Polska (33 mln), 9) Francja (32 mln) i 10) Hiszpania (30 mln).
Ze względu jednak na liczbę praktykujących katolików (chodzą na Mszę św. przynajmniej raz w tygodniu) zgodnie z badaniem World Values Survey (WVS), dwa kraje o najwyższym poziomie praktyk religijnych to: Nigeria i Kenia (wskaźnik frekwencji na Mszy św. wynoszący 83,5 proc.).
Spośród wszystkich państw z dużą liczbą katolików, gdzie najbardziej praktykuje się religię to: 1) Filipiny (47 mln), 2) Meksyk (45 mln), 3) Demokratyczna Republika Konga (37,5 mln), 4) Nigeria (30,5 mln), 5) Uganda (28,4 mln), 6) Kolumbia (20,5 mln), 7) Polska (17,2 mln), 8) Tanzania (17,1 mln), 9) Angola (16,7 mln) i 10) Włochy (13,6 mln).
Na 10 krajów przypada pięć krajów Afryki Subsaharyjskiej, jeden z Azji, dwa z Ameryki Łacińskiej i dwa z Europy, a Brazylia znika całkowicie z tego obrazu ze wskaźnikiem uczestnictwa we Mszy św. wynoszącym zaledwie 8 proc., podobnie jak USA, gdzie żyje 11,4 mln praktykujących katolików.
Allen sugeruje, że Afrykanie coraz częściej będą nadawać ton Kościołowi Powszechnemu z powodu demografii i statystyk. Zastanawia się jednak, w jakim stopniu afrykański Kościół wpłynie na Synod o synodalności i czy jego głos będzie słyszalny w Watykanie.
Na przykład niedawno Regionalna Konferencja Episkopatu Afryki Zachodniej, która obejmuje: Nigerię, Wybrzeże Kości Słoniowej, Burkina Faso, Gwineę, Benin, Mali, Togo, Ghanę, Senegal, Mauritius, Republikę Zielonego Przylądka, Gwineę Bissau, Gambię i Sierra Leone, zorganizowała konferencję prasową w celu przedstawienia wyników własnych obrad synodalnych. Wnioski do jakich doszli tamtejsi uczestnicy są zgoła odmienne od „niemieckiej drogi synodalnej” i duchowni wezwali do powrotu do wartości, tradycyjnych zasad Ewangelii, do „oparcia się na słowie Bożym i żywej tradycji Kościoła, a nie na uczuciach i sentymentach” – jak mówił ks. Vitalis Anaehobi, nigeryjski kapłan pełniący funkcję sekretarza generalnego konferencji regionalnej.
Bliżej im do nauczania św. Jana o tym, że „w domu Ojca jest mieszkań wielu” i można do nich wejść, jeśli będzie przestrzegać się pewnych zasad niż proroka Izajasza o „wielkim namiocie”, do którego mogliby wejść wszyscy.
Chociaż statystyki wskazują, że największe populacje katolików znajdują się w Afryce Subsaharyjskiej, zwłaszcza w Afryce Środkowej i Wschodniej, w tym w Demokratycznej Republice Konga, Tanzanii, Ugandzie, Kamerunie i Nigerii, to sugerują one także, że w niektórych regionach Afryki nawracanie nie przebiega tak szybko jak ponad 100 lat temu i spada liczba udzielanych sakramentów np. Wybrzeże Kości Słoniowej.
Obecnie w Afryce jest prawie 42 tys. księży, czyli ponad jedna dziesiąta światowej populacji kapłanów, prawie 42 tys. ze 115 500 kleryków, czyli prawie 40 procent wszystkich kandydatów na kapłanów. W roku 1960 cały kontynent miał nieco ponad 2 tys. kleryków.
Jednak na tym samym Czarnym Lądzie, reklamowanym najczęściej jako „sukces ewangelizacyjny Soboru Watykańskiego II”, liczba katolików przyjmujących sakramenty od czasu Vaticanum II spada.
Ks. Thomas Reese, socjolog i felietonista kato-liberalnego pisma „National Catholic Reporter” ocenia, że posoborowy wzrost liczby duchownych i wiernych katolickich wynika przede wszystkim z wyższego wskaźnika urodzeń, „a nie z nawrócenia czy ewangelizacji”.
Reese wątpi, by „Globalne Południe” było przyszłością Kościoła. Wskazał, że na całym świecie nastąpił tylko 7-procentowy wzrost liczby parafii, kościołów murowanych, w których odbywają się obrzędy, a ogólny wskaźnik na 1000 katolików przyjmujących sakramenty „nieprzerwanie spada na całym świecie”, w tym także w Afryce. – Katolicyzm jest bardzo atrakcyjny dla ludzi wchodzących w świat piśmienny, bardziej nowoczesny. Widzimy, jak dzieje się to w Afryce, gdy przechodzą do krajów rozwijających się. Ale co dzieje się dalej? Upadek chrześcijaństwa i religii, jaki obserwujemy na Zachodzie po prostu nastąpi pokolenie później w Afryce i Azji. Chodzenie do kościoła w niedzielę nie będzie już najważniejszą rzeczą w wiosce w tygodniu, kiedy ludzie będą mieli wszystkie rozrywki „Pierwszego Świata” z półkuli północnej: mecze piłki nożnej, telewizję, centrum handlowe i internet – ponuro prognozuje Reese.
