Wobec dramatycznej sytuacji polskiego rolnictwa, przedstawiciel rządu warszawskiego, minister Robert Telus, zaproponował wyjście wzorowane na sztucznie stanowionej przez władzę płacy minimalnej. Nie wspomniał jednak słowem o rzeczywistym rozwiązywaniu problemów, u podstaw.
– Zależy mi, by rolnik nie musiał, jak do tej pory, sprzedawać po cenie poniżej kosztów – zadeklarował szef resortu rolnictwa. Rozwiązaniem ma być, jego zdaniem, ustawa wprowadzająca sztuczne pułapy cen produktów, niezależne od realnych warunków rynkowych i od szkodliwych rozwiązań, które Unia Europejska oraz rząd w Warszawie od lat wprowadzają w branży rolniczej.
Jak wyznał Robert Telus, polskie rozwiązanie ma być wzorowane na tym, które obowiązywało w rządzonej przez socjalistów Hiszpanii. – Zależałoby mi, żeby wprowadzić ustawę, tak zwaną hiszpańską, żeby rolnik nie musiał, jak do tej pory, sprzedawać po cenie poniżej kosztów. Jest takie rozwiązanie hiszpańskie, przyglądamy się temu, przygotowujemy ustawę, żeby kupujący – ten właśnie, który przyjeżdża kupować – nie mógł kupić od rolnika taniej niż są koszty produkcji – tłumaczył polityk.
Wesprzyj nas już teraz!
Temat opisuje portal Money.pl, wskazując na przychylną reakcję rolników i sceptyczne oceny tej krótkowzrocznej polityki przez ekspertów.
– Każdy z rolników powie, że to dla niego bardzo dobra propozycja, że odbiorcy pokryją im koszt produkcji, a powyżej niech się dzieje gra rynkowa – mówi Krzysztof Cybulak ze Związku Sadowników RP w rozmowie z Money.pl.
Z drugiej strony krytycy projektu wskazują, że faktyczne koszty uzyskania plonów są trudne do wyliczenia ze względu na ilość gospodarstw rolnych w Polsce (1 mln 317 tys.) i brak obowiązku prowadzenia rachunkowości. – Łatwe do przewidzenia są natomiast długoterminowe konsekwencje: trudności ze zbytem produktów w przypadku żądania wysokiej ceny, o ile nie będzie nakazu zakupu; wzrost kosztów w przetwórstwie i handlu przenoszony na ceny dla konsumentów, wreszcie osłabienie konkurencyjności polskiej żywności na rynku międzynarodowym – wskazuje prof. Edward Majewski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Pomysł krytykuje również były członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Marian Noga. – W gospodarce rynkowej, jeżeli w ogóle już chce się próbować wpływać na rynek, to nigdy nie powinno się tego robić poprzez ustanowienie ceny minimalnej czy maksymalnej, tylko jakimiś innymi parametrami, szczególnie tymi strukturalnymi. To powinna być raczej relacja, jak np. w przypadku płacy minimalnej, która nie powinna być wyższa niż 50 proc. średniej płacy, niż sztywna, z góry ustalona reguła – twierdzi w rozmowie z Money.pl. Zaznacza przy tym, że rozwiązanie proponowane przez ministra Telusa przypomina raczej gospodarkę centralnie sterowaną niż wolny rynek, który teoretycznie istnieje w Polsce.
Źródło: money.pl
FO
Z ekologią za pan brat? Owszem, ale tylko na gruncie wolnego rynku!