„Szeroko nagłośniony raport C40 Cities, poza wszystkim innym, pokazuje, że, jak każdy szwindel, także ratowanie klimatu cechuje niezwykła wybiórczość, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta zwraca uwagę, że dwutlenek węgla jest dzielony przez klimatystów na „zły” i „dobry”. Ten pierwszy emitują rolnicy, budowlańcy, „tańsze” samochody spalinowe (ale nie luksusowe) itd. Z kolei „dobry” CO2 pochodzi z ładowania baterii elektrycznych samochodów, produkcji fotowoltaiki czy z prywatnych odrzutowców Billa Gatesa i innych „walczących o klimat magnatów”.
„Eksperci C40 i innych gremiów wyliczają, o ile trzeba ludziom zmniejszyć spożycie mięsa, zużycie ubrań i swobodę poruszania się, ale próżno szukać śladu chęci ograniczania dostępu do usług oferowanych przez owych magnatów. Jedno wyszukanie hasła w Google to emisja równa zagotowaniu czajnika wody, a takich wyszukiwań notuje się 4 mln na minutę”, wyjaśnia autor „Wielkiej Polski”, po czym pyta: dlaczego nikt nie chce z tym walczyć w imię ratowania klimatu?
Wesprzyj nas już teraz!
„Emisja CO2 przez przemysł i usługi cyfrowe ukrywana jest w statystykach przez wliczenie w ogólną pozycję energetyka, ale jeśli policzyć osobno, to Internet już dziś wytwarza prawie półtora raza więcej gazów cieplarnianych niż transport lotniczy, a wszak do roku 2025 ma ponoć odpowiadać za 20 proc. całego światowego zużycia energii”, podsumowuje RAZ.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK