„Sejmowa szarża posła Grzegorza Brauna, który z gaśnicą w ręku ruszył na chanukowy świecznik, przypomniała, jak nieprzewidywalną partią jest Konfederacja”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Piotr Semka.
Publicysta przypomina wpis w mediach społecznościowych Krzysztofa Bosaka opublikowany dzień przed akcją Grzegorza Brauna. „Na nowej opozycji rysują się dwa style: spokojnej, merytorycznej opozycji Konfederacji, stojącej na gruncie wyrazistych idei prawicowo-wolnościowych, narodowych i konserwatywnych […]”, napisał wicemarszałek Sejmu.
W dalszej części wpisu Bosak piętnował „agresywną opozycję PiS zaczynającą się od pomówień o agenturalność, ciągłego obrażania się, mieszającą lewicowe pomysły gospodarcze i próbującą udawać progresywizm, aby zatrzeć wrażenie partii odchodzącej w przeszłość”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Te dwa kierunki pokazują punkt startowy dalszej rywalizacji o serca i umysły prawicowych wyborców”, puentował polityk Konfederacji.
Semka zwraca uwagę, że zaledwie kilkanaście godzin później niewiele z tej pewności siebie widać było w działaniach Konfederacji.
„Jej liderzy długo nie wiedzieli, jak odnieść się do wyczynów swego kolegi. Krzysztof Bosak, jako prowadzący obrady Sejmu 12 grudnia, najpierw pozwolił Braunowi na wygłaszanie z trybuny Sejmu tyrad o satanistycznym charakterze Chanuki, a potem rejterował przed dziennikarzami. Rzecznik Konfederacji potępiła w imieniu klubu zachowanie Brauna, ale jednocześnie ogłosiła, że heca z gaśnicą była happeningiem artysty. A Klub Konfederacji zawiesił Brauna, ale nie spieszy się z decyzją, co ze swoim happenerskim kolegą zrobić. Szybko okazało się, że wymarzony przez Bosaka status Konfederacji jako spokojnej, merytorycznej opozycji jest bardzo kruchy”, relacjonuje publicysta.
„Stałym przekleństwem konfederatów staje się niezdolność do odklejenia się od prawicowego oszołomstwa. Najpierw w wykonaniu Janusza Korwin-Mikkego, a teraz Grzegorza Brauna. Ci nieprzewidywalni politycy przynoszą konfederatom rozpoznawalność, ale potem stają się w polityce kulą u nogi”, podsumowuje Piotr Semka.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG