Kiedy mówimy o masonerii, lepiej jest stronić od pewnych sensacji, które nie są łatwe do zweryfikowania i potwierdzenia, jak na przykład ta, że ktoś składa pokłon Lucyferowi. O wiele łatwiej powiedzieć, że masoneria to projekt lucyferyczny, bo jego orientacja w oderwaniu od obiektywnego porządku Bożego jest z natury rzeczy lucyferyczna – mówi w rozmowie z PCh24.pl dr Wojciech Golonka (Instytut Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum).
Szanowny Panie doktorze, gdyby miał Pan wskazać największe, najbardziej jaskrawe, najistotniejsze różnice między masonami z XVIII wieku, a współczesnymi masonami, to co by to było?
Masoneria w XVIII wieku działała jako organizacja budząca zainteresowanie sporej części ówczesnych elit. Uważano wręcz, iż wypada należeć do masonerii, organizacji o szyldzie „filantropijnym”. Ten szyld jest obecny również i dzisiaj, choć dziś bardziej widziałbym w przynależności do masonerii trampolinę do kariery, podczas gdy w wieku XVIII był to w dużej mierze snobizm, wabiący także „światowych” katolików.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie, po wszystkich potępieniach masonerii przez papieży, przynależność praktykującego katolika do masonerii jest o wiele mniej oczywista i to pomimo faktu, że niejednokrotnie niektórzy hierarchowie w ostatniej dekadzie rozmywali niekompatybilność bycia katolikiem i masonem.
Warto jednak zaznaczyć, że gdy chodzi o ogólny, gruntowny ideał, to nic się nie zmieniło na przestrzeni ponad 200 lat. Masoneria chce zbudować świat całkowicie antropocentryczny, oparty wyłącznie o wolę człowieka niepodporządkowanego pryncypialnie de facto czemukolwiek.
Owszem, mason XVIII-wieczny być może nie był w stanie wyciągnąć wszystkich konkluzji ze swojej działalności; być może nie potrafiłby on sobie wyobrazić współczesnego świata ze wszystkimi przemianami obyczajowymi i społecznościowymi; być może przeraziłby się widząc pewne konsekwencje swoich ówczesnych działań, ale raz jeszcze podkreślam – ogólna zasada jest taka sama, czyli budowa świata opartego nie o wyraźny porządek natury ani tym bardziej o objawione Prawo Boże, tylko budowa świata, którego porządek społeczny jest skupiony wyłącznie na woli człowieka.
Być może XVIII-wieczni masoni uznawali pewien obiektywizm prawa naturalnego, ale mimo wszystko przeważał u nich antropocentryzm. Summa summarum niezależnie od tego, czy masoneria to artykułuje wprost czy nie, jej wizja państwa i świata koliduje wprost z porządkiem chrześcijańskim. Jeżeli cywilizacja chrześcijańska zakładała, iż porządek polityczny uwzględnia konsekwencje objawienia, Dekalogu itd., to siłą rzeczy przebudowanie społeczeństwa na model antropocentryczny oznacza odejście, tudzież likwidację dorobku cywilizacji chrześcijańskiej, który może pozostać co najwyżej w wymiarze spuścizny czysto kulturowej, mniej lub bardziej tolerowanej (dziś znacznie mniej niż bardziej), ale z pewnością nie jako zasadniczy element tożsamościowy.
Dlaczego najważniejsze dla masonerii jest obalenie Kościoła i porządku zbudowanego przez cywilizację chrześcijańską? Przecież do masonerii należało i należy wielu wpływowych katolików, wielu kapłanów, a nawet biskupów, którzy mówili o tym wprost, którzy się tym wręcz chwalili i szczycili.
Problem jest następujący: papieże potępili masonerię, ponieważ było to tajne zgromadzenie, a więc nie można poznać wprost jego celów. To po pierwsze. Po drugie: rzeczywistym celem masonerii na tyle, na ile można było to wywnioskować było i jest obalenie porządku chrześcijańskiego i Kościoła w sferze doczesnej.
Już sam fakt, że masoneria jest tajnym zgromadzeniem, które ma swoje rytuały jest z perspektywy nauki Kościoła nie do przyjęcia, ale i także z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, albowiem tajne stowarzyszenia to państwo w państwie, słynny, ale jakże realny „deep state”. Masoni do tego charakteru skrytości podchodzą bardzo poważnie. Dla przypomnienia: jakiś czas temu podczas jednego z masońskich rytuałów inicjacji w Nowym Jorku został zamordowany człowiek. Dlaczego tak się stało? Bo, jakkolwiek to nie zabrzmi, nie przeszedł on rytuału dochowywania tajemnicy. W ramach takiego rytuału strzelano do osoby przechodzącej masońską inicjację. To miała być symulacja strzału, tyle że okazała się, że broń była nabita a koniec końców ten człowiek został zastrzelony. Czy było to przypadkowe, czy celowe tego nie wiem, ale w świat poszedł jasny sygnał: mason ma dochować tajemnicy pod groźbą śmierci. Nie dochowa tajemnicy to zostanie zlikwidowany przez samą masonerię – to jest symbolika tego rytuału.
