9 listopada 2023

Fałszywy spokój. Polscy delegaci na Synod nie dostrzegają gwałtownych zmian?

(PAP/Albert Zawada)

W ciągu ostatnich tygodni dokonanych zostało w Kościele więcej głębokich zmian, niż przez wcześniejszych lat. Dotyczy to takich spraw jak homo- i transseksualizm, rozwody czy istota i zadania teologii. A jednak polscy delegaci na Synod o Synodalności przekonują, że nic się nie dzieje. Dlaczego?

Arcybiskupi Stanisław Gądecki i Adrian Galbas oraz prof. Aleksander Bańka wrócili z Synodu o Synodalności w Rzymie. Przekonują, że na zgromadzeniu we Wiecznym Mieście nie podjęto żadnych rewolucyjnych decyzji. Przewodniczący KEP mówi, że o ile możliwe są zmiany duszpasterskie, to doktryna musi pozostać jednolita. Metropolita Katowic twierdzi z kolei, że „wystraszeni mogą się uspokoić”, bo nie stało się nic złego. Aleksander Bańka głosi, że nie należy już dłużej „drżeć o doktrynę”, ale trzeba nauczyć się być „Kościołem synodalnym”. Nie chcę używać wyrażenia „propaganda sukcesu”, bo zwłaszcza w odniesieniu do stanowiska abp. Gądeckiego byłoby głęboko niewłaściwe. Przestrzegam jednak wszystkich katolików przed przyjmowaniem optymistycznej postawy. W ciągu minionych tygodni w Kościele zmieniło się bowiem bardzo, bardzo wiele – i nie mogą tego ukryć niczyje zapewnienia.

Wynika to w części z samej treści finalnego dokumentu synodalnego. Tekst przewiduje na przykład możliwość wprowadzania zmian w katolickiej antropologii. To bardzo poważne stwierdzenia. Z wielkim zadowoleniem to sformułowanie dokumentu przyjęli tak skrajnie postępowi ludzie Kościoła jak szef Episkopatu Niemiec bp Georg Bätzing, biskup San Diego kard. Robert McElroy czy były szef „La Civiltà Cattolica” o. Antonio Spadaro SJ. We wskazanych słowach widzą prostą drogę do zrealizowania agendy scalającej nauczanie Kościoła z ideałami rewolucji seksualnej. Polscy biskupi i prof. Bańka przekonują jednak, że nie ma powodów do obaw – ich zdaniem „trudno zrozumieć” radość biskupa Bätzinga (abp Gądecki), a na postulaty niemieckiej drogi synodalnej „nie ma zgody” (prof. Bańka).

Wesprzyj nas już teraz!

Niestety, to nieprawda, choć po prawdzie… Synod o Synodalności faktycznie nie musi przyjmować tych postulatów. To po prostu niepotrzebne, bo one już są realizowane przez Ojca Świętego oraz prefekta Dykasterii Nauki Wiary. Tak naprawdę to nie proces synodalny jest miejscem dokonywania realnych zmian. Pokazały to ostatnie tygodnie.

Na portalu PCh24.pl pisaliśmy o tym wielokrotnie, dlatego tutaj przedstawię tylko punktowo listę głęboko rewolucyjnych zmian, jakie dokonane zostały przez tandem Franciszek-Fernández:

3 października papież udzielił odpowiedzi na dubia pięciu kardynałów; zapytany o błogosławienie par homoseksualnych ostatecznie pozostawił decyzję „rozeznaniu duszpasterskiemu”;

4 października kard. Fernández udzielił odpowiedzi na dubia kard. Dominika Duki; zapytany o udzielanie Komunii św. rozwodnikom w powtórnych związkach pozostawił decyzję sumieniu danej osoby, wskazując, że po Amoris laetitia jest zasadniczo możliwe przyjmowanie sakramentów nawet jeżeli rozwodnik żyje z nowym partnerem jak mąż z żoną. Dokument został zaakceptowany przez Franciszka;

31 października papież podpisał dokument sporządzony przez kard. Fernándeza, który stanowi odpowiedź na dubia biskupa José Negri z Brazylii. Biskup pytał, czy wolno jest chrzcić dzieci par homoseksualnych, na co Fernández odpowiedział z pewnym sceptycyzmem, ale… ostatecznie odwołując się do kryterium „rozeznania duszpasterskiego”. To samo kryterium ma zostać zastosowane w przypadku zostawania rodzicami chrzestnymi przez osoby homo- lub transseksualne. Nie ma też według Fernándeza przeszkód, by homo- i transseksualiści byli świadkami sakramentu małżeństwa. Wreszcie osoby transseksualne mogą otrzymywać chrzest. Dokument został zaakceptowany przez Franciszka;

1 listopada papież ogłosił motu proprio Ad promovendam theologiam, w którym ogłasza – to pojęcia zaczerpnięte z tekstu – „rewolucję kulturową” i „zmianę paradygmatu” w teologii. Całość sprowadza się do relatywizacji norm ogólnych – teologia ma skupiać się na „konkrecie życia”.

Czy Synod o Synodalności jest jeszcze w ogóle do czegoś potrzebny? Oczywiście, nie: główne idee niemieckiej Drogi Synodalnej, przynajmniej w obszarze moralności, są po prostu uregulowane wytycznymi papieża i kard. Fernándeza. Stąd próby „uspokajania” polskich katolików i przekonywania ich, że „nic się nie dzieje”, jak czynią zwłaszcza abp Adrian Galbas oraz prof. Aleksander Bańka, są nie tylko niewiarygodne, ale wręcz głęboko szkodliwe; wzywają bowiem do fałszywego spokoju. Nie ma dziś miejsca na taki spokój, bo na skutek tych kilku dokumentów opublikowanych wokoło Synodu o Synodalności sytuacja faktycznie głęboko się zmienia.

Pierwszy przykład: w 2018 roku Konferencja Episkopatu Polski ogłosiła wytyczne do Amoris laetitia dotyczące kwestii Komunii św. dla rozwodników. Wytyczne zostały utrzymane w duchu Familiaris consortio św. Jana Pawła II. Jednak odpowiedzi kard. Fernándeza na dubia kard. Duki są jednoznaczne: polskie wytyczne błędnie odczytują Amoris laetitia, bo Franciszek oczekuje innych rozwiązań. Jest zatem zmiana – czy jej nie ma?

Drugi przykład: bez szumnej „zmiany doktrynalnej” wprowadzona została de facto zgoda na błogosławienie par homoseksualnych. Przypominam, że od września 2022 roku takie błogosławieństwa są normą określoną przez wytyczne biskupów Belgii. Pod koniec sierpnia w liście do diecezjan zezwolił na nie metropolita Berlina. Już w listopadzie zrobił to biskup Spiry. Mamy do czynienia z bardzo konkretną zmianą, na skutek której obiektywnie grzeszne związki otrzymują błogosławieństwo w imię Boże. Dzieje się to z powołaniem na dokumenty papieża (od Amoris laetitia po odpowiedź na dubia pięciu kardynałów). Skoro biskupi podejmują takie decyzje, to zmiana jest – czy nie?

Zmian już teraz jest mnóstwo, ale proces rewolucyjny dopiero się zaczyna. Motu proprio Ad theologiam promovendam przewidując faktyczne odejście od normy ogólnej na rzecz teologii konkretu życia otwiera drogę do najrozmaitszych „kreatywnych rozwiązań duszpasterskich”, które będą stanowić całkowite i jednoznaczne zerwanie z dotychczasowym nauczaniem Kościoła. Jest to czytelne i jasne dla każdego, kto zna dyskusję prowadzoną w Kościele na temat teologii moralnej. Ad theologiam promovendam stanowi tak naprawdę formalne zaprzeczenie encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II, w której papież Wojtyła pisał o istnieniu czynów obiektywnie złych. Przypomnę, że kard. Fernández krótko po objęciu urzędu zapowiedział, że Kościołowi jest potrzebny dokument, który zmieni spojrzenie na kwestie podjęte przez Veritatis splendor. Ad theologiam promovendam jest właśnie tym dokumentem.

Na koniec wrócę jeszcze do samego Synodu o Synodalności. Jak pisałem w niedawnym tekście na łamach PCh24.pl, w dokumencie finalnym znalazły się słowa mówiące o prawnokanonicznym ugruntowaniu kontynentalnych gremiów synodalnych. Innymi słowy rzymskie zgromadzenie kontynentalne podjęło wstępną decyzję o utworzeniu nowych ciał (lub przekształceniu już istniejących, jak CCEE – Rada Konferencji Episkopatów Europy), które mają być złożone zarówno z biskupów jak i osób świeckich, a które mają przejąć większą odpowiedzialność za kształtowanie katolicyzmu w całej Europie. Trudno w tej chwili przewidywać konkretną decyzyjność tych gremiów, ale zwracam uwagę na fakt o doniosłym znaczeniu: równolegle do synodalnych gremiów europejskich postępuje proces centralizacji struktur Unii Europejskiej, do tego stopnia, że rosnąca liczba komentatorów mówi o powolnym, acz nieubłaganym konstruowaniu europejskiego państwa pod ścisłym nadzorem urzędników w Brukseli. W tym kontekście politycznym synodalna struktura europejska stanie się wyjątkowo groźnym narzędziem, które może być używane do skutecznego pozbawiania polskiego katolicyzmu jego specyfiki i tożsamości, mającym ustąpić nowej europejskiej tożsamości liberalnego chrześcijaństwa.

Przykro to stwierdzić, ale pragnę ostrzec czytelników: nie dajmy się zwieść narracji mówiącej o rzekomej stabilności kościelnej doktryny i moralności. Zmiany już się dokonują, z gwałtownością, którą można porównać jedynie z bezpośrednim okresem posoborowym. O ile po II Soborze Watykańskim przekształceniom ulegała głównie liturgia, teraz ulega im „praktyka duszpasterska”. To ma swoje głębokie konsekwencje doktrynalne i moralne. Kościół, w którym para homoseksualna otrzymuje od kapłana błogosławieństwo, a następnie przynosi do chrztu dziecko poczęte z in vitro i zakupione od surogatki – to nie jest Kościół z koszmarów tradycjonalisty. To Kościół, który w Europie, Ameryce Łacińskiej i USA już lokalnie istnieje – i ma ugruntowanie w wymienionych wcześniej dokumentach Franciszka i kard. Fernándeza.

Jeżeli w tym stanie rzeczy ktoś wzywa do spokoju i zapewnia, że nic się nie dzieje, bo na Synodzie o Synodalności panował atmosfera zgodnej współpracy, to… Pozostawię to bez dalszego komentarza.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(40)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram