Ks. Sean Gough usłyszał szereg zarzutów od funkcjonariuszy, którzy oskarżają go m.in. o „zastraszanie użytkowników usług”, czyli klientów placówki robiącej interes na zabijaniu dzieci nienarodzonych. Zarzut jest tym bardziej kuriozalny, iż owa placówka była w tym czasie… zamknięta.
Ks. Gough został zatrzymany przez policję, gdy stał pod zamkniętą placówką przemysłu aborcyjnego i trzymał tabliczkę z napisem „Modlę się za wolność słowa”. Było to odpowiedzią na niedawne przypadki użycia niesprawiedliwych środków represji przeciwko działaczom pro-life, takim jak Isabel Vaughan-Spruce, która została aresztowana na podstawie podejrzenia, iż może w myślach modlić się w pobliżu tzw. „kliniki” aborcyjnej.
Brytyjskiej władzy, ogarniętej proaborcyjnym szałem, przeszkadzała nie tylko sama osoba księdza i jego tabliczka, ale również… samochód. Zarzuty postawione przez policję dotyczą także rzekomego pogwałcenia prawa poprzez zaparkowanie w pobliżu biznesu dzieciobójczego samochodu z naklejką Unborn Lives Matter (nienarodzone życia mają znaczenie – prowokacyjna parafraza sloganu przestępczego, rasistowskiego ruchu Black Lives Matter).
Wesprzyj nas już teraz!
Lokalne przepisy, na podstawie której podjęto interwencję, stanowią, iż wszelkie formy działań – czy to modlitewne czy informujące – które mogłyby odwieść kobietę od zamordowania własnego dziecka, są zakazane. Lewicowa władza chroni tym samym przestępczy interes przemysłu aborcyjnego, gwarantując, że nawet sama próba poinformowania kobiet, że dla zabicia istnieją alternatywy, jest uznana za „nielegalną” i będzie karana przez funkcjonariuszy.
Iście diaboliczna fantazja lokalnych prawodawców osiąga w tym wypadku wymiar wręcz dystopijny, skoro przepisy uwzględniają kary za „myślozbrodnie”, do których należy cicha modlitwa.
Dlatego też ks. Sean Gough uznany został za potencjalnego przestępcę, ponieważ… „mógł” się modlić. Sam aresztowany komentuje sprawę. – Modlę się, gdziekolwiek jestem, w myślach, za ludzi wokół mnie. Jak modlenie się przez księdza może być przestępstwem? Często modlę się w myślach w pobliżu ośrodka aborcyjnego, ale w tamtym czasie modliłem się o wolność słowa, która jest dziś pod silną presją w naszym kraju. Przez cały czas uważałem, że moje działania są zgodne z prawem – wolność słowa, zwłaszcza pokojowa, jest chroniona w prawie krajowym i międzynarodowym. Cenzurowanie ulic publicznych, zwłaszcza tych, na których wiemy, że wiele kobiet skorzystało już z pokojowych propozycji pomocy w zakresie dostępnych usług, jest głęboko niedemokratyczne – podkreśla duchowny.
Źródło: lifenews.com
FO