Środowiska agresywne wobec Polski stale czekają na jakąś okazję, by uderzyć. Występy pani prof. Barbary Engelking, które miały miejsce w połowie kwietnia, były znakomitym powodem, by otworzyć kolejny etap nagonki na Polskę – powiedział wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma.
W wywiadzie opublikowanym na łamach portalu wPolityce.pl, wiceprezes IPN zwrócił uwagę, że w Izraelu, w Stanach Zjednoczonych, także w innych państwach, ukazuje się bardzo dużo negatywnych artykułów o Polsce. – Wcale bym nie wykluczał, że to jest jakaś odpowiedź na niewygodny dla wielu temat reparacyjny. Być może też obecna fala ataków związana jest z poprawiającymi się relacjami politycznymi między Polską a Izraelem. Są środowiska, którym to się bardzo nie podoba – ocenił.
Wesprzyj nas już teraz!
Historyk dodał, że „na pewno też środowiska agresywne wobec Polski stale czekają na jakąś okazję, by uderzyć”. – Występy pani prof. Barbary Engelking, które miały miejsce w połowie kwietnia, były znakomitym powodem do tego, by otworzyć kolejny etap nagonki na Polskę. Niezależnie od tego, czy jakieś wystąpienie ma merytoryczne podstawy, czy też nie, zawsze może być wykorzystane jako pretekst do szerszych działań, do tego, aby uderzyć w Polskę. To już jest pewien smutny standard – stwierdził dr Szpytma.
Pytany, co powinniśmy robić w tej sytuacji, wiceprezes IPN odpowiedział, że „na pewno musimy reagować”. – Jeśli są to media opiniotwórcze, to trzeba w sposób spokojny reagować, tłumaczyć, przebijać się z prawdą, mimo świadomości, że skuteczność tych działań będzie ograniczona. To jest zadanie na długie lata. My bardzo często zakładamy, że ci, którzy to piszą, czynią to z niewiedzy. Że wystarczy dać im wiedzę, pokazać, jak było naprawdę a zmienią swoje stanowisko – powiedział.
W przekonaniu dr. Szpytmy, trzeba zabiegać o przekaz skierowany do odbiorców tych mediów, chociaż nie jest to łatwe. – Trzeba się przedrzeć przez redakcję, przez różne poziomy redaktorów, które naszego stanowiska nie chcą znać, nie chcą go przekazać. Tłumaczą się jedynie wtedy, gdy popełnią jakiś naprawdę gruby błąd, gdy zrobią coś mocno kompromitującego. A tak to nas po prostu ignorują – przyznał.
Źródło: PAP