10 listopada przywódcy kościołów chrześcijańskich ogłosili w Jerozolimie, że w tym roku nie będzie żadnych uroczystości bożonarodzeniowych. „Pomimo naszych wielokrotnych wezwań do humanitarnego zawieszenia broni i zaprzestania przemocy, wojna trwa nadal” – napisano w oświadczeniu, wskazując, że trudno celebrować Boże Narodzenie w obliczu tysięcy niewinnych ofiar i zniszczeń wojennych.
Betlejem, które bardzo ucierpiało w związku z lockdownami i ograniczeniem turystyki, obecnie doświadcza kolejnego załamania spowodowanego wojną Hamasu z Izraelem.
Franciszkański proboszcz Kościoła katolickiego w Betlejem, o. Ramsi Asakriech zapowiedział, że „Msze i modlitwy będą kontynuowane, ponieważ myślę, że będą bardziej potrzebne niż kiedykolwiek, ale nie uczty i śpiewy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jordański kapłan wskazał, iż bez świateł, dekoracji, a nade wszystko licznych turystów świętowanie Narodzenia Pańskiego będzie trudniejsze dla wielu Palestyńczyków zmagających się z bezrobociem. Jeszcze przed wybuchem wojny, stopa bezrobocia wśród Arabów wyniosła 20 proc., a teraz gwałtownie wzrosła.
Droga z Jerozolimy do Betlejem, licząca zaledwie 10 kilometrów, została odcięta przez siły izraelskie 7 października, tuż po ataku Hamasu. By dotrzeć do Bazyliki Narodzenia Pańskiego trzeba pokonać dwukrotnie większą odległość i przejść od południa przez wojskowy punkt kontrolny. Część mieszkańców Betlejem i okolicznych wsi do niedawna jeździli do pracy w Jerozolimie dzięki specjalnym pozwoleniom. Jak można się domyślić, obecnie kontrole są bardziej rygorystyczne.
W Palestynie żyje około 50 tys. chrześcijan, co stanowi około 1proc. populacji. Można ich spotkać przede wszystkim w Betlejem, Ramallah i Jerozolimie, a niektórych także w Gazie. Połowę stanowią prawosławni wyznawcy, a około 40 proc. to katolicy.
„El Pais” donosi, że „blokada nałożona przez Izrael na Palestyńczyków 7 października paradoksalnie podwoiła liczbę lokalnych parafian uczestniczących w nabożeństwach w Bazylice Narodzenia Pańskiego”.
Źródło: English.elpais.com
AS