W kontekście wojny hybrydowej jaką na naszej wschodniej granicy prowadzą władze Białorusi oraz prowokowania Polski przez niejasne działania operującej u naszego sąsiada Grupy Wagnera, warto przypomnieć zbrodnie jakich podczas II wojny światowej dopuściły się na Polkach i Żydach białoruskie oddziały pomocnicze SS. Jednym z nich był, aktywnie działający na terenie białostocczyzny, białoruski batalion policji dowodzony przez zbrodniarza wojennego kapitana Jana Giełdę.
W służbie u nazistów
Białoruską Policję Pomocniczą (Schutzmannschaften) Niemcy zaczęli organizować zaraz po zajęciu przedwojennych Kresów Rzeczpospolitej, latem 1941 roku. Białorusini służący Niemcom podczas ich zbrodniczej działalności uważali, że w ten sposób uzyskają niepodległe państwo. Oczywiście okazało się to mrzonką i wielkim błędem. Białoruskie oddziały pomocnicze powstały w miastach na obszarach dawnych Kresów RP. Podporządkowane były dowództwu niemieckiej policji – głównie Gestapo i SS. Ich zadaniem była m.in. pomoc podczas likwidacji gett, ulicznych łapanek Polaków, ściganie i egzekucje Żydów oraz żołnierzy polskiego podziemia. Według ukraińskiego historyka Olega Romańko, podczas II wojny światowej w niemieckich oddziałach pomocniczych służyło około 50 tysięcy Białorusinów. Przyjrzyjmy się zbrodniczej działalności jednego z dwunastu Białoruskich Batalionów Pomocniczych.
Wesprzyj nas już teraz!
Bazę mieli w Białymstoku
Latem 1943 roku w Białymstoku pod zwierzchnictwem Gestapo zorganizowano białoruską policję pomocniczą Schutzmanschaft. Polityczny patronat nad nią objęło Białoruskie Zjednoczenie (białoruska kolaboracyjna organizacja polityczna) powstałe na bazie Komitetu Białoruskiego. Komendę nad jednostką w sile kompanii (120 – 150 osób) objął Jan Giełda. Od swoich niemieckich zwierzchników otrzymał on stopień zugfurera SS, tj. kapitana. Wszyscy białoruscy żołnierze Schutzmanschaftu nosili mundury SS, ale z innymi dystynkcjami. Składali też przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi. Skoszarowano ich przy ul. Kraszewskiego 4 w Białymstoku. Natomiast baza samochodowa tego batalionu mieściła się na zapleczu głównej siedziby gestapo przy ul. Sienkiewicza 15. Batalion ten istniał do początku roku 1944.
Likwidacja getta
Białoruski batalion policji (Schutzmannschaft ) dowodzony przez kapitana Jana Giełdę, operował na terenie dawnego województwa białostockiego. Brał udział m.in. w likwidacji białostockiego getta, co miało początek (trwało kilka dni) 16 sierpnia 1943 roku. Niedawno w Białymstoku zakończyły się uroczyste obchody 80. rocznicy tego tragicznego wydarzenia. – Będąc małym chłopcem byłem świadkiem przemarszu oddziałów niemieckich, skierowanych do likwidacji getta w Białymstoku. Był tam też oddział białoruski. Ich można było poznać, po tym, że mówili między sobą po białorusku. Mundury mieli ss-mańskie, naszywki nieco inne niż Niemcy. Karabiny zawieszali na sznurkach, a Niemcy na rzemieniach – powiedział nam Jerzy Misiukiewicz, urodzony i mieszkający w Białymstoku.
Około 30 tysięcy Żydów więzionych w getcie wywieziono koleją do niemieckich obozów koncentracyjnych m.in. na Majdanku i w Treblince. Większość ich została tam zamordowana. Pojedyncze grupki Żydów chcąc uniknąć wywiezienia do obozów zagłady, ukrywały się w różnych zakamarkach zdemolowanego getta. Zadaniem białoruskiego batalionu policji, było odszukanie ich i doprowadzenie do torowiska, gdzie czekały już na nich transporty do niemieckich obozów zagłady. Niewielka część Żydów, działająca wcześniej w konspiracji, próbowała wzniecić powstanie w getcie, jednak się to nie udało. Większość zgromadzonych na terenie getta osób miała świadomość, że powstanie byłoby samobójstwem, gdyż nie mieli oni broni.
Białorusini z Schutzmannschaft na terenie getta odnaleźli bunkier, a w nim około 70 żydowskich konspiratorów. Wszystkich rozstrzelano. Od połowy sierpnia przez następne miesiące 1943 roku oddziały niemieckie, w tym białoruski batalion pomocniczy policji, ścigali Żydów w Białymstoku i w okolicznych lasach. Kogo znaleziono, zabijano na miejscu.
Co ciekawe, niemieckim szefem ds. uzbrojenia białoruskiego batalionu Jana Giełdy był gestapowiec o nazwisku Wagner, opisany przez współczesnych mu jako „osobnik o cechach sadystycznych, który lubił znęcać się nad Żydami”.
Las w Grabówce zalany krwią bezbronnych
Dowodzony przez kapitana Jana Giełdę białoruski batalion policji (Schutzmannschaft) brał również udział w egzekucjach wykonanych na Polakach, Żydach i jeńcach rosyjskich, co miało miejsce na terenie lasu w miejscowości Grabówka koło Białegostoku. We wrześniu 2023r., po renowacji i rozbudowie, zostaną tam oddane dla zwiedzających miejsca memoratywne. Niemcy i ich pomocnicy w latach 1941-44 rozstrzelali w Grabówce około 16 tysięcy osób. W wydaniu pisma „Jedność Narodowa” (numer z roku 1946) umieszczony jest artykuł zawierający relację świadka, który widział białoruski batalion kpt. Giełdy, podczas jednej z niemieckich akcji eksterminacyjnych w Grabówce.
„To było w lipcu roku 1943. Pewnego dnia wybrałem się z kolegami do lasku na grzyby. Na wołkowyskiej szosie minął nas ciężarowy samochód, w kabinie którego siedział, poznałem go od razu, Jan Giełda, komendant białoruskiego oddziału Gestapo. Na pace było może 30 jego żołnierzy. Za nimi jechał drugi samochód z więźniami. Jego skrzynia była zakryta plandeką, ale słyszeliśmy jak więźniowie krzyczą po polsku „Ratunku. Wiozą nas rozstrzelać.” … Wycofaliśmy się do lasu w Grabówce. Położyliśmy się w krzaki, żeby nas nie zobaczyli. Byliśmy 80 metrów od miejsca egzekucji. Widzieliśmy potworny mord na bezbronnej ludności. Ciała rozstrzelanych zepchnięto do wykopanego wcześniej rowu i przysypano je ziemią” – podano w tym artykule.
Przypomnijmy, iż jedną z ofiar niemieckich egzekucji w Grabówce była Eugenia Siedzik (żołnierz AK), mama bohaterki narodowej Danki Siedzikówny ps. „Inka”. Zabito ją we wrześniu 1943 roku, a więc w okresie zbrodniczej działalności batalionu Giełdy.
Kolejne bestialstwa
Oprócz zbrodni popełnionych przez oddział Giełdy w lesie koło Grabówki, ludzie ci mają na sumieniu jeszcze inne straszne wyczyny. M.in. w okresie od maja 1943 roku do marca 1944 „szutzmani” wzięli udział w łapankach prowadzonych przez gestapo i SD w Białymstoku. W tym w sierpniu 1943 r. na terenie hal targowych, jesienią tego samego roku w rejonie ul. Sienkiewicza i Siewnej, zimą 1944 r. w północnej części miasta. 3 VI 1943 r. wspomagali Niemców przy spalenia wsi Popówka, jej 37 mieszkańców rozstrzelano następnie w Gródku. W tej grupie było 16 dzieci w wieku do 15 lat i 10 kobiet. Był to odwet za pomoc udzielaną przez mieszkańców wsi żołnierzom AK.
Siepacze Giełdy zamordowali bohaterską polską rodzinę?
Mieszkający w Białymstoku Ryszard Wiszowaty jest spokrewniony z rodziną Antoniego Wiszowatego, który wraz z żoną i co najmniej siedmiorgiem dzieci, 5 października 1943 roku zostali rozstrzelani, najpewniej w Grabówce, za ukrywanie żydowskiego znajomego o nazwisku Puszkar (był on krawcem). Ryszard Wiszowaty jest w posiadaniu relacji kobiety ze wsi Bajki – Zalesie, przez którą przejeżdżał samochód transportujący rodzinę Wiszowatych do więzienia gestapo w Białymstoku.
„Akurat przed naszym domem, samochód wiozący rodzinę Wiszowatych, popsuł się. Ja ich znałam. Dzieci Wiszowatych były bardzo głodne, to dałam im chleba i mleka. Żołnierze, którzy ich wieźli, nie protestowali. Ci żołnierze mieli trochę inne mundury niż SS – mani i rozmawiali między sobą po białorusku. To mnie trochę zdziwiło. Jak zreperowali samochód zaraz odjechali” – opowiada świadek.
Powojenne losy Giełdy
Giełda został aresztowany 29 V 1945 roku przez wiceprokuratora Specjalnego Sądu Karnego w Białymstoku. Dnia 11 VI 1945 roku przekazano go do dyspozycji białostockiego WUBP. Ówczesny zastępca szefa WUBP, krwawy mjr Eliasz Koton deklarował, że w ciągu 3 dni Giełda zostanie doprowadzony do ekspozytury sądu, ale to nie nastąpiło. Bowiem białostocki Urząd Bezpieczeństwa samowolnie wydał Jana Giełdę NKWD, zapewne na polecenie Sowietów, którzy Rusinów kolaborujących z Niemcami darzyli szczególną nienawiścią. Według wyjaśnień złożonych 30 IX 1945 roku przez Kotona, Jan Giełda został wywieziony do Grodna „na potrzeby prowadzonego tam sowieckiego śledztwa”. Do Polski już nie powrócił i jego dalsze losy są nieznane. Zapewne mogłyby na nie rzucić światło dokumenty przechowywane w rosyjskich archiwach, ale te dla Polaków są niestety niedostępne.
Adam Białous
Jak Niemcy przez lata hodowali morderców powstańców warszawskich?
Zbrodnia w Kobierzynie. Skąd wzięły się eugeniczne praktyki Niemców?