„Wielkiej wagi decyzje czekają niebawem prawodawców amerykańskiego stanu Colorado. Będą tam głosowane projekty ustaw zakazujących fatfobii. Termin ten oznacza dyskryminację osób otyłych, podobno powszechnie występującą w amerykańskich szkołach i miejscach pracy”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Dariusz Wieromiejczyk.
Publicysta przytacza dane, z których wynika, że 39,6 proc. Amerykanów jest „chorobliwie otyłych”, a drugie tyle cierpi na nadwagę. „Jest to najwyższy wynik na świecie – czyniący Stany Zjednoczone bezkonkurencyjnym, światowym liderem w tej nieprzynoszącej prestiżu dziedzinie”, zauważa.
Jako pierwszy zakaz „fatfobii” wprowadził stan Nowy Jork. Oprócz Colorado w jego ślady chcą pójść również kolejne obszary w których rządzą Demokraci. Co ciekawe nadwaga i otyłość mają zostać również wpisane na listę „cech chronionych” („protected characteristics”) także na poziomie prawa federalnego. Dziś należą do nich rasa i „gender” obywateli.
Wesprzyj nas już teraz!
„Amerykańska armia od lat skarży się na coraz mniejszą liczbę zdrowych, nieobciążonych otyłością rekrutów. Zgodnie z obowiązującymi już w Nowym Jorku przepisami firmy nie mogą dyscyplinować pracowników ze względu na ich wagę i wynikający z niej brak sprawności fizycznej. Głośna była sprawa o dyskryminację, którą wytoczyła pracodawcy puszysta lekarz pogotowia ratunkowego, zwolniona z powodu niemożności ustania na własnych nogach odpowiednio długo, by wykonać ujęte procedurami medycznymi czynności”, podsumowuje Dariusz Wieromiejczyk.
Oczywiście nie zawsze otyłość wynika z faktu, że ktoś ma tendencję do nieumiarkowania w jedzeniu wysokokalorycznych fast foodów i piciu napojów składających się praktycznie tylko z zabarwionej wody i cukru. Zdarza się, że otyłość albo została przekazana w genach, albo jest pokłosiem innej choroby. Wątpliwe jednak, żeby Demokraci w USA tworząc nowe przepisy chcieli walczyć z dyskryminacją osób chorych. Wszystko wskazuje na to, że w ramach budowy „nowego, wspaniałego świata” chcą oni zideologizować wszystko, łącznie ze złymi nawykami żywieniowymi.
Niewątpliwie duży wpływ na taki stan rzeczy mają kolejne kampanie koncernów farmaceutycznych, które oferują „magiczne środki” dla otyłych pod hasłem: „Jedz, ile chcesz, bo wystarczy, że weźmiesz nasz suplement i natychmiast schudniesz bez żadnego wysiłku, bez odstawienia hamburgera na rzecz marchewki”. Tylko czekać aż zostaną wprowadzone „parytety dla otyłych”, np. tak jak wskazał wyżej Dariusz Wieromiejczyk – 30 proc. żołnierzy, policjantów, lekarzy musi być otyłych, bo inaczej będziemy mieli do czynienia z dyskryminacją i „fatfobią”.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG