Czy w imię ratowania planety, cel uświęca środki? Czy nie ma znaczenia, jaką cenę ludzie w Afryce mają płacić za dobre samopoczucie niektórych ludzi w Europie i Ameryce? – zastanawia się na łamach „Rzeczpospolitej”, prof. Marek Cichocki.
Jak przekonuje były doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego, syndrom kolonializmu jest w funkcjonowaniu Zachodu wciąż żywy. „Widać go wciąż w sposobach myślenia o globalizacji, w preferowanych modelach gospodarczych, ostatnio także w kształtowanych przez Zachód politykach klimatycznych” – pisze.
Jego zdaniem, kierujące się szczytnymi hasłami ratowania planety, polityki te uznawane są przede wszystkim za narzędzie utrzymywania cywilizacyjnych i gospodarczych nierówności, w efekcie utrwalania biedy i wyzysku, blokowania dróg ekonomicznego i społecznego rozwoju.
Wesprzyj nas już teraz!
Warto również dodać, że linia podziału nie przebiega wyłącznie na granicy bogata Północ – biedne Południe. Polityki klimatyczne coraz częściej służą m.in. utrzymywaniu przewagi krajów Starej Europy nad wyrastającą konkurencją w postaci krajów Europy Środkowo-Wschodniej, których gospodarka bazuje w znacznej mierze na paliwach kopalnych.
Prof. Cichocki przyznaje, że ekokolonializm czy ekoliberalizm z trudem przebija się do zachodniej świadomości, choć problemów, które generuje nie da się już zamieść pod dywan. Zwłaszcza, jeżeli spojrzymy przez pryzmat tzw. klimatycznej sprawiedliwości.
„Może się bowiem okazać, że szczytne idee ruchów ekologicznych – zamienione przez wielki biznes w interes, a przez polityków w ideologię – będą replikować najgorsze wzorce zachodniego kolonializmu” – przekonuje prof. Cichocki.
Źródło: Rzeczpospolita
PR
Nadchodzi totalne zniewolenie?! Ta publikacja rozwieje wątpliwości – zapraszamy na konferencję