Niemcy wycofują się z energetyki atomowej i mimo kryzysu energetycznego, nie zamierzają zmieniać swoich planów. Kanclerz Olaf Scholz w odpowiedzi na apele FDP o wstrzymanie rozbiórki wygaszanych elektrowni atomowych, wyraził się dość jasno: to „padły koń, na którego nie na sensu wsiadać”.
Słowa te padły w radiu Deutschlandfunk. Kanclerz wskazał, że proces wycofywania się Niemiec z atomu już się prawnie dokonał.
Olaf Scholz był pytany o sprawę atomu, bo w piątek partia FDP, która tworzy wraz z SPD i Zielonymi rząd, zażądała od szefa rządu, by powstrzymać demontaż elektrowni atomowych. Chodziło o trzy zakłady, które wciąż jeszcze można uruchomić.
Wesprzyj nas już teraz!
Kanclerz jednak rozwiał wszelkie wątpliwości, wskazując, że energetyka jądrowa w Niemczech się skończyła i nie ma do niej powrotu. – Fakty są takie, że wraz z zakończeniem używania energii atomowej, rozpoczęła się także rozbiórka elektrowni – dodał.
Niemcy chcą do końca obecnej dekady pozyskiwać 80 procent swojej energii ze źródeł odnawialnych i inwestując w energetykę wiatrową, solarną, wodną, a także w biomasę.
Źródło: dorzeczy.pl
MA