27 marca 2023

Bogdan Dobosz: Walka o „francuski styl życia”. O co chodzi w protestach nad Sekwaną?

(fot. EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON Dostawca: PAP/EPA.)

Fala przemocy rozlała się po ulicach wielu francuskich miast – To skutek wielotygodniowych protestów przeciwko reformie emerytalnej, którą próbuje wprowadzić gabinet Emmanuela Macrona z pominięciem parlamentu. Manifestantom nie chodzi jednak wyłącznie o kilka dodatkowych lat etatu, których przepracowanie miałoby ich czekać – to również walka o „francuski styl życia”, z którym nieodmiennie łączy się wizja „słodkiej” starości.

Premier Elisabeth Borne szukała poparcia dla ustawy u polityków centroprawicowych Republikanów. Partia prezydenta Macrona Renesans nie ma bowiem większości parlamentarnej. Do tej pory udawało się przepychać ustawy ideologiczne przy pomocy lewicowej Zbuntowanej Francji, a gospodarcze, dzięki propaństwowej postawie centrum. Zmiany prawa emerytalnego, takiego poparcia w parlamencie jednak nie znalazły.

Rząd sięgnął więc po art. 49. pkt 3 konstytucji, który pozwala w wyjątkowych przypadkach ominąć głosowanie w parlamencie. Opozycja jednak może w tej sytuacji zgłosić wobec rządu wotum nieufności. Ze strony Borne to zagranie niebezpieczne, które rozsierdziło i prawą i lewą stronę oraz zradykalizowało opinię publiczną, wyciągając protestujących na ulicę.

Wesprzyj nas już teraz!

Obecnie sytuacja jest patowa – Macron nie zamierza bowiem ustąpić. Chodzi w końcu o realizację jednej z jego obietnic wyborczych. Dla jego „zderzaka”, czyli premier Borne, to już „być albo nie być”. Po drugiej stronie barykady opowiedziały się związki zawodowe, mocno osłabione w ostatnich latach, które teraz poczuły falę nowego wiatru. Ich protesty wspiera lewica, od Partii Socjalistycznej po Nieujarzmioną Francję Melenchona, zradykalizowane związki studentów, ale też prawicowe Zjednoczenie Narodowe, czy przebudzone na nowo „żółte kamizelki”. W protesty włączają się też anarchizujące tzw. „czarne bloki” nastawione na zadymy i walkę z policją (w piątek miało miejsce 310 aresztowań, w tym 258 w Paryżu). Wszystko to razem potęguje chaos.

Napięcia i energiczność protestów są wypadkową przekonania wielu Francuzów, że najważniejsze dla nich rzeczy i tak zawsze się załatwia się na ulicach. To tradycje „rewolucyjne”, ale też swoiste przekonanie, że polityka jest oderwana od życia i kiedy w nie wkracza można, a nawet trzeba, wyjść na ulice. Warto tu przypomnieć, że ruch „żółtych kamizelek”, który przez miesiące paraliżował kraj, wywołały po prostu zbyt wysokie ceny benzyny.

Nie jest też do końca prawdą, że strajkującym chodzi wyłącznie o dłuższą o 2 lata pracę zawodową przed przejściem na emeryturę. 64 lata nie wydają się wymiarem groźnym, zwłaszcza, że przeciętna długość życia Francuza ciągle rośnie, a reforma ma być rozłożona na lata – propozycja rządu Macrona jest odbierania przeze wszystkim jako zamach na „francuski styl życia”. Składa się na niego m.in. przykładanie wagi do kulinariów, tradycyjnych wakacji i właśnie perspektywy „słodkiego życia” na emeryturze. Pracownicy sektora publicznego odbierają wysokie odprawy, kupują wymarzone domki na wsi i chcą oddawać się jak najdłużej korzystania z emerytury. Podporządkowanie ich hedonistycznej wizji starości prawom ekonomii i rynku do większości po prostu nie trafia.

Warto dodać, że protesty to nie tylko uliczne zamieszki i demonstracje. Centrale związkowe grożą strajkami (transport, śmieci), czy blokadami rafinerii, a na niektórych stacjach paliw już pojawiły się niedobory paliwa. Francja ma siedem rafinerii w metropolii. Cztery należą do Totalu, Esso-ExxonMobil zarządza dwiema rafineriami, a jedna do Petroineos. We wszystkich trwa przeciągnie liny pomiędzy rządem a związkami. Nie wyklucza się „rekwizycji” zakładów, co wykluczyłoby możliwość strajku, ale syndykaty odpowiedzą wtedy blokadami zakładów.

Koleje Francuskie, czyli SNCF w weekend odnotowują normalny ruch w 80%. Na tory nie wyjechały w sobotę trzy z pięciu składów Intercity. W regionie paryskim ruch jest „prawie normalny”. Transport publiczny RATP, czyli metro, autobusy, RER i tramwaje też w weekend jeżdżą „prawie normalnie”. Sytuacja może się zmienić w kolejne dni. W ruchu lotniczym zakłócenia spodziewane są w odlotach i przylotach, poza lotniskami Paryż-Orly i Marsylia-Prowansja, dopiero od kolejnych dni tygodnia. 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram