J.K. Rowling, która zdobyła na świecie popularność dzięki serii książek o Harrym Potterze, jest sukcesywnie wymazywana z świata popkultury. Wszystko zaczęło się od kilku słów prawdy na temat ruchu LGBTQIA+. Teraz pisarka została wymazana z wystaw o młodym czarodzieju. Ich transpłciowy kurator chciałby nawet uznać za prawdziwą teorię, że książki zostały napisane bez autora – ale Rowling jest (jeszcze) zbyt „głośna”.
Nie ma wątpliwości, że na książki Rowling trzeba spojrzeć krytycznie, gdyż niosą w sobie przekaz, który może być niebezpieczny, szczególnie dla młodych czytelników. Tymczasem autorka serii książek o Potterze przez lata podbijała świat popkultury i mnożyła fanów hogwartowej magii. Wszystko zmieniło się, gdy Rowling, dotąd zasłużona dla prącej do przodu rewolucji kulturowej, postanowiła nieco zwolnić i chłodnym okiem spojrzeć na trendy idące za ruchem LGBTQIA+.
Mimo ogromnej popularności Rowling nie była w stanie stawić czoła tęczowemu lobby, które postanowiło, że o „tej osobie” świat winien zapomnieć. I plan wdrażano w życie to na różne sposoby. Obecnie Muzeum Popkultury w Seattle usunęło Rowling z galerii sław oraz wystawy o Potterze – właśnie z uwagi na jej poglądy na temat płci. A uczynił to kurator wystaw, Chris Moore, który jest osobą transpłciową. Jak uzasadniał, w świecie Pottera „jest pewna zimna, bezduszna, wysysająca radość istota i tym razem nie jest to dementor”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zakusy praktyka kultury unieważniania są daleko idące. Okazuje się bowiem, że transaktywista chciałby uznania, że ksiązki o Potterze… nie mają autora! „Chcielibyśmy pójść za internetową teorią, że te książki zostały faktycznie napisane bez autora, ale ta pewna osoba jest trochę zbyt głośna ze swoimi nienawistnymi i dzielącymi poglądami, aby ją zignorować” – podkreślił. Póki co kurator musi zadowolić się połowicznym rozwiązaniem, czyli wykasowaniem Rowling z wystaw, by zmniejszyć jej wpływy.
Przeciwnikom transrewolucji nic nie może ujść na sucho. Moor oskarżył więc Rowling m.in. o używanie w książkach stereotypów rasowych, zawstydzanie wyglądu i – co oczywiste – brak reprezentacji LGBTQIA+. „Jej transfobiczne poglądy wybijają się obecnie na pierwszy plan, ale nie możemy zapomnieć o wszystkich innych problemach: wspieraniu antysemickich twórców, stereotypach rasowych, których używała podczas tworzenia postaci, niewiarygodnie białym świecie czarodziejów, fat shamingu, braku reprezentacji LGBTQIA+” – dodał.
Źródło: dorzeczy.pl
MA
„Oppenheimer” – trudny temat, trudny bohater, świetny film [Zdobywca 7 Oscarów]