Chiński balon, który przeleciał nad Stanami Zjednoczonymi, był wyposażony w sprzęt szpiegowski i stanowił część globalnego programu gromadzenia informacji w ponad 40 krajach na pięciu kontynentach – przekazał w czwartek wysoki rangą przedstawiciel Departament Stanu. Oficjel powiedział też, że firma produkująca balony ma związki z chińskim wojskiem i może stać się przedmiotem sankcji.
– Stany Zjednoczone rozważą podjęcie działań przeciwko podmiotom z ChRL powiązanym z Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, które wspierały wtargnięcie balonu w przestrzeń powietrzną USA. (…) Mamy pewność, że producent balonu ma bezpośrednie relacje z chińskim wojskiem i jest zatwierdzonym dostawcą AL-W (Armia Ludowo-Wyzwoleńcza) – oznajmił oficjel w oświadczeniu dla dziennikarzy.
Wesprzyj nas już teraz!
Urzędnik dodał też, że przelot chińskiego balonu był częścią globalnego programu balonów szpiegowskich, które naruszyły przestrzeń powietrzną ponad 40 krajów na pięciu kontynentach. Zaznaczył przy tym, że pozyskane przez samoloty zwiadowcze U-2 obrazy balonu udowodniły, że balony te miały zdolności rozpoznania elektromagnetycznego.
O tym, że – wbrew twierdzeniom Pekinu – balon był wyposażony w sprzęt do pozyskiwania wrażliwych informacji mówili też urzędnicy Pentagonu podczas wysłuchania przed senacką komisją budżetową, wskazując m.in. na posiadane przez nie anteny.
Odpowiadając na wyrażaną przez polityków obydwu partii frustrację dotyczącą zbyt późnego, ich zdaniem, zestrzelenia balonu, generał Douglas Sims zaznaczył jednak, że Pentagon ocenił, iż możliwości balonu do pozyskania informacji były oceniane na „niskie do umiarkowanych”, podczas gdy ryzyko możliwych szkód dla cywilów w przypadku, gdyby balon został zestrzelony nad ziemią zostało oszacowane jako „umiarkowane do znaczącego”, z uwagi na trudność dokładnego przewidzenia, gdzie spadną szczątki. Oficjele przekonywali też, że w wodzie łatwiej jest odzyskać części balonu.
Jedidiah Royal, zastępca asystenta szefa Pentagonu ds. Indo-Pacyfiku przyznał też, że USA nie wiedzą na pewno, co konkretnie Chiny chciały osiągnąć dzięki przelotowi balonu. Generał Sims ocenił jednak, że choć przeloty balonu mają pewne korzyści, jeśli chodzi o pozyskiwanie informacji – ze względu na możliwość zatrzymania się nad konkretnym celem – to są one „bardzo małe” w porównaniu ze zdolnościami satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Przedstawiciele administracji USA w czwartek prowadzą też serię niejawnych briefingów dla kongresmenów i senatorów na temat działalności chińskich balonów.
Źródło: Oskar Górzyński (PAP)