Amerykański ruch pro- life dzięki wytężonej pracy odnosi coraz więcej sukcesów – w jego działania angażuje się szerokie grono obywateli, również innych, niż katolickie wyznań. Dla wielu liderów to właśnie jednoznaczność nauczania Kościoła w zakresie ochrony życia nienarodzonego oraz odwaga, z jaką wierni i duchowni podkreślają jego nienaruszalność, była inspiracją do porzucenia błędów – i nawrócenia na wiarę katolicką.
Lila Rose stoi na czele organizacji Live Action, znanej z produkowania video, w których demaskowane są działania przemysłu aborcyjnego. Ich filmy docierają do milionów osób każdego miesiąca. Lila już jako dziewięcioletnia dziewczynka zetknęła się z książką opowiadająca o skutkach aborcji i doszła do przekonania, że jest to zbrodnia. Na studiach zaangażowała się w grupę pro-life – tam też zetknęła się z katolikami. Po przestudiowaniu [wiary katolickiej] zrozumiałam, czym jest Eucharystia i odkryłam, że to jest właśnie Kościół, który Chrystus założył dwa tysiące lat temu – mówi działaczka. – Czułam mocne pragnienie: „Przyjmijcie mnie. Przyjmijcie mnie jak najszybciej”. To pragnienie spełniło się w 2009 r.
Historia Kristan Hawkings była podobna. Ona także jako studentka zaczęła działalność na rzecz obrony życia, zakładając organizację. Potrzebowała wsparcia na rozwój działalności i tymi, którzy ją dostrzegli, byli właśnie katolicy. Kwestia poszanowania życia była bowiem dla nich ważna. – Myślę, że historia mojego nawrócenia jest prosta – mówi Kristan. – Polegała na spotkaniu innych przywódców katolickich wewnątrz ruchu, rozmowie z pracownikami […] i po prostu usłyszeniu prawdy o wierze. Podkreśla, że do wiary doprowadził ją ruch dla życia. Dzisiaj prowadzi zespół działający dla 1400 studenckich grup pro-life.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei Marjorie Dannenfelser dołączyła do Kościoła niedługo po tym, jak zrozumiała wagę obrony życia. Wcześniej była zwolenniczką aborcji. – Myślałam, że jest to naprawdę słuszne, ale moje postawa była taka płytka… w zasadzie ograniczała się do sloganu „moje ciało, mój wybór” – wspomina. Bardzo angażowała się w dyskusje i, jak sama przyznaje, przegrała – ta porażka stała się jednak jej „największym życiowym osiągnięciem”. Dzisiaj stoi na czele największej społecznej organizacji dla życia, zrzeszającej ponad 900 tys. Amerykanów.
KAI/oprac. FA