Premier Libanu Nagib Mikati oświadczył w poniedziałek że jego rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec przystąpieniu kraju do wojny między Izraelem a palestyńskim Hamasem.
W wywiadzie dla agencji AFP premier Mikati stwierdził, że odbywa się „prawdziwy wyścig z czasem pomiędzy zawieszeniem broni w Gazie”, a możliwą „eskalacją”.
Libański urzędnik, który rozmawiał z amerykańskim dziennikiem „Washington Post” przyznał, że „w obliczu upadku państwa oraz fatalnej sytuacji gospodarczej Liban i jego ludności nie mogą sobie pozwolić na nowy konflikt”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak próby nacisku na działający w Libanie, wspierany przez Iran, Hezbollah mogą okazać się nieskuteczne. Liderzy Hezbollahu przyjmują argumenty władz Libanu, ale nie mogą „zaakceptować upadku Hamasu” – twierdzi „WP”.
Od 7 października na granicy izraelsko-libańskiej niemal codziennie dochodzi do wymiany ognia między armią izraelską a propalestyńskimi grupami zbrojnymi. Według szacunków AFP od ataku Hamasu na Izrael 7 października w wymianie ognia na granicy zginęło co najmniej 59 osób w Libanie, w większości bojownicy Hezbollahu, ale także czterech cywilów, w tym dziennikarz. W Izraelu armia poinformowała o czterech ofiarach śmiertelnych – przypomniała agencja.
Źródło: PAP
„To celowa polityka Izraela” – 17 organizacji domaga się obrony chrześcijan przed żydami