Wróćmy jeszcze na moment do tajności masonerii. Jeśli kieruje się ona taką zasadą to jednocześnie trzeba wysunąć wniosek, że niektórzy członkowie są lepiej wtajemniczeni, a niektórzy gorzej i w związku z tym nie zdają sobie sprawy z tego, jakie mogą być najwyższe cele działania takiej organizacji. Mniej wtajemniczeni, mówiąc brutalnie, często służą za pożytecznych idiotów. Ale bycie pożytecznym idiotą nie zwalnia z pewnych skutków prawnych. Powiedział Pan, że do masonerii przynależą katolicy, kapłani, a nawet biskupi. Otóż nie! Nie przynależą, bo z miejsca zaciągają na siebie ekskomunikę, czyli zostają odcięci od społeczności wiernych Kościoła. Co najwyżej może im się wydawać, że są katolikami, ale formalnie nimi nie są.
Wracając do elementu walki masonerii z Kościołem: jest wystarczająco dużo źródeł, publikacji masońskich, w których jest mowa wprost o przebudowaniu świata i odejściu od cywilizacji chrześcijańskiej i nie można mieć żadnych wątpliwości, jaki jest ostateczny cel masonerii. Ten cel ma typowo lucyferyczny aspekt i nie jest to żadna złośliwość, teoria spiskowa czy nadużycie z mojej strony. To Lucyfer był pierwszym umysłem, który postanowił budować jakiś doczesny porządek w oderwaniu od Boga, a w oparciu wyłącznie o samego siebie, i w takim porządku znaleźć swą doskonałość. Budowanie porządku doczesnego świata w totalnej abstrakcji, totalnym zaprzeczeniu Boga jest projektem lucyferycznym i dlatego jest to projekt nie do pogodzenia z religią katolicką. A pamiętajmy, że „anioł niosący światło”, to jest Lucyfer, to typowo masoński symbol.
Jak to jest z tymi stopniami wtajemniczenia w masonerii? Jedni twierdzą, że jest ich trzydzieści kilka, inni że siedem, a jeszcze inni, że sto pięćdziesiąt. Jedni twierdzą, że na ostatnim stopniu wtajemniczenia trzeba oddać pokłon Lucyferowi, inni że trzeba przejść na islam. Kto wymyśla takie teorie i czemu mają one służyć? A może to sami masoni rozpuszczają po świecie totalną dezinformację, żeby nikt nie wiedział, jaka jest prawda i żeby sprowadzić dyskusję o masonerii do kwestii pobocznych, a nie meritum?
Jest wielki problem z wiarygodnością w tej kwestii, ale nie tylko w tej. We Francji żyje ksiądz Michel Vion, który ma obecnie niecałe 80 lat. W przeszłości był on pastorem protestanckim jak i masonem. Tego typu ludzie czasem nawracają się i wstępują do Kościoła katolickiego. Ks. Vion opuścił Wielką Lożę we Francji, w której otrzymał 31. stopień wtajemniczenia, a następnie przedstawił światu swoje świadectwo o masońskich procedurach, inicjacjach, kolejnych stopniach wtajemniczenia. Są więc ludzie – byli masoni, którzy nawracają się na wiarę w Chrystusa i mówią nam, jak wygląda masoneria od wewnątrz.
Ale moim zdaniem, kiedy mówimy o masonerii, lepiej jest stronić od pewnych sensacji, które nie są łatwe do zweryfikowania i potwierdzenia, jak na przykład ta, że ktoś składa pokłon Lucyferowi. O wiele łatwiej powiedzieć, że masoneria to projekt lucyferyczny, bo jego orientacja w oderwaniu od obiektywnego porządku Bożego jest z natury rzeczy lucyferyczna. To nie wymaga dowodu, bo to fakt, natomiast to, czy ktoś oddaje pokłon Lucyferowi… Ja nie mam możliwości zweryfikowania takiego twierdzenia i chyba nikt poza samymi masonami nie może tego potwierdzić bądź temu zaprzeczyć. Moim zdaniem to jest jednak nieistotne dla naszych rozważań, ponieważ w ten sposób skupia się uwagę na wątkach sensacyjnych odwracając uwagę od meritum: istnieje potężna organizacja mająca ponadnarodowe powiązania, która jest w stanie wpływać na ustawodawstwo konkretnych państw, co z kolei powoduje erozję naszej cywilizacji, w kierunku, o którym wspomniałem.
