W niedzielę 12 lutego zakończyło się w Pradze europejskie spotkanie synodalne. Biskupi z całego kontynentu – w tym abp Stanisław Gądecki, który reprezentował Polskę – zobowiązali się do budowania „Kościoła synodalnego”. W przyszłości „każdy ma czuć się przyjęty” w europejskich „wspólnotach kościelnych”, w których zapanuje uznawanie „różnorodności” Mówiąc krótko, wchodzimy właśnie w aktywną fazę głębokiej przebudowy Kościoła – i nikt nie protestuje przeciwko głównej zasadzie tej przebudowy, czyli rezygnacji z jedności nauczania.
To, co wydarzyło się w Pradze, powinno napawać nas najwyższym niepokojem. Biskupi z całej Europy spotkali się po to, by w duchu kościelnej nowomowy zadekretować budowę „synodalnego Kościoła” przyszłości, w którym zapanuje totalna „inkluzja”. Zapadła zgoda na faktyczną decentralizację doktrynalną: niech Belgowie, Niemcy i Szwajcarzy błogosławią pary LGBT, jeżeli chcą, nikt nie będzie im w tym przeszkadzał; niech Kościół stanie się konglomeratem różnorodnych „wspólnot kościelnych”, które w otwartości na grupy protestanckie będą „włączać”, „przyjmować” i „akceptować” na tyle, na ile w danym kontekście kulturowym jest to możliwe. Triumf synodalnego nowatorstwa w Pradze okazał się być całkowity.
O tym, jak przebiegała pierwsza część spotkania synodalnego w Pradze, pisałem już obszernie w PCh24.pl tutaj. Przypomnę tu zatem tylko najważniejsze fakty. Zgodnie z ideą papieża Franciszka cały ogólnoświatowy Proces Synodalny, który ma głęboko przekształcić Kościół katolicki, dzieli się na cztery fazy. Faza pierwsza odbywała się w latach 2021 – 2022 na płaszczyźnie parafii, diecezji i krajów, która polegała na swoistym wywiadzie wśród wiernych – zbierano opinie dotyczące tego, jak wierni chcą zmieniać Kościół. Faza druga to dyskusje biskupów i świeckich w ramach grup kontynentalnych – i właśnie ona zakończyła się teraz dla Europy w Pradze. W trzeciej fazie obędą się dwa Synody w Rzymie, które nie będą już jednak typowymi synodami biskupów, ale spotkaniami „włączającymi” również świeckich. Wreszcie faza czwarta ma być fazą nieskończoną – to znaczy implementacją „ducha synodalności”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wielcy zwolennicy synodalności” i Karla Rahnera
Do szerszej opinii publicznej przebiły się z Pragi głównie obrazki z Mszy świętej, którą w Pradze koncelebrowano w żenujących warunkach, traktując Najświętszą Ofiarę jak konieczny, ale w zasadzie drugorzędny przerywnik w obradach. Obrady zresztą były przerywane nie tylko przez Mszę, ale również przez nieustanne „występy muzyczne”, w czasie których zebrani biskupi i świeccy w nabożnym skupieniu wysłuchiwali różnych sentymentalnych piosenek. W takiej to atmosferze lekceważenia Najświętszej Ofiary i wsłuchiwania się w wytwory synodalnego ducha muzycznego budowano Kościół Europy. Jednak choć zwłaszcza podejście do liturgii jest zagadnieniem bardzo ważnym, to nie ono stanowi istotę spotkania w Pradze.
W Pradze Polskę reprezentowali abp Stanisław Gądecki jako przewodniczący KEP, a także abp Adrian Galbas, s. Mirona Turzyńska OSF oraz prof. Aleksander Bańka. Nasi delegaci w swoich wystąpieniach czynili szereg zastrzeżeń, upominając się o jasność doktryny katolickiej. Owe zastrzeżenia padały jednak zwykle w duchu „synodalnego kompromisu”. Emblematyczne dla interwencji polskiej delegacji pozostaje wystąpienie profesora Banki, który swoje przemówienie rozpoczął następującymi słowami: „Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem wielkim zwolennikiem synodalności. Uważam, parafrazując nieco słowa Karla Rahnera, że Kościół przyszłości albo będzie synodalny, albo nie będzie go wcale”. Czytelnik sam oceni, jaką siłę mają „zastrzeżenia” formułowane przez delegata, który swoje wystąpienie rozpoczyna od złożenia homagium wobec czołowego katolickiego modernistycznego intelektualisty.
