W czasie 42. Niemieckiego Zgromadzenia Ewangelickiego, odbyło się kuriozalne nabożeństwo przygotowane i poprowadzone prawie w całości przez… sztuczną inteligencję. Modlitwę poprowadził „awatar” czarnoskórego pastora.
Przedsięwzięcie zaprogramował austriacki teolog i filozof Jonas Simmerlein z Uniwersytetu Wiedeńskiego, wykorzystując do tego technologię ChatGPT. Ponad 40-minutowe nabożeństwo było prowadzone przez awatar czarnoskórego pastora. Składało się z modlitw, śpiewów, kazania i błogosławieństwa końcowego. Na spotkaniu modlitewnym zgromadziło się ponad 300 osób.
„Drodzy przyjaciele, wielkim zaszczytem jest dla mnie stanąć tutaj i głosić do was kazanie jako pierwszy sztuczny intelekt na tegorocznym Kirchentagu” – powiedział monotonnym głosem „pastor-awatar”.
Wesprzyj nas już teraz!
Simmerlein, od dawna interesujący się najnowszymi osiągnięciami w zakresie mediów, poprosił sztuczną inteligencję, aby „przewodniczyła” nabożeństwu w ramach zjazdu niemieckich ewangelików, łącznie z kazaniem. On sam przygotował zestaw odpowiednich psalmów, modlitw i błogosławieństwo na zakończenie i z tego sztuczny intelekt opracował i poprowadził całe nabożeństwo. „Formalnie to ja wymyśliłem tę służbę, ale w rzeczywistości tylko towarzyszyłem sztucznej inteligencji, gdyż prawie 98 proc. przebiegu nabożeństwa wyszło z maszyny. W efekcie powstało dość solidne wydarzenie religijne” – powiedział 29-letni teolog amerykańskiej agencji prasowej Associated Press.
Media informują, że reakcje po nabożeństwie były zróżnicowane: niektórzy śpiewali razem z „awatarem”, ale wielu nie chciało wypowiadać słów modlitw ze sztucznym intelektem, wiele osób robiło zdjęcia z całego wydarzenia.
Technologia ChatGPT znajduje coraz szersze zastosowanie w wielu dziedzinach. Jest to narzędzie wprowadzone przez firmę Open AI, oparte na działaniu sztucznej inteligencji. Odpowiada na różne pytania i pomaga wykonywać różne zadania. Serwis rozpoczął działalność 30 listopada 2022 roku.
Źródło: KAI
Oprac. WMa
Sztuczna inteligencja ma potencjał, by zabić lub skrzywdzić wiele osób. Były szef Google alarmuje