– Informacje spłynęły zbyt późno do Kancelarii Prezydenta, do ośrodka prezydenckiego – mówił w czwartek na antenie Polsat News szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, który był pytany o sprawę „rakiety spod Bydgoszczy”. – Nie zadziałały także pewne procedury w kontekście komunikacyjnym – dodał.
Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Komentując tę sprawę na antenie Polsat News Marcin Przydacz podkreślił, że „na początku informacje, które do nas docierały, nie wskazywały jeszcze na konkretne pochodzenie, to były odłamki, które znaleziono”. – Po to są służby, instytucje typu prokuratura, aby weryfikować tego typu rzeczy. A my – jako politycy, komentatorzy, dyplomaci – nie jesteśmy od tego, aby rozdmuchiwać emocje, wtedy, kiedy nie mamy pełnej wiedzy. Dzisiaj możemy powiedzieć więcej – zaznaczył prezydencki minister.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak jednocześnie dodał, „rzeczywiście te informacje spłynęły zbyt późno do Kancelarii Prezydenta, do ośrodka prezydenckiego”. – Mówiliśmy o tym wielokrotnie – mówił Przydacz.
Według niego, „nie zadziałały także pewne procedury w kontekście komunikacyjnym”. – Trzeba to poprawić na poziomie krajowym, jak i na poziomie NATO-wskim. (…)Także Amerykanie i Brytyjczycy, którzy stacjonują na terytorium Polski, w jakimś sensie przeoczyli to, co się wydarzyło w tamtym feralnym dniu – podkreślił.
Szef BPM ocenił, że „ta sytuacja pokazuje, że trzeba współdziałać”. – Na tej lekcji możemy nauczyć się postępowania w tego typu sytuacjach, których wcześniej nie było – zaznaczył.
Źródło: PAP
Fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Co nam mówi tragedia w Przewodowie i „rakieta spod Bydgoszczy”?
RAKIETA spadła na POLSKĘ. O czym MILCZY Waszyngton i co UKRYWA Zełenski? || Prawy Prosty