„Francuskie przysłowie mówi, że Republika ma serce po lewej stronie, ale portfel po prawej. Tak wygląda Republika, ale nie od dziś Francuzi powtarzają za Maurrasem, że żyją jednocześnie w kraju oficjalnym i realnym”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” Marek Jurek.
Publicysta przypomina sprawę z 27 czerwca, kiedy policjant śmiertelnie ranił młodocianego przestępcę Nahela Merzoika po czym w całej Francji miała miejsce „wielodniowa rebelia”, w której dominowali islamiści. „Zdewastowano ponad tysiąc budynków publicznych, spalono prawie sześć tysięcy samochodów i zraniono ponad siedmiuset policjantów”, wylicza.
Jurek zwraca uwagę, że władze Francji, na czele z prezydentem Macronem, natychmiast odcięły się od obwinionego policjanta Floriana Menespliera.
Wesprzyj nas już teraz!
„Aresztowano go i potępiono publicznie, nim został osądzony, choć miał za sobą nienaganną służbę, dwukrotnie był odznaczony, a przed wstąpieniem do policji służył jako żołnierz w Afganistanie. Za winnego nie uznali go jednak Francuzi”, relacjonuje były Marszałek Sejmu.
Ludzie, którzy stanęli po stronie policjanta zorganizowali zbiórkę, aby pomóc jemu i jego rodzinie, której grożono śmiercią i zmuszono do wyprowadzki. „W krótkim czasie Francuzi na pomoc dla rodziny Menesplier wpłacili ponad półtora miliona Euro”, czytamy.
„Nawet gdy władza przestaje bronić społeczeństwa, narody potrafią same rozpoznać tych, którzy bronią ich nadal”, podsumowuje Marek Jurek.
Źródło: tygodnik „Idziemy”