– Czynnikiem, który jest predystynowany do przeciwstawienia się trwającej rewolucji i zadbanie o ciągłość cywilizacji, jest Kościół Katolicki – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową eurodeputowany PiS Ryszard Legutko.
– Naiwnością jest sądzenie, że świat w którym żyjemy – w kręgu cywilizacji zachodniej – jest czymś naturalnym lub, że byłby on możliwy bez Kościoła, bez chrześcijaństwa – podkreśla profesor.
– Niezależnie, czy tego chcemy czy nie, czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie, społeczeństwa zachodnie wciąż opierają się na pewnych zasadach, na pewnych algorytmach, które przez całe wieki, mozolnie wprowadzał Kościół. To, że nie mamy niewolnictwa, że nie żyjemy w warowniach pilnując dzień i noc swojego dobytku, czy wreszcie postęp technologiczny – wszystko to zawdzięczamy zasadom zaszczepionym przez chrześcijaństwo – tłumaczy.
Wesprzyj nas już teraz!
– Przyzwyczailiśmy się, że o Kościele często mówi się w schemacie nowożytności: że postęp związany jest z odchodzeniem od religii; zastępowaniem jej jakąś wersją rozcieńczoną, deistyczną, a najlepiej wypartą do odległych zakamarków świadomości. Ten schemat, wciąż bardzo popularny i chętnie wykorzystywany w Polsce przez pewne środowiska do walki z Kościołem i do uzasadniania sekularyzacji, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami historycznymi. Wystarczy wyjść poza frazesy, żeby w sposób nieuchronny dojść do wniosku, że schemat ten jest bzdurny – zaznacza.
Ryszard Legutko przypomina, że chrześcijańska doktryna zakłada, iż otaczający nas świat jest poznawalny rozumowo. – Ma to dalekosiężne konsekwencje. To nie przypadek, że instytucje przeznaczone do systematycznego poznawania świata, gromadzenia i weryfikacji wiedzy – uniwersytety – powstały w czasie rozkwitu chrześcijaństwa, w średniowieczu. Dzięki chrześcijaństwu powstały uniwersytety, jako miejsca szczególnej pielęgnacji umysłu ludzkiego. Było to możliwe dlatego, że religia ta, czerpiąc z antyku, utrwaliła koncepcję człowieka, jako istoty, definiowanej przez umysł; przez dążenie do prawdy i pracę intelektualną – tłumaczy europoseł, wskazując, że uniwersytety razem z zakonami rozpowszechniły model życia opartego na dyscyplinie i dążeniu do wyższego celu poza jednostką.
– Rzeczy wielkie osiąga się dzięki dyscyplinie i planowemu dążeniu do celu. Obecnie jednak mamy do czynienia z odchodzeniem od tych założeń. Współczesny człowiek nie tylko zgłupiał, ale także zapominając o wyższej części swojej natury stracił poczucie odpowiedzialności. Chrześcijaństwo mówi o grzechu, ale też o pokucie. W sensie społecznym ma to ogromne pozytywne konsekwencje: jednostki czują się odpowiedzialne za swoje czyny. Teraz jest to odsuwane, jako coś wkurzającego, zakłócającego święty spokój. Powstał cały przemysł wspomagający to wypieranie – ubolewa prof. Legutko.
– Powszechną strategią jest przyjęcie epizodycznej formuły życia. Nie mam jednego +ja+ tylko składam się z różnych epizodów. Jeśli coś komuś złego zrobiłem, albo byłem donosicielem, to już nie mam z tym nic wspólnego, nie biorę odpowiedzialności – precyzuje.
Jak podkreśla rozmówca PAP, jesteśmy świadkami rewolucji uderzającej w umysłowe podstawy świata zachodniego. – Jest to rewolucja radykalna. Może nie wszyscy to dostrzegają, ponieważ rewolucjonistami nie są zbuntowane masy, które ze sztandarami idą na barykady, tylko to potężne instytucje. Cały establishment, biurokracja najważniejszych ponadnarodowych instytucji dzisiejszego świata realizuje agendę rewolucyjną. Np. podważanie małżeństwa, jako trwałego związku kobiety i mężczyzny. To jest ogromna rewolucja. Całe nasze życie społeczne opiera się właśnie na tym. Z tego wynika. Związek kobiety i mężczyzny to jest coś, co powala człowiekowi sięgać poza swoje indywidulane życie. Myśleć o swojej egzystencji, odwołując się do tego co było, żeby korzystać z doświadczeń przodków i planować przyszłość z myślą o swoich potomkach – podkreśla.
– Jeżeli to odrzucamy, to zmieniamy charakter ludzkiej egzystencji. Konsekwencje tego są trudne do przewidzenia, ale jest jasne, że nie będą dobre. Ktoś musi wziąć odpowiedzialność za to, za co człowiek dotychczas odpowiadał. A może nikt nie będzie już za to odpowiadał? Inny aspekt to obalenie podziału na kobiety i mężczyzn. To jest coś zdumiewającego. Jeszcze niedawno taki pomysł byłby uznany za pomysł człowieka szalonego. A teraz nie tylko nie jest to szalone, ale najpotężniejsze instytucje tego świata ten pomysł narzucają w sposób bardzo brutalny – zwraca uwagę prof. Legutko.
Jego zdaniem czynnikiem, który może rewolucji się oprzeć i zadbać o ciągłość cywilizacyjną jest Kościół Katolicki. – Bo rewolucja wprowadza coś jeszcze – nowy rodzaj despotyzmu. Tak jest ze wszystkimi radykalnymi projektami: żeby je wdrożyć, trzeba zastosować środki despotyczne. Obozów koncentracyjnych nie ma, ale za to są „myślozbrodnie” i to co było u sowietów i Ruskich, czyli tzw. psychuszki. Jeżeli ktoś ma niesłuszny pogląd, to sąd go może skazać na przymusową terapię. Powstaje nowy rodzaj despotyzmu, który czyni ludzi w dobie cywilizacji masowej bezradnymi. Kościół, chrześcijaństwo, klasyczna filozofia to jest to, co wzmacnia człowieka. Świadomość posiadania duszy, celu duchowego, przykazań, podstaw metafizycznych, prawa naturalnego sprawia, że człowiek w sposób zupełnie oczywisty patrzy na wszelkie „gendery” jak na idee irracjonalne, którymi przecież są. Jeżeli tego nie ma, to człowiek staje się bezbronny – ocenia eurodeputowany, dodając, że „osłabianie chrześcijaństwa, osłabianie Kościoła sprawia, że ten despotyzm może się rozwijać i może być bardziej dotkliwy”.
– Niestety – i mówię to z najwyższą przykrością – niemała część Kościoła katolickiego temu się poddaje, łącznie z najwyższymi władzami. Jest to sytuacja wielkiego wyzwania dla Kościoła. Nie może on się poddać stosując metodę przypodobania się i uciekając przed swoim zadaniem, stosując uzasadnienia w rodzaju: bądźmy miłosierni; nie potępiajmy; potępiajmy grzech, nie potępiajmy grzesznika. Bo efekt jest taki, że grzechu też nie wolno już potępić – podsumowuje filozof.
Źródło: PAP / Artur Ciechanowicz, Bruksela