12 stycznia 2024

„Jego nie da się zastąpić”. Łukasz Warzecha wspomina księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

(Zdjęcie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego: Adam Chelstowski / Forum)

Ks. Tadeusz był autentycznie wolnym duchem. On się nikomu nie kłaniał – poza Panem Bogiem, rzecz jasna – a w dzisiejszych czasach takich ludzi, tak twardych charakterologicznie i niezależnych intelektualnie, jest garstka. Każdy z nich jest na wagę złota – pisze Łukasz Warzecha w pięknym epitafium opublikowanym na łamach magazynu „Kontra”.

Red. Warzecha wspomina swój ostatni kontakt ze zmarłym 9 stycznia księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, jakim była krótka wiadomość z życzeniami wysłana na platformie X. Niedługo później publicysta otrzymał wiadomość o śmierci zaprzyjaźnionego kapłana.

– Potrzebowałem tylko paru sekund, żeby uświadomić sobie ogrom straty. I nie jest to czcza retoryka z mojej strony. Śmierć ks. Tadeusza naprawdę tworzy wielką wyrwę w polskim Kościele i w życiu publicznym w ogóle. Niestety, nie ma następcy. Nie będzie miał kto tej wyrwy wypełnić – wspomina publicysta.

Wesprzyj nas już teraz!

– Ks. Tadeusz był bowiem autentycznie wolnym duchem. On się nikomu nie kłaniał – poza Panem Bogiem, rzecz jasna – a w dzisiejszych czasach takich ludzi, tak twardych charakterologicznie i niezależnych intelektualnie, jest garstka. Każdy z nich jest na wagę złota – wyjaśnia.

Fenomen ten był tym większy, jak tłumaczy Warzecha, iż zmarły był kapłanem podporządkowanym hierarchii, a mimo to biskupi, którym podlegał nie zdecydowali się na „uciszenie” go – być może z obawy, że sami sobie zaszkodzą, a może dlatego, że wiedzieli, iż mówi prawdę.

Autor wspomnienia przyznaje przy tej okazji, że w niedawnym czasie z ks. Isakowiczem-Zaleskim zbliżyło go dokładnie to, co lata temu ich poróżniło – stosunek do Ukrainy. Skrytykował wówczas stosunek ks. Tadeusza do władz naszego wschodniego sąsiada, stwierdzając wręcz, że ma on „obsesję na punkcie Ukrainy”. – Przyznaję się dzisiaj do tamtych słów, bo przyznanie się do błędnej oceny nie jest wstydem. Dopiero to, co zaczęło się w Polsce dziać w związku z wojną na Ukrainie pokazało mi, że w sprawie wzajemnych relacji Warszawy i Kijowa to ja się myliłem, a nie ks. Tadeusz – wyznaje redaktor.

– Ks. Tadeusz miał co najmniej dwa absolutnie wielkie momenty, gdy widać było, dlaczego jest niezbędny. Pierwszym była lustracja Kościoła, a właściwie – niedoszła lustracja. Ksiądz, również zapewne z powodu swojego życiorysu (esbecja próbowała się przecież do niego dobierać), był tutaj bezkompromisowy – pisze Warzecha.

Jak podkreśla publicysta, krytyka, jaką ks. Isakowicz-Zaleski kierował pod adresem hierarchów nie wynikała ze względów osobistych. – On niczego sobie ani nikomu innemu nie załatwiał. Niczego nie kalkulował. On miał po prostu całkowicie wewnętrzną, płynącą z samego środka, potrzebę mówienia prawdy. Ludzie z taką predyspozycją są najgroźniejsi dla koniunkturalistów wszelkiego rodzaju, a jednocześnie najbardziej przez nich znienawidzeni. Ich nie da się „wyłączyć”. Nawet wyciszeni formalnie czy poprzez jakąś formę cenzury będą w naturalny sposób stanowili drogowskaz dla innych. To się rozgrywa gdzieś w sferze imponderabiliów, w sferze metapolitycznej. Koniunkturaliści są wobec tego całkowicie bezsilni – tłumaczy. 

– W Kościele prawda jest pojęciem fundamentalnym. Kościół zasadza się na fundamencie przekonania o obiektywizmie prawdy. Ks. Isakowicz-Zaleski był tej zasady żywą ilustracją. Ukrywanie prawdy o tajnych współpracownikach wśród duchowieństwa, a także o „lawendowej mafii”, było sprzeczne z jego konstrukcją intelektualną i psychiczną – podkreśla.

Za drugi wielki moment w publicznym życiorysie zmarłego, Łukasz Warzecha uważa jego postawę w sprawie ludobójstwa na Wołyniu w momencie, gdy władze w Warszawie dokonały w tej sprawie haniebnej kapitulacji. – Ks. Tadeusz zachował się jak powinien się zachować każdy chrześcijanin – a przecież dobroczynna działalność to było także jego życie. Działalność cicha, niespektakularna, inaczej niż u idoli mediów, prowadzona w Fundacji im. Brata Alberta. Ks. Tadeusz przyjął ukraińskich uchodźców – i nie robił wokół tego sensacji. Zapewne wiele osób nie miało o tym pojęcia – czytamy.

– Jednocześnie twardo sprzeciwiał się podporządkowaniu polskiego interesu interesowi Kijowa, w szczególności w sprawie, której był niezłomnym rzecznikiem od dekad: ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Jego głos w tej sprawie brzmiał absolutnie bezkompromisowo i szedł w poprzek oficjalnej narracji obojga politycznych plemion, które przez ponad rok prześcigały się w zapewnieniach, że Polska pomoże Ukrainie bez względu na koszty – dodaje red. Warzecha.

– Kresowianie i rodziny ofiar ukraińskich zbrodni lgnęli do ks. Tadeusza jak do najważniejszej opoki i obrońcy ich sprawy. To on miał odwagę stanąć wobec głowy państwa 11 lipca 2022 r. – zanim z powodów najczyściej koniunkturalnych władza przyjęła na moment bardziej stanowczy kurs – kiedy to został przez Andrzeja Dudę skarcony i zbesztany za swoje dążenie do prawdy i sprawiedliwości. „Niech ksiądz waży słowa!” – pouczał go wtedy pan prezydent. Zapomniał najwyraźniej, że mówi do kapłana, którego nikt nigdy nie był w stanie zastraszyć – wskazuje.

Łukasz Warzecha zdecydowanie przychyla się do głosów, że ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski powinien zostać pośmiertnie uhonorowany najwyższym odznaczeniem państwa polskiego – Orderem Orła Białego. Pozostają jednak wątpliwości, czy prezydent Andrzej Duda się na to zdecyduje. Ponadto, jak uważa autor epitafium, jest to rzecz drugorzędna, a odznaczenie państwowe byłoby jedynie potwierdzeniem prawdziwie wielkiego formatu zmarłego kapłana i działacza.

– Tadeuszu, spoczywaj w pokoju. Będzie Cię tutaj bardzo, dramatycznie brakować. Tym razem to po prostu stwierdzenie faktu, a nie czcza epitafijna formułka – kończy red. Warzecha.

Źródło: magazynkontra.pl

FO

Wszystko zostało wyreżyserowane. Ks. Isakowicz-Zaleski o Okrągłym Stole

DUSZPASTERZ NIEZŁOMNY

ZMARŁ KSIĄDZ TADEUSZ ISAKOWICZ-ZALESKI

LAWENDOWA MAFIA [CAŁY FILM] ks. Zaleski i ks. Oko o korzeniach zepsucia w Kościele!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 471 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram