Kiedy tuż po obowiązkowym spisie powszechnym, gdzie padły pytania o ogrzewanie domów, właściciele budynków musieli złożyć oświadczenia dotyczące źródeł ciepła i emisyjności budynków, powstało wiele pytań o celowość tego rodzaju dublujących się działań. Dziś sprawa się klaruje, a do drzwi mogą zapukać kontrolerzy, którzy będą weryfikować stan faktyczny domów. Eksperci ostrzegają nie tylko przed naciągaczami, którzy zechcą skorzystać z okazji wejścia do domów, ale tez przed skutkami działań urzędników. Jak wskazują, kontrole to krok ku rozbudowaniu bazy budynków, szacowaniu ich wartości i… wprowadzania podatku katastralnego.
Jak donosi portal money.pl, w Polsce ruszą kontrole domów, a dokładnie tego czym je ogrzewamy, jakie mają izolacje termiczne i w jakim są stanie technicznym. Informacje trafią do krajowej bazy o budynkach. W Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków musi się bowiem wszystko zgadzać – zatem zadaniem kontrolerów będzie weryfikacja, czy złożone przez właścicieli oświadczenia pokrywają się z rzeczywistością.
I nie chodzi już tylko – jak jeszcze nie tak dawno wskazywano – o domostwa, które wystąpiły o dotację węglową i weryfikację czy nie doszło do próby wyłudzenia dopłaty. Chodzi o wszystkie budynki. Jak czytamy, sprawdzeniu ma podlegać nie tylko źródło ciepła, bo „skontrolowany zostanie również stan naszego domu, roczne zużycie energii, a nawet grubość ścian, dachu i rodzaj ocieplenia”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pozostaje pytanie o to kto miałby zająć się kontrolą. Wiele wskazuje, że będą to pracownicy gminy, inspektorzy ochrony środowiska, czy kominiarze. Słowem – cały szereg osób ma otrzymać prawo do wejścia do domostw – a to otwiera pole do „popisu” dla oszustów i złodziei. Właściciele odmawiający kontrolerom wstępu mogą liczyć się z konsekwencjami prawnymi – mandaty, grzywny, a nawet kara pozbawienia wolności (sic!).
Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii wyjaśniał w 2022 roku, że tworzona baza „ma nam pokazywać pełen obraz źródeł ciepła wykorzystywanych w naszym kraju”. Aktualnie znajduje się w niej ponad milion złożonych deklaracji na temat źródeł ogrzewania domów.
Eksperci, z którymi rozmawiał money.pl, mają wiele wątpliwości co do takiego sposobu prowadzenia kontroli, który trudno uzasadnić cel, jakim jest baza. Ale to nie jedyny problem. Są podejrzenia, że baza emisyjności jest tylko pretekstem i przygotowywaniem gruntu pod nowy podatek – katastralny. Baza dotycząca budynków ze szczegółowymi informacjami na temat ich stanu, to doskonałe narzędzie dla gmin do wyceny nieruchomości i opodatkowania właścicieli. A pokusa na nowe dochody jest duża, bo kasy gmin nie są w najlepszym stanie.
Właścicieli nieruchomości czekają więc cięższe czasy. Przypomnijmy, że od 28 kwietnia obowiązują świadectwa energetyczne (przy wynajmie czy sprzedaży budynku). Właściciele są też zobligowani do okresowych kontroli systemy ogrzewania.
Źródło: money.pl
MA