Rok 2024 ma być kolejnym trudnym rokiem dla europejskiej gospodarki z powodu wysokiego zadłużenia, spadku obrotów w handlu międzynarodowym i utrzymującej się inflacji. W przyszłym roku ma wzrosnąć bezrobocie.
W listopadzie Komisja Europejska zmieniła prognozy na bardziej pesymistyczne, spodziewając się wzrostu PKB na poziomie 0.6 proc. w porównaniu do perspektywy majowej 1.1 proc.
Główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju uważa, że „Powolny wzrost i utrzymująca się inflacja bazowa zdecydowanie stanowią część jego prognozy dla strefy euro na najbliższe kilka lat”.
Wesprzyj nas już teraz!
Yiannis Koutelidakis, ekonomista z Londynu sugeruje utrzymywanie się recesji przez wiele lat. Podobnie uważa Nicolas Tremel z firmy Macrobond Financial z Londynu. Dodał on, że spodziewa się także wzrostu bezrobocia.
Europejski Bank Centralny pod koniec listopada zaznaczył, że znacznie spadała akcja kredytowa dla przedsiębiorców w październiku, co miało miejsce po raz pierwszy od 2015 r.
Generalnie, spowolnienie w strefie euro, zwłaszcza trudności gospodarki niemieckiej i francuskiej pogrążają ekonomię europejską. Państwa strefy odnotowują coraz mniej wpływów z podatków, jednocześnie zobowiązane są do spłaty coraz wyższych odsetek z tytułu obsługi największego od czasów wojny zadłużenia publicznego wygenerowanego na eko-cyfrową transformację. Jest coraz mniej środków na pomoc konsumentom i przedsiębiorcom.
Na to nakłada się konkurencja Chin i USA w handlu międzynarodowym oraz słaba koniunktura na rynkach międzynarodowych, od których uzależniony jest europejski eksport.
Są problemy z rynkiem pracy. Z jednej strony mamy starzejące się społeczeństwo, z drugiej ściągnięto na kontynent miliony niewykwalifikowanych osób i obecnie brakuje fachowców.
Prezes EBC Christine Lagarde powiedziała na początku listopada, że bank nie obniży stóp procentowych przynajmniej w „najbliższych kilku kwartałach”. Jednak spekuluje się, że szefowa EBC zmieni zdanie po reakcji USA.
Nie są też dobre perspektywy na zawarcie porozumienia handlowego między UE a MERCOSUR. Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva wraz z kanclerzem Niemiec Olaferm Scholzem próbują uratować umowę handlową między UE a MERCOSUREM (Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Paragwaj), nad którą pracowano od 20 lat. W Brukseli liczono, że uda się ją podpisać 7 grudnia.
Jednak ustępujący prezydent Argentyny Alberto Fernández zamknął tę szansę, potwierdzając publicznie w zeszłą niedzielę, że nie podpisze umowy. Zaznaczył, że jest ona korzystna dla eksportu wyrobów przemysłowych z UE i zbyt restrykcyjna dla eksportu produktów rolnych z Ameryki Południowej.
Jeśli porozumienie nie zostanie zawarte przed końcem roku, unijni dyplomaci i urzędnicy obawiają się, że ostatecznie umowa zostanie zamrożona na długie lata. Liczą więc, że nowy rząd Argentyny zmieni zdanie i dlatego kanclerz Scholz stale pozostaje w kontakcie z argentyńskimi władzami.
Jednak, w tym samym czasie prezydent Francji Emmanuel Macron w sobotę twierdził, że umowa jest sprzeczna z interesami francuskich i unijnych rolników. I nie udało się jej poprawić w ciągu ostatnich 20 lat. Umowa z MERCOSUR miała być przeciwwagą dla handlu z Chinami
Źródło: brusselssignal.eu, politico.eu
AS
Jeszcze więcej OZE, mniej mięsa i… własności. W Dubaju rusza szczyt klimatyczny COP28