Grupa amerykańskich księży-egzorcystów sprzeciwiła się tezie-poglądowi o „bezpiecznym komunikowaniu się ze zmarłymi”. Okazją do podjęcia tego zagadnienia był artykuł zamieszczony w dzienniku „New York Post” 25 października „Jak używać tablic Ouija – twój poradnik do bezpiecznego komunikowania się ze zmarłymi”. Według księży Johna Esseffa z diecezji Scranton w Pensylwanii i Patryka, który niegdyś działał jako saper w Afganistanie, nie ma czegoś takiego jak „bezpieczny kontakt ze zmarłymi”, a takie działanie „przypomina zabawę z niewybuchem i nigdy nie ma pewności, czy nie dojdzie tam do tragedii”.
Lansowana przez gazetę tablica Ouija (nazwa pochodzi prawdopodobnie od francuskiego „oui” i niemieckiego „ja”, oznaczających „tak”) – jest deską albo planszą z umieszczonymi na niej literami i innymi znakami, które kolejno wskazywane przez osobę trzymającą wskaźnik – często jest nim odwrócony kieliszek – układają się w wyrazy tworzące odpowiedź na pytania zadawane przez uczestników seansu spirytystycznego. Dziennik podaje kilka warunków, które miałyby zapewnić bezpieczeństwo takiego wydarzenia: „Używaj Ouija tylko w grupie”, „[W rozmowie z duchami] używaj form grzecznościowych”, „Wyznacz sobie granice” i „Zachowaj nastrój pełen szacunku”.
Tymczasem ks. J. Esseff i inni egzorcyści na łamach „National Catholic Register” podkreślili, że „komunikowanie się za pomocą tablic Ouija jest nawiązaniem kontaktu nie z życzliwymi nam zmarłymi, ale raczej ze złym duchem, co zawsze kończy się ludzkim cierpieniem”.
Wesprzyj nas już teraz!
Autorzy przypomnieli, iż nekromancja, czyli przyzywanie przez czarownika duchów osób zmarłych, jest grzechem (por. Księga Kapłańska 19, 31). „Jako egzorcyści pomagamy ludziom, którzy zetknęli się z działalnością demonów. Nie ma w tym nic pozytywnego ani śmiesznego – jest wręcz odwrotnie. Otwarcie drzwi duszy na poczynania demonów może wpływać negatywnie zarówno na daną osobę, jak i na miejsce jej pobytu. Oglądamy filmy o domach nawiedzonych przez złe duchy. Takie rzeczy dzieją się naprawdę: demony mogą wyrazić swoją obecność przez różne wyobrażenia, obrazy, poruszenia rzeczy, fizyczne uciskanie ciała, a nawet atak fizyczny, tak jakby to czynił jakiś zazdrosny człowiek”, czytamy w tekście.
Podane przez amerykański dziennik warunki „bezpiecznego seansu” nie zapewniają żadnego bezpieczeństwa. Sugerowane „działanie w grupie” – co miałoby chronić przed problemami typu emocjonalnego – może okazać się „fałszywym poczuciem wspólnoty”. Nie można też grzecznie powiedzieć demonowi „do widzenia”, bo w tej dziedzinie nie ma czegoś takiego jak grzeczność – napisał ks. Esseff. Podał tu przykłady młodego człowieka, który po doświadczeniach z Ouija obudził się nazajutrz z ranami na plecach. – Na szczęście wykazał się mądrością duchową i poprosił księdza o spowiedź. Nasz Pan pokazał mu, jak poważny jest to problem, że diabeł nigdy nie mówi „do widzenia”. Dlatego tez uważam, że jedna uczciwa spowiedź znaczy więcej niż 100 egzorcyzmów – tłumaczy egzorcysta.
Niearealne jest także proponowane przez gazetę wyznaczanie granic (w kontaktach ze światem duchowym). Według ks. Patryka „wyznaczanie granic demonom przypomina przybijanie gwoździem do drzewa jakiejś galarety. Zamiast przekraczania granic w świecie duchowym, wyznaczonych nam przez Boga, polecam modlitwę za zmarłych i odprawienie w tej intencji Mszy świętej, aby mogli oni osiągnąć niebo, jeśli jeszcze tam nie dotarli. Ważna jest też częsta modlitwa do Anioła Stróża”.
Źródło: KAI
TATUAŻ i DEMON. TATUOWANIE CIAŁA TO ZAGROŻENIE DUCHOWE? Grzegorz Kasjaniuk i Łukasz Karpiel