Czy wyrażanie poglądów w debacie publicznej – dodajmy, poglądów popartych badaniami i opracowaniami naukowymi – będzie wkrótce zakazane? Czy głosiciele politycznie niepoprawnych tez będą skazywani w pokazowych procesach? Sprawa Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro-Prawo do Życia wskazuje, że taki scenariusz powoli staje się naszą rzeczywistością, już teraz!
Gdański sąd zasądził od Mariusza Dzierżawskiego na karę 15 tysięcy złotych grzywny oraz ograniczył jego wolność na rok. Nałożył też obowiązek odbycia kontrolowanych prac społecznych. To cena za zorganizowanie akcji „Stop pedofilii”, w której Fundacja bazując na twardych danych, ostrzega przed zakusami środowisk LGBT i promotorów permisywnej seksedukacji, chcąc chronić dzieci przed pedofilią.
Wesprzyj nas już teraz!
Tego rodzaju wyroki zapadają już teraz. Co będzie, gdy spełnią się plany resortu sprawiedliwości i tzw. mowa nienawiści wobec osób LGBT będzie zapisana w kodeksie karnym? Czy procesy pokazowe – rodem z czasów stalinizmu – staną się normą?
Komentując wyrok dla PCh24.TV, Mariusz Dzierżawski wskazał, że porównywanie jego sprawy do czasów komunistycznych ma swoje uzasadnienie.
– Co prawda nikt mi tam paznokci nie zrywał, ale analogia jest. Cel stanowi zastraszenie wszystkich tych, którzy odważą się myśleć normalnie i w taki sposób mówić. Jeszcze te prześladowania nie są tak ostre jak wówczas, ale mam wrażenie, że zmierzamy w tym kierunku – podkreślił.
Działacz pro-life pytany o charakter zasądzonych prac społecznych przyznał, że jeszcze nie wie, jak będą one przebiegały w praktyce. Zależeć będzie to od kuratora. Sam zaś skazany żartował, że dla sprawy mógłby sprzątać ulice. – Kiedy wyrok był jeszcze nieprawomocny, z pierwszej instancji, rozmawiałem z posłem Grzegorzem Braunem i powiedziałem, że aby pokazać, w jakim kierunku to wszystko zmierza, to chętnie zamiatałbym ulice. Założyłbym na siebie takie napisy, że krytykowałem LGBT i spotkała mnie zasłużona kara. Gdyby to robić w towarzystwie kamery, myślę, że byłoby to interesujące dla publiczności – powiedział. Podkreślił, że po wyroku zadzwonił Jan Pospieszalski i zaoferował się z pomocą przy owych pracach.
Jak wyjaśnił Dzierżawski, celem zasądzonej kary jest zapewne resocjalizacja. – Tak, że ja jestem wprawdzie kryminalistą, ale może nie takim dużym, że może więzienie mogłoby mnie jeszcze bardziej zdemoralizować – ale kto wie, może ta ja mogłem to więzienie „zdemoralizować”? – więc jest taka kara – dodał.
Gość PCh24.TV zauważył też, że zasądzane kary z czasem rosną. Gdański sąd wcześniej bowiem skazał kierowcę furgonetki, która jeździła w ramach tej samej akcji „Stop pedofilii”, na 4 miesiące ograniczenia wolności i 5 tysięcy zł kary.
Obecna władza forsuje zmiany w kodeksie karnym pod kątem tzw. mowy nienawiści, ale Mariusz Dzierżawski przypomniał, że już za czasów „ministrowania” Mariusza Kamińskiego, który dziś kreowany jest na politycznego męczennika, policja złożyła do sądu ponad 400 wniosków o ukaranie wobec działaczy Fundacji Pro Prawo do Życia. – Nie byłem osobą najczęściej ciąganą po sądach. Dwaj koledzy: Adam z Wrocławia i Jan z Warszawy, mają znacznie więcej tych prześladowań policyjnych i sądowych na swoim koncie – i za to odpowiada pan Kamiński. Nawiasem mówiąc, mój proces też zaczął się za poprzedniej władzy – dodał.
Jak będzie wyglądała przyszłość w Polsce pod rządami lewicy i liberałów? Można się tego domyślać patrząc na to, co dzieje się na Zachodzie. – Tam już są aresztowania i kary za modlitwę w myślach pod klinikami aborcyjnymi. Są tam już odpowiednie przepisy dotyczące tzw. mowy nienawiści. Jej „zaletą” jest to, że nie wiadomo czym ona jest – mówił. I jak podsumował, jeśli zaaprobowane zostaną rozwiązania zgłoszone przez Krzysztofa Śmiszka, wiceministra sprawiedliwości, który prywatnie jest partnerem Roberta Biedronia, to będzie duża łatwość w sięganiu po to kryterium. Bowiem cokolwiek się powie, jeśli komuś to się nie spodoba, to ten „ktoś” – pod warunkiem, że jest po tak zwanej słusznej stronie, może powiedzieć, że jest to „mowa nienawiści”.
A już teraz, jak zaznaczył Mariusz Dzierżawski, kolejne procesy trwają. – Ale my nie zamierzamy dać się zakneblować – dodał.
Obejrzyj całą rozmowę: