„Administracja USA stara się nakłonić Arabię Saudyjską do nawiązania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Rijad chce w zamian cywilną technologię nuklearną, amerykańską broń i gwarancje bezpieczeństwa. Dla Waszyngtonu ta cena może być zbyt wysoka”, pisze tygodnik „Economist”.
W ostatnich tygodniach emisariusze amerykańskiej administracji podróżowali do Arabii Saudyjskiej, by prowadzić rozmowy z następcą tronu i de facto przywódcą królestwa, księciem Mohammedem bin Salmanem, w sprawie uznania Izraela. Moment nie jest dogodny, bo w czerwcu Liga Arabska oskarżyła państwo żydowskie o „zbrodnie wojenne” w związku z operacjami wojskowymi w Dżeninie. „Rijad wysyła sygnały, że skłonny jest wynegocjować porozumienie w tej sprawie za odpowiednią cenę”, pisze brytyjski tygodnik.
Saudyjczycy chcą w zamian za ustępstwa na rzecz Izraela zawrzeć umowę ze Stanami Zjednoczonymi dotyczącą amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla królestwa, dostępu do technologii nuklearnej z możliwością samodzielnego wzbogacania uranu w kraju oraz dostaw broni.
Wesprzyj nas już teraz!
„Eksperci oceniają, że tym razem jest szansa na zawarcie porozumienia z Rijadem”, pisze „Economist”.
„Zważywszy jednak, że Iran, najważniejszy rywal Arabii Saudyjskiej, wzbogaca już uran do poziomu bliskiego zastosowania wojskowego, przekazanie Rijadowi technologii nuklearnej grozi atomowym wyścigiem zbrojeń na Bliskim Wschodzie”, ostrzega tygodnik.
„Nie należy też liczyć na to, że spełnienie oczekiwań Saudyjczyków skłoniłoby ich do zdystansowania się od Rosji i Chin. Królestwo nie chce opowiadać się za którąkolwiek ze stron w globalnej rywalizacji mocarstw, a zbliżenie z Moskwą i Pekinem jest dla niego bardzo lukratywne. Co więcej, dzięki mediacji Pekinu Rijad nawiązał w kwietniu z powrotem stosunki dyplomatyczne z Teheranem”, wyjaśnia „Economist”.
Zwolennicy normalizacji stosunków izraelsko-saudyjskich uważają, że doprowadziłaby ona do głębokiego przekształcenia regionu, a ponadto scementowałaby sojusz USA, Izraela i Arabii Saudyjskiej wymierzony we wspólnego wroga jakim jest Iran. „Ale Ameryka musi zdecydować, czy jest to warte takiej ceny”, konkluduje tygodnik.
Źródło: PAP