Dodaje, że „jeśli nie wymyślimy, jak ocalić katolicyzmu w USA i Europie, to samo stanie się w Afryce za dwa lub trzy pokolenia”.
Sugestie Reesa i innych uczonych Georgetown University zdają się potwierdzać obserwacje George’a Neumayra, dziennikarza śledczego, który w styczniu 2023 r. – po zachorowaniu na malarię w Afryce – nagle zmarł. Wcześniej jednak badał poziom praktyk religijnych na Wybrzeżu Kości Słoniowej, ubolewając z powodu pustych kościołów w niedzielę, rosnących wpływów islamu i zielonoświątkowców, ewangelików i masonów, których lokalni biskupi nie mieli dość odwagi, aby zdecydowanie skrytykować. Wyszło na jaw między innymi, że szef loży masońskiej przyjmował Komunię świętą.
Na „kradzież owieczek” przez zielonoświątkowców narzekał także nigeryjski biskup Matthew Hassan Kukah w 2019 r. W rozmowie z portalem cruxnow.com podkreślił, że władze Kościoła katolickiego „nie mogą ignorować pasji zielonoświątkowców i stopnia, w jakim ożywili oni Ewangelię”.
Hierarcha ubolewał z powodu „jakości wiary pod względem sposobu przedstawiania przesłania i tego, jak bardzo oddalamy się od zamysłu Chrystusa”. Zasugerował, że trudno jest konkurować z „ewangelią dobrobytu” protestantów, którzy obiecują ziemskie nagrody, takie jak bogactwo i sukces za naśladowanie Chrystusa. Wskazał jednak, że siłą Kościoła powszechnego jest jego uniwersalizm i wierność Objawieniu oraz Tradycji. Trzeba, żeby „lud Afryki zasmakował w Ewangelii”.
Podobną opinię wygłosił kardynał Sarah w jednej z poruszających prelekcji wygłoszonych tuż po pożarze katedry Notre Dame w Paryżu. Mówiąc o wielkim kryzysie kapłaństwa, o duchownych, którzy przestali adorować Boga i przez to przyczynili się do jednego z najgorszych kryzysów, apelował o odnowę. Inaczej grożą nam „płomienie barbarzyństwa” rozniecone przez tych, którzy nienawidzą ludzkiej natury, depczą świętość, gardzą życiem i manipulują nim, dążąc do udoskonalenia człowieka”.
Odnosząc się do sugestii, by zamiast odbudować katedrę Notre-Dame taką, jaką była przed pożarem, zbudować coś nowego, nowocześniejszego, hierarcha komentował, że byłby to budynek wzniesiony „na własny obraz”, „budynek, który mówi nie o chwale Boga, ale o chwale człowieka, o potędze nauki i nowoczesności”.
– Moi przyjaciele, taki Kościół nikogo nie interesuje. Moi drodzy przyjaciele, świat nie potrzebuje Kościoła, który oferuje jedynie odbicie własnego wizerunku! Kościół jest interesujący tylko dlatego, że pozwala nam spotkać Jezusa. Jest uprawniony tylko dlatego, że przekazuje nam Objawienie (…). Moi drodzy przyjaciele, musimy odbudować katedrę. Musimy ją odbudować dokładnie taką, jaka była wcześniej. Nie musimy wymyślać nowego Kościoła. Musimy dać się nawrócić, aby Kościół mógł znowu zabłysnąć, aby Kościół mógł być ponownie katedrą, która wyśpiewuje chwałę Boga i prowadzi ludzi do Niego. Więc, co jest pierwszą rzeczą do zrobienia? Adoracja. Mówię wam bez wahania: chcecie odbudować Kościół? W takim razie musimy paść na kolana!
Chcesz odbudować tę piękną katedrę, jaką jest Kościół katolicki? Na kolana! Katedra to przede wszystkim miejsce, gdzie ludzie mogą klęczeć, katedra to miejsce, w którym Bóg jest obecny w Najświętszym Sakramencie. Najpilniejszym zadaniem jest odzyskanie poczucia adoracji! Utrata poczucia adoracji Boga jest źródłem wszystkich pożarów i kryzysów, które wstrząsają światem i Kościołem.
Kardynał Sarah apelował także o wierne nauczanie doktryny katolickiej, by w Kościele mogło pojawić się wielu świętych. Prosił, by „żyć Ewangelią w konkretny sposób”, bo „wiara jest jak ogień, ale musi płonąć, aby mogła być przekazywana innym”.
Agnieszka Stelmach