W momencie, kiedy skupiamy się na tym, czy na 31., czy na 33. stopniu wtajemniczenia przechodzi się na islam odchodzimy od tego, co jest najistotniejsze. Wewnętrzne procedury masonów są po pierwsze trudne do udowodnienia, a po drugie, powtarzam raz jeszcze – ma to odwracać naszą uwagę. Papiestwo nie dlatego potępiło masonerię, że ktoś oddaje cześć szatanowi, tylko dlatego, że ten projekt ma konkretne cele i prowadzi do konkretnych skutków, a w praktyce jak i w założeniach ten projekt zwalcza Kościół katolicki i wpływ Kościoła na społeczeństwo.
Wiele się mówi o rozdziale państwa i Kościoła. Bardzo często ci, którzy rzucają takie hasło popierają jednak cudzołożny związek państwa z masonerią. Można powiedzieć, że masoneria jest w pewnym sensie kontr-Kościołem niezależnie od tego, czy jej członkowie zdają sobie z tego sprawę, czy nie. Masoneria to „świecki kościół”, który rości sobie prawo do budowy nowego społeczeństwa bez Stwórcy; to o wiele istotniejsze w tej kwestii, niż ewentualne ciekawostki dotyczące stopni przynależności do masonerii.
Dlaczego francuskie loże masońskie cieszą się tak dużym zainteresowaniem u polskich wolnomularzy? Przecież nie starczyłoby nam czasu, gdybyśmy zaczęli wymieniać Polaków, którzy zaliczyli „inicjację” właśnie u francuskich masonów…
W XVIII wieku polskie elity były całkowicie zwrócone na Paryż. Nasza młodzież w rodzinach arystokratycznych mówiła do siebie po francusku; było w tym wyrachowanie jak i snobizm.
XVIII-wieczne powiązania Warszawy z Paryżem skutkowały powiązaniami z lożami francuskimi. Następnie mamy okres napoleoński, kiedy Bonaparte roznosi na bagnetach po całej Europie swój Kodeks Cywilny, a w Polsce był postrzegany jako główny sojusznik w walce o niepodległość. To, że zostaliśmy cynicznie zinstrumentalizowani w jego rozgrywce nie miało wówczas dla naszych elit znaczenia, ponieważ Polska była maksymalnie zwrócona na Francję. Sama Rewolucja francuska była postrzegana jako okazja do osłabienia naszych zaborców, więc można powiedzieć, że wpływy masonerii w Polsce były jak najbardziej właśnie znad Sekwany. To nie znaczy, że później, w ramach na przykład zaboru pruskiego nie powstawały inne loże mające orientację na Berlin, bo i takie powstawały, ale pierwotnie to wpływy francuskie były zdaje się najsilniejsze.
Zresztą i podobnie było w XX wieku, kiedy za czasów komuny emigracja intelektualistów obierała za swój cel Francję, i tam mogły zachodzić kolejne powiązania z masonerią.
Oczywiście, są różne gałęzie masonerii, które są nawet mniej lub bardziej masońskie. Niektórzy ludzie podchodzą bowiem do masonerii jak do jakiegoś elitarnego klubu, gdzie można się spotkać, zapalić cygaro, napić koniaku i porozmawiać o „sprawach ważnych”. Choć tacy ludzie albo udają, że nie wiedzą do jakiej organizacji należą, albo im to nie przeszkadza.
Przy czym, gdyby zapytał mnie Pan, czym różni się np. Polska Masoneria Narodowa od francuskiego Wielkiego Orientu, to powiedziałbym, że nie wiem i nie będę tego sprawdzał, ponieważ to nie jest sedno sprawy, choć z pewnością można na tym zarabiać pieniądze pisząc bardziej lub mniej wiarygodne książki.
Ba! Różne ośrodki mogą być częściowo ze sobą skłócone rywalizując o pewne wpływy, co w jakimś stopniu pomniejsza ich skuteczność, aczkolwiek co do pewnego rodzaju meritum niezależnie od kwestii spornych loże ze sobą współpracują – jak pojawiają się nowe ustawy społeczne uderzające w chrześcijański porządek, to widać, że wprowadza je jeden kraj po drugim. Moim zdaniem tutaj nie ma przypadku, jeśli chodzi o zbieżność chronologiczną. To wskazuje nam, że nie tyle obywatele danych krajów myślą tak samo, tylko że pewne ośrodki decyzyjne realizują tę samą agendę. Masońską. Nie ma w tym żadnego spisku: sama masoneria mówi, że jest to właśnie ich agenda.
Dziękuję za rozmowę
Tomasz D. Kolanek
Komu masoni oddają pokłon? O tajnych stowarzyszeniach bez cenzury. Część I