W związku z takim klimatem nie mogą dziwić konkluzje praskiego spotkania synodalnego.
Rewolucjonista Jean-Claude Hollerich jest zadowolony
Składało się ono z dwóch części. Najpierw obradowali biskupi razem ze świeckimi; obrady te zakończyły się w czwartek 9 lutego odczytaniem na forum spotkania tekstu podsumowującego. Ów tekst omówiłem w poprzednim artykule. Jego najważniejszą konkluzję stanowiło wielokrotnie podkreślenie „różnorodności” Kościoła w Europie oraz konieczności stawiania na „inkluzję”. Dokładnie na to zwrócił uwagę podsumowując tę część spotkania synodalnego kard. Jean-Claude Hollerich, który z ramienia Watykanu obserwował cały proces – Hollerich to człowiek, któremu papież Franciszek powierzył kluczową synodalną funkcję relatora generalnego całego ogólnoświatowego Procesu. Luksemburczyk jest zresztą wielkim admiratorem Karla Rahnera; popiera święcenia kapłańskie dla kobiet, żonatych księży i błogosławienie par gejowskich. W swoim podsumowaniu Pragi Hollerich wyraził wielkie zadowolenie z przebiegu spotkania.
W rozmowie z mediami poświęcił wiele uwagi Polsce, mówiąc między innymi: „Widzimy, że sekularyzacja dotyka nie tylko Zachód, ale także Europę Wschodnią. Nawet w Polsce dostrzegalnie spadła liczba chodzących do kościoła. Partia rządząca w Polsce myśli o tym, jak zachować większość, kiedy tę większość traci Kościół. Także na Wschodzie dzieje się tak, że są mniejszości, które bronią wiary, tak jak znamy to już z Zachodu”. Innymi słowy według Hollericha spotkanie w Pradze pokazało, że sytuacja w Europie jest zasadniczo jednolita, niezależnie od podziałów geograficznych. Jego zdaniem kluczem jest to, abyśmy budowali wspólną przyszłość bez względu na różnice, które nas dzielą. „Odmienność opinii”, mówił, w niczym nie przeszkadza jedności; a w takich tematach jak „kapłaństwo kobiet czy wyświęcanie żonatych” potrzeba po prostu „więcej refleksji”. To oznacza, że według Hollericha możliwy jest taki model Kościoła w Europie, w którym koegzystują Kościoły lokalne, gdzie np. błogosławi się związki LGBT i takie, w których się tego nie robi. Oto rzekoma „jedność” w różnorodności.
Notatka biskupów. „Rozszerzymy przestrzeń namiotu” dla inkluzywnych „wspólnot kościelnych”
Drugą część spotkania w Pradze stanowiły obrady samych przewodniczących 39 konferencji episkopatów. W przeciwieństwie do obrad wcześniejszych, były tajne – nie wiemy, jak przebiegały, nie było żadnej transmisji. Biskupi wydali jednak krótką notatkę, której treść jest – mówiąc szczerze – wprost przerażająco „inkluzywna”. Jej zasadnicza myśl brzmi następująco: „Pragniemy dążyć do rozszerzenia przestrzeni naszych namiotów, aby nasze wspólnoty kościelne były miejscami, w których każdy czuje się przyjęty”. Tak – to dosłowny cytat. „Przestrzeń namiotu” nawiązuje do motta całej synodalności na etapie kontynentalnym, które jest cytatem z Izajasza 54, 2: „Rozszerz przestrzeń twojego namiotu”. W Procesie Synodalnym to wezwanie interpretowane jest w duchu ideologii inkluzywizmu – czyli włączania do Kościoła wszystkich, abstrahując od tego, czy są katolikami czy nie, czy żyją w sposób trwały w grzechu czy nie.
Zwróćmy jeszcze raz uwagę na zacytowane zdanie z notatki biskupów. „…aby nasze wspólnoty kościelne były miejscami, w których każdy czuje się przyjęty”.
„Każdy czuje się przyjęty” – te słowa w kontekście wcześniejszych dokumentów synodalnych odnoszą się przede wszystkim do takich grup „wykluczonych” jak:
– kobiety, które są „wykluczone” z władzy w Kościele oraz z diakonatu sakramentalnego oraz z kapłaństwa;
– świeckich, którzy są „wykluczeni” z władzy w Kościele oraz z liturgii (napiętnowanie tzw. „protagonizmu liturgicznego kapłana”);
– homoseksualiści, których związki nie mogą być błogosławione (co jednak już się zmienia);
– rozwodnicy w powtórnych związkach, którzy chcą przyjmować Komunię;
– protestanci i niekatolicy, którym należy zapewniać „więcej przestrzeni” w Kościele.
Zwraca uwagę, że cytowane zdanie mówi o „wspólnotach kościelnych”. „…aby nasze wspólnoty kościelne były miejscami…”. Co to jest „wspólnota kościelna”? W nauczaniu Kościoła ostatnich dziesięcioleci ten termin opisywał zwykle… wspólnoty heretyckie, to znaczy grupy protestanckie (por. encyklika Ut unum sint św. Jana Pawła II z 1995 roku; a także Deklaracja Kongregacji Nauki Wiary Dominus Iesus z 2000 roku). Teraz jednak termin „wspólnota kościelna” opisuje co innego. Co? Czy Kościół katolicki?
Więcej światła na ten problem rzuca inny passus z notatki biskupów z Pragi, który brzmi:
„Pragniemy razem – święty lud Boży, świeccy i pasterze – pielgrzymować drogami Europy, aby głosić radość Ewangelii, która płynie ze spotkania z Chrystusem. Chcemy to czynić razem z wieloma braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich”.
„…razem z wieloma braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich”. A zatem budowa Kościoła synodalnego ma mieć szczególnie silny rys „ekumeniczny”. W związki z tym trudno byłoby mówić o Kościele katolickim. Termin „wspólnoty kościelne” staje się właściwszy. Jako „bardziej inkluzywny”.
Ku nowej formie „jedności” – bez jedności nauczania
Co będzie się teraz działo? Od polskich biskupów na synodzie w Pradze oczekiwaliśmy stanięcia w obronie katolickiej doktryny. Niestety, podczas gdy upomnieli się o to, by ta doktryna nie była zmieniana – w ogóle nie znalazło to swojego odzwierciedlenia w praktyce. Bo co z tego, iż wołamy o „jasność doktryny”, jeżeli głównym przesłaniem spotkania synodalnego jest zadekretowanie „różnorodności” także doktrynalnej? Myślę, że najlepiej spuentować można całość komentarzem, jakim podzielił się z mediami szef episkopatu Niemiec, bp Georg Bätzing:
– Cieszyłbym się, gdyby na płaszczyźnie Kościoła powszechnego pozwolono, aby w niektórych Kościołach lokalnych były możliwe rzeczy, które nie są albo jeszcze nie są istotne w innych. Potrzebujemy nowej hermeneutyki katolickości, w której rzeczy wspólne oraz różne będą miały miały miejsce pod jednym dachem i będą mogły być tam przeżywane. […] Inną kwestią jest uznanie różnorodności płci. Potrzebujemy w Europie zachodniej nowych dróg, w których będziemy mogli zapewnić pełnowartościowe miejsce w Kościele wszystkim ludziom, niezależnie od ich tożsamości czy orientacji, jeżeli kształtują swoje życie uczciwie na podstawie wiary oraz w sposób świadomy i odpowiedzialny. Dotyczy to także celibatu księży. W niektórych krajach są już żonaci diakoni, a w innych nie; tak samo może być w przyszłości z żonatymi kapłanami.
Ktoś powie, że to tylko słowa niemieckiego biskupa, który znany jest z heterodoksyjnych poglądów. Niestety, nic bardziej mylnego. Oto, jak spotkanie w Pradze podsumował arcybiskup Gintaras Grusas, któremu papież powierzył stery całego praskiego spotkania:
– Jest przecież tak, że powinny być różnorodne drogi bycia Kościołem, o tym mówimy. Ten dialog nam pomoże lepiej się nawzajem zrozumieć i szukać dróg, jak może istnieć jedność w różnorodności oraz – to jeden z elementów synodalnych – jak można realizować wspólnotę naszej misji.
„Jedność w różnorodności” – oto projekt Kościoła synodalnego. Projekt Kościoła, a może raczej „wspólnot kościelnych”, które stanie się podobny do świata protestanckiego: pełnego podziałów w kluczowych sprawach, zjednoczonego w tym tylko, że wszystkie „wspólnoty” podlegają superwizji z Rzymu, dbającej o to, by nikt nie brnął w błędnym kierunku „tradycjonalistycznym”, ale by wszyscy razem budowali nową przestrzeń synodalnego „włączania”.
Paweł Chmielewski
Synodalność w Pradze. Kościół zmierza ku „różnorodności” w nauczaniu
Synodalność w Pradze. Kościół zmierza ku „różnorodności” w nauczaniu