Wychowanie bezstresowe na dobre zdominowało szwedzką edukację. Ten niebezpieczny fakt ilustruje powszechne zjawisko oceniania uczniów jedynie z wykorzystaniem najwyższych stopni. „Oceny pocieszenia” przyznawane są nawet tym, którzy nie opanowali podstaw wiedzy o przedmiotach szkolnych. Fenomen, choć nie nowy, wzbudził ostatnio kontrowersje wśród opinii publicznej. Protestują edukacyjni eksperci, a rząd ma przyjrzeć się zjawisku.
W opublikowanym na łamach „Dagens Nyheter” wywiedzie rektor Sztokholmskiej Szkoły Biznesu, jednej z komórek Uniwersytetu Sztokholmskiego podkreślał, że przyznawanie w myśl współczesnych utopii wychowawczych „ocen pocieszenia” to poważne zagrożenie dla systemu edukacyjnego i kompetencji społeczeństwa.
Jak podaje portal wydarzenia.interia.pl, pracownik akademicki podkreślał, że praktyka ta narusza „filary szwedzkiego modelu społecznego” – zasady „merytokracji, równości i zaufania”. W skutek rozpowszechnionego trendu wątpliwe jest już, czy „właściwi uczniowie dostają się na najbardziej oblegane uniwersytety po ukończeniu szkoły średniej”, mówił Lars Strannegard. Ekonomista zapowiedział również, że jeśli zjawisko wciąż będzie się utrzymywać, konieczne będzie wprowadzenie dodatkowych egzaminów wstępnych przed przyjęciem na studia.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozmówca szwedzkiego medium uważa, że zawyżanie ocen ma miejsce również w placówkach mieniących się „elitarnymi”, w tym w prywatnym Campus Manilla. W szkole tej uczą się między innymi członkowie rodziny królewskiej. Zarzuty zdaje się potwierdzać fakt, że w czasie marcowej inspekcji w placówce wykryto ogromne rozbieżności pomiędzy ocenami na świadectwach uczniów a ich umiejętności wykazanymi podczas egzaminów.
Wedle doniesień nauczycieli nie tylko popularność ideologii wychowawczych, nakazujących bezkrytycyzm wobec podopiecznych nasila zjawisko. Zdaniem Johanny Jaary Astrand problemem jest również całkowite urynkowienie szkół – które muszą konkurować o uczniów, a tych przyciągają danymi o wysokich średnich i obietnicą zyskania dobrych stopni. – Inflacja dobrych ocen jest wynikiem faktu, że szkolnictwo urynkowiło się, a system finansowania przyczynia się do konkurencji między szkołami, które muszą wykazywać się dobrymi wynikami, aby przyciągnąć jak najwięcej uczniów i zmaksymalizować swoje zasoby – wyjaśniała.
Oceny stały się w konsekwencji „towarem”, a na przyznawanie uczniom „stopni pocieszenia” nalegają zarówno oni sami, jak i rodzice. W szwedzkim systemie edukacyjnym świadectwa ukończenia szkół średnich decydują bowiem o wyniku rekrutacji na studia. – Nasi członkowie zgłaszają naciski ze strony dyrektorów lub właścicieli (prywatnych szkół nastawionych na zysk – red.), aby zmienić oceny, a nawet pośrednio grożą nauczycielom, mówiąc im, że jeśli nie podniosą ocen, nie dostaną podwyżki – cytuje słowa Astrand serwis wydarzeń interii.
Narastający problem ma w końcu doczekać się spóźnionej reakcji władz. 11 maja zamiar powołania Komisji Śledczej, która zajmie się zjawiskiem zapowiedziała minister edukacji Lotta Edholm.
Źródło: wydarzenia.interia.pl
FA
Edukacja domowa: nie tylko nauczanie, lecz przede wszystkim wychowanie do cnót