Funkcjonariusze policji zlikwidowali dziki obóz lewicowych „aktywistów” w lesie na Pogórzu Przemyskim. Pseudoekolodzy pozostawili po sobie śmieci, do wywiezienia których potrzebne było aż pięć ciężarówek.
O akcji poinformował w mediach społecznościowych Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych. Z relacji wynika, że Inicjatywa Dzikie Karpaty aż za bardzo poważnie potraktowała własną nazwę i postanowiła wnieść do polskiej puszczy obyczaje charakterystyczne dla nowych mieszkańców paryskich przedmieść.
Wesprzyj nas już teraz!
Od 2 lat blokowali prace leśne i zanieczyszczali las. Po decyzji inspektora nadzoru budowlanego policja usunęła koczowisko pseudoekologów @IKarpaty w Makowej na Pogórzu Przemyskim. Znalazła tam narkotyki i zatrzymała 4 osoby. Ich śmieci musieliśmy wywieźć pięcioma ciężarówkami. pic.twitter.com/dSw6bNqFoG
— Michał Gzowski (@GzowskiMichal) July 13, 2023
„Od 2 lat blokowali prace leśne i zanieczyszczali las. Po decyzji inspektora nadzoru budowlanego policja usunęła koczowisko pseudoekologów @IKarpaty w Makowej na Pogórzu Przemyskim. Znalazła tam narkotyki i zatrzymała 4 osoby. Ich śmieci musieliśmy wywieźć pięcioma ciężarówkami” – to treść komunikatu, który na Twitterze zamieścił rzecznik LP.
Lewicowa organizacja starała się wywołać szum protestem przeciwko usunięciu dwóch drzew. Przed rokiem złożyła w Nadleśnictwa Lutowiska wniosek odstąpienie od wycinki. Pracownicy LP na miejscu odkryli, że w jedno z drzew powbijano gwoździe. Jest to metoda stosowana przez „aktywistów” w celu uszkadzania pił i maszyn tartacznych. Ze względu na zagrożenie dla zdrowia i życia leśników, w Stanach Zjednoczonych praktyka ta uznana została oficjalnie za należącą do sfery działań ekoterrorystycznych.
Źródła: DoRzeczy.pl, Twitter
RoM